Jadwiga (1384-1399)
Urodzona w 1373 lub 1374 roku, najmłodsza córka Ludwika Andegaweńskiego, króla Węgier i Polski oraz księżniczki bośniackiej Elżbiety. Przybyła do Polski w 1384 roku i została ukoronowana. Z woli panów polskich doprowadziła do unii z Litwą i jej chrystianizacji poślubiając w 1386 roku księcia Władysława Jagiełłę, który koronował się na króla Polski. Zajmowała się działalnością charytatywną. Oddała kosztowności na odnowienie Akademii Krakowskiej. Zmarła w 1399 roku, ciało je spoczęło w katedrze wawelskiej.
Dyptyk z kości słoniowej według tradycji należący do Królowej Jadwigi. Wykonany w Paryżu, XIV w. Muzeum Narodowe w Krakowie. Zbiory Czartoryskich
1384 - Panowanie Jadwigi (do 1386, tytuł króla do 1399). Przekazanie obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej do klasztoru na Jasnej Górze;
Seria medali ''Seria Jasnogórska'' poświęcona wybranym wydarzeniom związanym z Jasną Górą i historią Polski (komplet = 15 szt)
Projektant: Wojciech Barylski
Emitent: Częstochowskie Zakłady Produkcyjne "Zjednoczone Zespoły Gospodarcze Sp. z o.o." przekształcone w "Inco-Veritas Sp. z o.o"
Nakład: 1200 kompletów
Tombak patynowany, średnica 60 mm.
Serię rozpoczyna medal poświęcony fundacji klasztoru, na awersie którego przedstawiono pieczęć księcia Władysława Opolczyka z dokumentu fundacyjnego przechowywanego w archiwum jasnogórskim. Rewers to obecny widok Jasnej Góry.
Założycielem pierwszego klasztoru w Polsce na Jasnej Górze, czyli jego fundatorem, był książę Władysław Opolski, zwany Opolczykiem (1330-1401). Książę Władysław przez swą matkę był spokrewniony z królem węgierskim Ludwikiem, który również objął rządy Królestwa Polskiego. Opolczyk był właścicielem księstwa opolskiego, namiestnikiem Rusi Czerwonej i dostojnym urzędnikiem królewskim.
Pierwszym krokiem do założenia Jasnej Góry jako klasztoru było przekazanie paulinom kościoła parafialnego pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny na Górze w Starej Częstochowie. Nastąpiło to mocą dokonanego aktu prawnego, napisanego na pergaminie i opatrzonego pieczęciami. Dokonało się to 22 czerwca 1382 roku w obecności proboszcza Henryka Biela, pod osobistym przewodnictwem księcia Władysława i wielu jego przedstawicieli. Proboszcz Henryk Biel z Błeszna przekazał klucze od kościoła o. Jerzemu przeorowi klasztoru Św. Wawrzyńca k/Budy, a parafia została przeniesiona do kościoła filialnego w Nowej Częstochowie nad rzeką Wartą.
Drugim krokiem było erygowanie klasztoru paulinów przy kościele Najśw. Maryi Panny z łaski księcia, a za zgodą biskupa krakowskiego Jana Radlicy w dniu 9 sierpnia 1382 roku.
Krokiem trzecim, warunkującym erygowanie klasztoru i przejęcie kościoła, było nadanie uposażenia dla zakonników, potwierdzonego dokumentem z dnia 9 sierpnia 1382 roku.
Motywami tej fundacji Władysława Opolczyka było: zbawienie jego duszy i dusz jego przodków, jak również pomnożenie czci Najświętszej Maryi Panny. Akcent maryjny fundacji w szczególny sposób upamiętnił książę Władysław w obydwu przywilejach fundacyjnych z 9 sierpnia 1382 roku podkreślając, że jest to klasztor Najświętszej Maryi Panny, założony na Jej cześć.
O fakcie znalezienia Obrazu Matki Bożej na Rusi i podarowaniu go przez Opolczyka paulinom zaświadcza Jan Długosz i autor dzieła Translatio tabulae (XV w.). Piotr Rysinius w Historia pulchna... z 1523, przekazanie Obrazu przenosi na dzień 31 sierpnia 1384 r. Dotychczasowe badania naukowe nad Obrazem Matki Bożej Częstochowskiej nie wyjaśniły do końca tajemnicy jego pochodzenia, chociaż naukowcy wysuwają różne hipotezy. Łączy on bowiem w sobie cechy malarstwa wschodniego i zarazem zachodniego.
Ofiarowanie Paulinom Obrazu Matki Bożej.
Medal upamiętnia: akt wręczenia cudownego obrazu Matki Boskiej O.Paulinom przez Władysława Ks.Opolskiego.
PTAiN odział w Częstochowie.
Metal: Tombak patynowany
Średnica: 60,00 mm
Paulini tak piszą o tych okolicznościach:
Pod koniec rządów Władysława Opolczyka na Rusi, załadowano Cudowny Obraz na wóz i chciano go przewieźć na Śląsk. Konie nie mogły jednak ruszyć z miejsca. Książę kazał powiększyć zaprzęg, lecz i to nie pomogło. Wówczas Władysław Opolczyk ukląkł i złożył ślubowanie, że jeżeli przewiezie Obraz na wybrane miejsce, to wybuduje tam kościół na cześć Boga Wszechmogącego, Błogosławionej Maryi Panny i Wszystkich Świętych, umieści w nim Cudowny Wizerunek oraz ufunduje klasztor, w którym osadzi zakonników paulinów, odpowiednio ich uposażając. Gdy książę z otoczeniem powstał z modlitwy, konie ruszyły bez trudu. Obraz przywieziono do miejscowości zwanej Jasną Górą, w pobliżu miasta Częstochowy i złożono w tamtejszym kościele. Książę zgodnie ze ślubowaniem wybudował tu klasztor i sprowadził do niego Ojców Paulinów, którym oddał w opiekę tę cenną relikwię.
Obraz Maryi zasłynął tu licznymi łaskami i cudami. Oryginał pergaminowego dokumentu z aktem fundacji Jasnej Góry przez Władysława Opolskiego z 1382 roku zachował się do dziś w bibliotece klasztornej.
600 lat obecności CUDOWNEGO OBRAZU MATKI BOŻEJ NA JASNEJ GÓRZE 1382-1982
Medal wydany z okazji 600 rocznicy obecności Cudownego Obrazu Matki Boskiej na Jasnej Górze w Częstochowie.
Na pierwszej stronie widok klasztoru Paulinów oraz napis: 600 LAT OBECNOŚCI CUDOWNEGO OBRAZU MATKI BOŻEJ NA JASNEJ GÓRZE – 1382-1982.
Na drugiej stronie obraz CUDNEJ MADONNY podtrzymywany przez Ojców Paulinów i napisy: „600 lat Paulini ukazują Bogarodzicę narodowi i światu”, „ZWYCIĘŻYŁAŚ – ZWYCIĘŻAJ” oraz „1382-1982”
Średnica medalu: 80mm
Grubość medalu: około 3mm
Waga medalu: 155g
Medal wykonanyz brązu.
1385 - Unia polsko- litewska w Krewie;
1386 - Chrzest i panowanie Władysława Jagiełły (do 1434), pierwszego władcy z dynastii Jagiellonów (do 1572). Misja chrystianizacyjna na Litwie pod przewodnictwem Władysława Jagiełły;
Królestwo Polskie: Wielkopolska, Małopolska, Kujawy, Sieradzkie, Łęczyckie oraz lenna. Wielkim Księstwem Litewskim: Litwa ze Żmudzią, Ruś Biała, Ruś Czarna, Polesie, Wołyń, wschodnie Podole, Kijowszczyzna, Smoleńszczyzna i Siewierszczyzna.
Mnóstwo różnych opowieści krąży w Polsce o miłosierdziu, hojności i dobrym sercu królowej Jadwigi. Umierając młodo w 1399 roku zapisała wszystkie swe klejnoty i kosztowności na odbudowę i wskrzeszenie Akademii w Krakowie, która słusznie od Jadwigi, żony Jagiełły, nazywa się Jagiellońska.
Królowa Jadwiga nie tylko była piękną, urodziwą, wysokiej postawy i najnadobniejszą z niewiast, jak piszą kronikarze, ale piękniejszą była cnotą i dobrymi obyczajami, pięknymi przymiotami, którymi podbijała serca poddanych.
Jedna z legend głosi, iż w Krajowie w czasie powodzi wyrzuciły mętne fale Wisły na brzeg trupa nagiego człowieka. Zbiegła się gawiedź i rozpoznała w utopionym ucznia cechu kotlarzy. Nadchodzi z Wawelu królowa Jadwiga, a widząc nędzę i opuszczenie przedwcześnie zmarłego, litością zdjęta, odpina bogaty kontusz królewski i ze łzami w oczach okrywa ciało nieszczęśliwego topielca.
Ludność trumnę okryła kontusikiem królowej, a po wspaniałym pogrzebie, kotlarze z kontusza tego zrobili sobie sztandar cechowy.
Wśród królów również historia zanotowała wielkie zaangażowanie wobec ubogich. Królowa Jadwiga była fundatorką wielu kościołów i klasztorów. W roku 1397 założyła bursę dla polskich i litewskich studentów przy Uniwersytecie Karola w Pradze.
Myślę, że najbardziej biedę i głód zilustruje poniższa kartka, która w sposób bardzo rzeczywisty określa sytuację panującą w społeczeństwie.
"Tygodnik ilustrowany" z 18 sierpnia 1906 roku swój "Tygodnik ilustrowany" z 18 sierpnia 1906 roku swój artykuł nazwał "Wśród nędzy warszawskiej". Może tekst, który przepisałem z zakupionej gazety jest długi, ale bardzo dobrze jest przyswajalny i nie da się inaczej opisać biedy jak tylko z bezpośredniej relacji.
"Kto nigdy w swem życiu nie zetknął się z mieszkańcami wilgotnych lochów podziemnych, tak zw. Suteryn, i rozpalonych piekielnie latem poddaszy, ten nie ma pojęcia o prawdziwej "błyszczącej nędzy", jaka panuje w bogatej na pozór Warszawie. Kto na własne oczy nie widział spleśniałych, ociekających rosą ścian niewielkiej izdebki, w której do 10 osób różnej płci i wieku znajduje pomieszczenie w nocy, ten nie wie i nie rozumie, do czego doprowadza ludzi takie zwierzęce, wśród głodu i chłodu współżycie.
Stopniowe staczanie się na niziny, zdziczenie, zatrata wszelkich pierwiastów etycznych, to nie wszystkie jeszcze złowrogie jego skutki. I częstokroćnie w ułomnościach natury ludzkiej, nie w odziedziczonych po przodkach skłonnościach należy szukać przyczyn upadku całego szeregu jednostek, ponieważ tkwią one w nienormalnych warunkach istnienia, które, jak plugawe robactwo, toczą organizm i materyalnie i moralnie.
- Filatropia, dobroczynność! - oto komunał, jakim zwykła odpierać większość wszelkie cięcia atakujących z powodu coraz bardziej rozwielmożniającej się nędzy i upadku.
- Dajemy corocznie tyle a tyle na dobroczynność, a więc jesteśmy w porządku!
- Nie, łaskawi państwo, nie jesteście w porządku, bo filantropia to środek dorywczy, usuwający jedynie przejawy tej strasznej choroby społecznej, której miano "nędza". Radykalne lekarstwo gdzie indziej. Prócz tego filantropia demoralizuje , obniża godność ludzką, jak wszelka w ogóle darowizna. Człowiek pomimo woli odczuwa, że jest balastem, ciężarem społecznym, a żyje jedynie dzięki łasce i wspaniałomyślności innych. Wszak to i bolesne i deprawujące.
- No tak, ale..............
- Żadnego "ale" w tym wypadku nie ma. Społeczeństwo powinno i musi w ten sposób urządzić się, aby kazdy miał pracę, bo każdy ma do niej prawo, bo każdy chce mieć to przeświadczenie, że jest choćby najmniejszym użytecznem kółkiem w ogólnej machinie społecznej.........
Są już u nas zawiązki takich instytucyi, mających na celu radykalne leczenie "nędzy" przez samopomoc społeczną. Do takich należą t. zw. Domy zarobkowe na Pradze, placu Broni i ul. Czerniakowskiej w połączeniu z taniemi kuchniami i przytułkami noclegowymi.
Niestety, jednak, mało się o nich wie, mało się pisze, a więc mało i działa dla ich dobra i rozwoju.- Ciągle brak nam roboty – opowiada mi przy zwiedzaniu "Domu zarobkowego" na Pradze główny opiekun jego. - Zimą may więcej, ale obecnie, latem, prawie wcale. Mało poparcia doznajemy od własnego społeczeństwa.- A jakież roboty przyjmują "domy zarobkowe"?
- Szyjemy worki, kleimy torby, pleciemy słomianki, wykonywamy wszelkiego rodzaju roboty płócienne itd, w ogóle robimy, co tylko się da i czego nam dostarczą. Proszę za mną, a zobaczy Pan naszych ludzi przy pracy.Po chwili znalazłem się w przestronnej , widnej sali zastawionej ławkami i stołąmi, przy których mężczyźni pletli powrósła, a kobiety darły pierze i kleiły torby. Robota szła raźno i wesoło, z piesnią na ustach.
A wiele też pan zarabia? - pytam jednego z mężczyzn w podeszłym już wieku.
- Złotówkę dziennie.
- Nie wytrącamy rownież za niedzielę i święta – dorzuca towarzyszący mi opiekun. - Płaciliśmy dawniej po 20 kopiejek, ale obecnie środki nie pozwalają, bo i tak wydajemy więcej, niż przynosi praca.
- Dawno pan już pracuje w "Domu zarobkowym"? - zwracam się z nowem zapytaniem do zajętego praca staruszka.
- Od samego założenia. Byłem dawniej brukarzem, lecz straciłem zdrowie, i na żebrę trzeba pójść – opowiada mi drżącym głosem.
- A ciężko było, panie, bardzo ciężko, bo to i rodu nikt ręki nie wyciągał. Gdy tylko założyli "dom zarobkowy" zaraz zapisałem się do klejenia toreb i kręcenia powróseł. To jeszcze robić mogę, chociem stary.
- A wiele pan wydaje z zarobionej złotówki dziennie?
- Nocleg wraz z kubkiem herbaty i kawałkiem chleba kosztuje mnie 4 kopiejki, ranne pożywienie i obiad 6 kop., a z reszty uciuła się na jakikolwiek łachman, aby nie swiecić gołem ciałem, i ot tak zyje się. Ciężko, bo ciężko, ale zawsze lepszy rydz, niż nic – zakończył przysłowiem swe opowiadanie staruszek.Podziękowałem mu za rozmowę, pożegnałem pracujących w sali, udając się do sąsiedniego budynku, aby z kolei obejrzeć tanie kuchnie przy "Domu zarobkowym".
- Oto jesteśmy – zaznaczył łaskawie oprowadzający mnie w dalszym ciągu opiekun przy wejściu do murowanego budynku, w którym z ośmiu potężnych kotłów buchała para – Pamięta pa dawne kuchnie ruchome?
- Trąbizupkę - dodaje z uśmiechem.
- Tak. To właśnie pamiątka po niej. Kuchnie ruchome nie utrzymały się, ponieważ jadło rozwożone i trzęsione dzień cały po ulicach miasta, traciło i smak i kolor. Trzeba było tego zaniechać, bo "trąbizupka" nie miała odbycia. Obecnie zaś tanie kuchnie mają wszelkie widoki powodzenia.
Rzeczywiście,dokoła ścian przy stołach siedziało kilkanaście osób, które z apetytem zjadały goracy krupnik z chlebem.
Zbliżyłem się do nich na pogawędkę.
Gdy dowiedzieli się, że przychodzę z Tygodnika, skierowali rozmowę na temat polityczny.
- Bo my, panie, co wieczór czytamy przed noclegiem różne gazety, ale zawsze pan to lepiej wie, bo i sam pisze – zaznaczył jeden.
Podzieliliśmy się nawzajem różnemi wiadomościami o wypadkach współczesnych i, uścisnąwszy dłonie, rozstaliśmy się.
- Wszyscyśmy bracia, jeden za drugiego stać powinniśmy – długo dźwięczło mi w uszach zdanie, wypowiedziane przez jednego przy pożegnaniu.I przyjemnie mi było, że ściskam dłonie obywateli, którzy pomimo ciężkiej niedoli i nędzy nie zatracili w sobie poczucia społecznego. Miałem przed oczami jaskrawy dowód, że nie filantropia, nie jałmużna, lecz dostarczanie ludziom szlachetnej pracy podnosi godność człowieka i przyczynia się do wyplenienia nędzy moralnej i materyalnej."
Poniżej przedstawiam cykl obrazów usiłujących oddać tragizm i okrucieństwo wojny, która bierze się z biedy i nędzy.
Głód i konflikt zazwyczaj korzeniami sięgają nierówności społecznych, rodzących wzajemną niechęć i przemoc. Pochodzenia wielu takich konfliktów można dopatrywać się w prawie kolonialnym i polityce dyskryminacji rasowej, religijnej, etnicznej czy ekonomicznej.
Często rządy państwowe zostają ostatecznie obalone, kiedy nie wykazują się skuteczną reakcją na nękający społeczeństwo głód (którego przyczynkiem był nota bene panujący reżim). Niestety, żadna z tych wojen nie pomogła uzyskać zauważalnej poprawy warunków życia. Wszystkie natomiast przyczyniły się do wzrostu braków żywności.
Częstą przyczyną napięć bywają też spory o kontrolę nad strategicznymi surowcami, takimi jak ziemia, woda, czy bardziej współcześnie, ropa. Źródła niezadowolenia dotyczą także nadmiernych obciążeń podatkowych oraz polityki płacowej i cenowej, które uniemożliwiają pewnym grupom ludzi życie na przyzwoitym poziomie. Nierówny dostęp do edukacji i opieki medycznej, nierówność obywateli wobec prawa oraz inne przejawy dyskryminacji wzniecają poczucie niesprawiedliwości, które z kolei prowadzi do użycia siły w celu wyrażenia swego pragnienia zmian. Napięcia i animozje przeradzają się w konflikt zbrojny zwłaszcza tam, gdzie gospodarka podupada, pogarszają się standardy życiowe, a kryzys obejmuje niemal wszystkie dziedziny działalności człowieka. Głód powoduje konflikt, gdy ludzie czują, że nie mają już nic do stracenia i jedyną szansą na zmiany jest walka o bogactwa naturalne, władzę polityczną czy poszanowanie szeroko pojętej odrębności kulturowej.
Świat nigdy nie był idealny – od zawsze borykał się z najróżniejszymi problemami, takimi jak epidemie, bieda, głód, nieporozumienia i wojny pomiędzy państwami, czy kataklizmami naturalnymi, typu wybuchy wulkanów, lawiny, powodzie, huragany i inne klęski żywiołowe. Te kwestie są odwieczne. Nigdy nie da się zupełnie zlikwidować ich wszystkich, ponieważ obojętnie jakie znalazłoby się wyjście, zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony. Ludzka natura „nie pozwala” na rozwiązanie głównych światowych problemów, sytuacji, z których trzeba znaleźć jakieś wyjście.
Wojna oznacza nie tylko walkę (bitwy) na frontach, w której giną żołnierze, ale także głód, pożary, zniszczenia miast i wsi, cierpienie ludności cywilnej, szerzenie się chorób. Wojna, będąc zaburzeniem porządku społecznego i formą zinstytucjonalizowanej przemocy, stwarza warunki do rozmaitych nadużyć — przede wszystkim nadużyć władzy oraz do okrucieństw popełnianych w nadziei, że w wojennym zamęcie zbrodnicze czyny uda się zachować w tajemnicy. Oczywiście wojny służą załatwianiu różnych interesów, przede wszystkim politycznych.
Pierwszy obraz cyklu: Pójdź ze mną przez padół płaczu przedstawia Artystę siedzącego w swej pracowni przed pustymi sztalugami. Geniusz zaprasza go do wspólnej wędrówki przez kraj ogarnięty wojną. Stąd artysta zaczerpnie tematy do obrazów.
Pożoga obraz ukazujący dawny pejzaż Grybowa. W wyniku działań wojennych płonie miasto, mieszkańcy w pośpiechu opuszczają domostwa. Zasmuceni Geniusz i Artysta obserwują tragiczne wydarzenia.
Inny epizod czasu wojny Zdrada i kara żołnierze schwytali szpiega, za chwilę wymierzą mu karę. Czy w powstańczym zamieszaniu ukarany zostanie autentyczny szpieg, czy może jest to jedna z wielu pomyłek i fałszywych oskarżeń? Grottger nie daje jednoznacznej odpowiedzi.
Następny obraz może być ilustracją opowiadania Stefana Żeromskiego „Rozdziobią nas kruki, wrony…” Na pole bitwy wkroczyli wynędzniali wieśniacy. Obdzierają poległych z odzieży, butów, zabierają oręż i uprząż… Nie rozumiejąc politycznego wymiaru bitwy – czerpią zeń korzyści dla siebie. Grottger tytułem obrazu stawia retoryczne pytanie Ludzie czy szakale?
Obraz przedstawia widmo klęski powstania styczniowego. Jest to najprawdopodobniej wnętrze mieszkania z okresu postyczniowej Warszawy. Na pierwszym planie widać ludzi konających z głodu, zmęczenia lub odniesionych w walce ran. Dalej w głębi planu znajduje się na wpół siedząca kobieta najprawdopodobniej matka przyglądających się jej dzieci. Wydawałoby się, iż kobieta ta płacze, lecz nie można tego dokładnie określić. Dokładnie widać jednak, że ludzie ci znajdują się w skrajnej nędzy. Szokująca może wydawać się niewyraźna postać znajdująca się w prawej części obrazu. Nie przypomina ona istoty żywej, lecz coś znacznie wykraczającego po za świat rzeczywisty. Trudno, więc dokładnie zinterpretować zamierzenia autora. Biorąc jednak pod uwagę okoliczności można przypuszczać, iż postać ta to widmo śmierci. Rozwijając interpretację może to być sama śmierć lub, co bardziej prawdopodobne widmo klęski powstania styczniowego. W głębi pomieszczenia wyraźnie widać sylwetkę biednego odzianego w łachmany ziemianina, który jakby oczekiwał śmierci osób przedstawionych na pierwszym planie i w błagalnym geście składał ręce do Pana Boga.
Świętokradztwo pokazuje przedsionek katolickiego kościoła zbezczeszczony przez zaborców. Krzyż Chrystusa służy za wieszak dla karabinów, a kruchta kościelna to miejsce odpoczynku Moskali, gdzie można zagrać w karty i napić się wódki.
Kometa kolejny obraz sugeruje nadchodzące niebezpieczeństwo. Grupa ludzi ze strachem obserwuje ten znak niebios.
Nic dziwnego, że następny obraz „Wojny” przedstawia Artystę malującego wizerunek Pana Boga o zagniewanym obliczu: Pana Boga przeklinającego ludzki ród. Czy rzeczywiście przez pokolenia ludzkość będzie skażona piętnem Kainowym? Obraz nosi tytuł: Ludzkości, ty rodzie Kaina.
Następnym aspektem biedy jest bezdomność, dotycząca wszystkich, bez wyjątku krajów świata. Jej przyczynami są po prostu bieda w konkretnym kraju (im większa, tym większy odsetek bezdomnych), niekorzystne dla biednych ludzi nakazy, prawa i warunki polityczne, społeczne i ekonomiczne, ale też sprawy które od ludzi nie zależą, tzn. różnego rodzaju kataklizmy i klęski żywiołowe. W Polsce, bezdomność jest jednak powodowana nie przez siły natury, lecz przez niewystarczającą ilość mieszkań, eksmisje, nieliczne domy opieki, miejsca w szpitalach oraz sprawy patologiczne, typu alkoholizm w rodzinach, brak opieki od najbliższych.