O ile historię naszego kraju od chrztu Mieszka do rozbiorów można prześledzić w powyższych artykułach odnoszących się do poszczególnych władców Polski i to raczej dokładnie, to historię kolejnych dziesięcioleci w naszym kraju i osiągnięcia narodu polskiego, a bardzo bogata historia, są opisywane w poszczególnych artykułach i to raczej wyrywkowo.
Dlatego tę historię w oparciu o różnego rodzaju walory, numizmaty, medale chciałbym przedstawić w tym artykule.
Poniższy numizmat przypomina o wielkim sukcesie dekady 1921-1930.
Sytuacja gospodarcza ziem polskich po zakończeniu I wojny światowej była wyjątkowo niekorzystna. Przez tereny Rzeczpospolitej przebiegały granice frontów. Kolejni okupanci niszczyli bądź wywozili wyposażenie zakładów produkcyjnych i fabryk.
Omawiając euforię odzyskania Niepodległości w listopadzie 1918 roku, na ogół milczeniem pomija się fakt, iż najważniejszym zadaniem w polityce bieżącej nowych władz było zapewnienie społeczeństwu żywności, gdyż wyniszczonemu krajowi groził głód.
Polska odziedziczyła trzy różne systemy gospodarcze i prawne. Stosunkowo najlepiej wyglądała sytuacja w zaborze pruskim, gdzie poziom gospodarki stał na najwyższym poziomie. Na ziemiach zaboru rosyjskiego obowiązywał inny rozstaw torów, co stanowiło bardzo duże utrudnienie, zwłaszcza, że na tych terenach nie było prawie w ogóle dróg.
Wręcz tragicznie było na ziemiach Galicji, gdzie dominowały karłowate gospodarstwa rolne, a rozwój przemysłowy był na poziomie prawie zerowym. Około 65 % społeczeństwa stanowili rolnicy. Jednak mianem tym można nazwać właściwie tylko mieszkańców Wielkopolski, gdzie rolnictwo stało rzeczywiście na wysokim poziomie. Na pozostałych terenach sposoby uprawy i gospodarowania na roli niewiele różniły się z okresu pańszczyźnianego. Większość ludności wiejskiej nie posiadała ziemi i najmowała się do okresowych prac rolnych lub budowlanych.
Wszystkie ziemie polskie znajdowały się na peryferiach państw zaborczych. Stąd z założenia ich rozwój przemysłowy i gospodarczy nie był traktowany priorytetowo i odbywał się z opóźnieniem. Przed wojną zakłady produkowały głównie towary przeznaczone dla poszczególnych krajów zaborczych. Po 1918 roku kierunki te praktycznie przestały istnieć, co oznaczało szukanie nowych dróg eksportu.
Kolejnym problemem państwa polskiego było tzw. „okno na świat”. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, Polska uzyskała, liczącą 140 km, granicę morską. Niestety bez Gdańska, posiadającego status Wolnego Miasta.
Wpływy niemieckie w jednym z największych portów bałtyckich wynikały przede wszystkim z silnej pozycji gdańskiego mieszczaństwa popierającego Niemcy. Polacy stanowili w mieście zdecydowaną mniejszość. Późniejsze dążenia do przyłączenia Gdańska do III Rzeszy były uważane na Zachodzie za jedną z głównych przyczyn wybuchu wojny.
Budowa nowego portu morskiego stała się priorytetowym zadaniem państwa polskiego. Doskonale zdawano sobie sprawę, że Niemcy, po upływie terminu obowiązkowego zakupu polskiego węgla bez cła (do stycznia 1925 roku), rozpoczną politykę różnego rodzaju nacisków polityczno-gospodarczych.
Pierwsze plany budowy portu wynikały z celów wojskowych. Port cywilny powstał właściwie przy okazji, chociaż kryteria wyboru miejsca były takie same. Na początku maja 1920 roku, Departament Spraw Morskich Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zlecił zbadanie polskiego odcinka wybrzeża i znalezienie odpowiedniego miejsca na budowę portu wojennego.
Wybór padł na Gdynię, a argumenty były następujące: „Osłonięta jest przez półwysep Hel, nawet od tych wiatrów, od których nie jest wolny Gdańsk. Głęboka woda leży blisko od brzegu, a mianowicie linia 6 mt [ówczesny skrót od metr] głębokości w odległości 400 mt od brzegu, a linia 10 mt głębokości w odległości 1300 do 1500 mt. Brzegi są niskie, wzniesienie na 1 do 3 mt nad poziomem morza. Jest obfitość wody słodkiej w postaci strumyka „Chylonja”. Bliskość stacji kolejowej Gdynia (2 km). Dobry grunt na rejdzie…”
W 1921 roku przebywał na tym terenie Stefan Żeromski. Zafascynowany morzem i pracą rybaków napisał powieść „Wiatr od morza”. Ukazał w niej nieistniejący jeszcze obraz portu i miasta Gdyni. Czas pokazał, że literacka wizja była wręcz prorocza.
Początki Gdyni sięgają połowy XIII wieku. Pierwsza wzmianka pochodzi z 1253 roku i wymienia wioskę Gdina, należącą do parafii oksywskiej. Miejscowość należała wtedy do zakonu cystersów, później przejął ją Jan z Rozęcina. On też podarował wieś zakonowi kartuzów, do którego należała do 1772 roku, czyli do I rozbioru.
Ciekawostkę stanowi fakt, iż w 1634 roku hetman Stanisław Koniecpolski, a później inżynier wojskowy Jan Pleitner roztaczali przed królem Władysławem IV perspektywy budowy portu wojennego w Gdyni. Niestety, nic z tych planów nie wyszło.
Niewątpliwie pomysł przekształcenia wioski rybackiej w pełnomorski port mógł się wydawać utopią. Tym niemniej stanowił konieczność dla młodego państwa. 23 września 1922 roku Sejm uchwalił Ustawę o budowie portu przy Gdyni na Pomorzu jako miejsca użyteczności publicznej.
W kwietniu 1923 roku nastąpiło otwarcie portu tymczasowego, a 13 sierpnia 1923 roku zawinął do Gdyni pierwszy oceaniczny statek SS Kentucky. W tym czasie port gdyński był prowizoryczny. Prace budowlane posuwały się w zbyt wolnym tempie, co w dużej mierze wynikało z sytuacji na rynku finansowym.
Dopiero objęcie przez Eugeniusza Kwiatkowskiego stanowiska Ministra Przemysłu i Handlu sprawiło, iż rozbudowa portu nabrała odpowiedniego tempa. Ministrowi udało się wywalczyć odpowiednie środki finansowe na tę inwestycję.
W 1926 roku miasto otrzymało prawa miejskie. Z liczącej, według spisu z 1921 roku, osady mającej zaledwie 1268 mieszkańców, w roku otrzymania praw miejskich Gdynia liczyła już 12 tysięcy mieszkańców. W maju 1936 roku było ich 83 tysiące, a przed wybuchem wojny liczba ta wzrosła do 127 tysięcy.
W 1930 roku uruchomiono pierwszą regularną linię pasażerską Gdynia-Nowy Jork. Cztery lata później, w 1934 roku, Gdynia stała się największym pod względem przeładunków portem na Bałtyku. Była także uważana za najnowocześniejszy port w tym rejonie.
A to już dzisiejsza Gdynia na karcie do gry - joker. O kartach dużo pisałem w artykule „Strona główna – wstęp” pokazując wiele zastosowań z kart, np. bitwy na kartach do gry, władcy Polski na kartach, karciani króle, jokery, sporo o brydżu na stronie 7.
Inne karty – jokery przedstawiają firmę „Baltona”
Ciekawym i bardzo potrzebnym przedsiębiorstwem było powołanie w Gdyni Przedsiębiorstwa Handlu Zagranicznego „Baltona”. 3 września 1946 podpisany został akt notarialny powołujący w Gdyni spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością „Baltona”. Jej główną działalnością było zaopatrywanie statków i przeładunki morskie.
Od 1955 przedsiębiorstwo zaczęło zaopatrywać polskie placówki dyplomatyczne za granicą. W 1956 Baltona stała się członkiem ISSA (Międzynarodowego Zrzeszenia Dostawców Okrętowych), w tym też roku rozpoczęła również sprzedaż detaliczną w sklepach dla marynarzy oraz na przejściach granicznych. Zadaniem firmy było również zaopatrywanie samolotów, portów lotniczych, a nawet wypraw naukowych.
W 2022 roku spółka miała ok. 50 placówek w Polsce i Europie.
Rewers medalu przedstawia wizualizację portu w Gdyni z okresu międzywojennego. Napisy to daty ramowe dekady 1921-1930 oraz nazwa emisji – „Port w Gdyni”.
Na awersie znajduje się artystyczne połączenie kilku elementów: godła z przenikającymi się konturami polskich granic, współczesnych i tych z okresu międzywojennego oraz dziesięć 10-tek. Inskrypcja „Dziesięć Dekad Niepodległości” dopełnia i zamyka całą kompozycję.
Medal uszlachetniony złotem próby 999/1000, o średnicy 34 mm i wadze 15 g. Projekt został stworzony przez projektantów monet i medali – Roussanę i Andrzeja Nowakowskich.
Dekadę 1961 – 1970 zdominowało kilka wydarzeń: przypadająca w 1966 roku 1000. Rocznica chrztu Mieszka I, izraelska wojna sześciodniowa rok później, wydarzenia marca 1968 roku i mająca miejsce w tym samym roku operacja Dunaj, czyli inwazja na Czechosłowację oraz protesty robotnicze w grudniu 1970 roku.
Ogromne oczekiwania związane z październikiem 1956 roku, który wyniósł do władzy Gomułkę i rozbudził nadzieje społeczne, bardzo szybko uległy weryfikacji. Nowa władza nie zamierzała rezygnować z kontrolowanej partyjnie demokracji oraz zmieniać zasad tzw. współpracy ze Związkiem Radzieckim.
Priorytetem Gomułki był sojusz z ZSRR. I sekretarz obawiał się nietrwałej zachodniej granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, a według władz partyjnych jedynym gwarantem tej granicy był właśnie Związek Radziecki. Uprzedzając wydarzenia, warto dodać, że dopiero 7 grudnia 1970 roku, a więc na kilka dni przed ostatecznym upadkiem, ekipa rządząca podpisała układ z Niemcami (ówczesną Federalną Republiką Niemiec), który ostatecznie uznawał ustalenia z Jałty.
Po pierwszych stosunkowo niegroźnych represjach w drugiej połowie lat pięćdziesiątych (np. zamknięciu tygodnika „Po prostu” w 1957 roku), na początku lat sześćdziesiątych, partia wydała ostrą walkę Kościołowi. Było to związane m. in. ze zbliżającą się 1000. Rocznicą chrztu Polski. Według niepotwierdzonych informacji, wpływ mogły mieć też pogłoski o szansach na objęcie stanowiska papieża przez prymasa Polski, Stefana Wyszyńskiego.
Zniesiono niektóre święta kościelne (Trzech Króli i Matki Boskiej Zielnej), a roku 1961 zlikwidowano nauczanie religii w szkołach. Kolejnym posunięciem władz, uderzającym w Kościół był brak zgody na przyjazd papieża Pawła VI, który chciał odbyć pielgrzymkę w związku z rocznica chrztu.
Władze posuwały się często do wręcz irracjonalnych działań, m.in. do skonfiskowania kopii obrazu Madonny Częstochowskiej wożonej po kraju. Dodatkowo sytuację zaognił list biskupów polskich do biskupów niemieckich. W 1965 roku z inicjatywy prymasa Wyszyńskiego wysłano list, w którym padły słowa „udzielamy przebaczenia i prosimy o nie”.
Państwowe i kościelne obchody 1000-lecia odbyły się osobno. Kościół miał swoje uroczystości, zaś władze zorganizowały m.in. słynną defiladę 1000-lecia. Niektórzy członkowie partii wznosili nawet okrzyki: „Niech żyje 1000 lat Polski Ludowej”.
W czerwcu 1967 roku doszło do wojny sześciodniowej, w której popierana przez ZSRR koalicja państw arabskich poniosła sromotną klęskę w starciu z wojskami izraelskimi. Jednym ze skutków tej wojny były bezprecedensowe czystki w wojsku, na uczelniach i wielu innych instytucjach. Tysiące osób pochodzenia żydowskiego zmuszone były opuścić kraj, a rozgrywające się na Dworcu Gdańskim w Warszawie sceny, skąd odjeżdżały pociągi na Zachód, na zawsze zapisały się w pamięci odprowadzających.
Atmosferę nagonki antysemickiej podgrzewały „spontaniczne” zebrania w zakładach pracy, co zawsze emitowała podporządkowana władzy telewizja w głównym wydania Dziennika.
Geneza wydarzeń marca 1968 roku nie jest do końca jasna. W powszechnej świadomości kojarzy się to z zakazem wystawiania „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym w Warszawie.
Doprowadziło to do zamieszek studenckich, przede wszystkim na Uniwersytecie Warszawskim i Politechnice Warszawskiej. Zostały one spacyfikowane w brutalny sposób przez milicję, ORMO i tzw. aktyw robotniczy. Genezy tych wydarzeń trzeba szukać w walkach frakcji partyjnych, a przede wszystkim w konflikcie zwolenników Gomułki z Mieczysławem Moczarem i grupą tzw. partyzantów.
W sierpniu tego samego roku, doszło do inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Niestety, w operacji Dunaj, jak nazwano ten akt agresji, wzięły udział także wojska polskie, co spotkało się z niejednoznaczną oceną nawet wśród partyjnego aktywu.
Ten epizod mam dokładnie opisany w Epopei balonowej http://www.epopejabalonowa.com.pl/ciekawostki-balonowe/inwazja-uw-na-czechoslowacje
Ostatnie lata rządów Władysława Gomułki związane były z coraz większymi problemami z zaopatrzeniem sklepów. Ludzie wstawali wczesnym rankiem i po kilku godzinach udawało im się kupić kawałek wątpliwej jakości kiełbasy lub mięsa. Na dodatek, wykorzystując sukces podpisanego 7 grudnia 1970 roku porozumienie z RFN normującego granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej, władze postanowiły podnieść znacząco ceny.
Podwyżka cen podstawowych artykułów spożywczych, wprowadzona 12 grudnia i ogłoszona w niedzielę 13 grudnia, była przysłowiową kroplą przelewającą czarę goryczy. Na dodatek, takie posunięcie, na kilka dni przed Świętami, było świadectwem całkowitego oderwania góry partyjnej od społeczeństwa.
Władza brała pod uwagę protesty społeczne, gdyż sama decyzja o podwyżce zapadła 30 listopada na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR. Z kolei od 8 grudnia prowadzono stosowne przygotowania w Ministerstwie Obrony Narodowej i Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. 11 grudnia postawiono w stan gotowości jednostki MSW.
14 grudnia zastrajkowała Stocznia im. Lenina w Gdańsku, żądając odwołania podwyżek, co władza zlekceważyła. Tego samego dnia doszło do pierwszych starć z milicją. Dzień później do strajku przyłączyły się inne zakłady Gdańska, zaś 16 grudnia zastrajkowały zakłady Szczecina i Elbląga.
Tego samego dnia milicja i wojsko użyły po raz pierwszy broni. 17 grudnia doszło do masakry w Gdyni, gdzie ostrzelano idących do pracy robotników. Śmierć poniosło 18 osób. Według oficjalnych danych na Wybrzeżu zginęły łącznie 44 osoby. Ranne zostały 1164 osoby. Podana liczba nie obejmuje strat wojska i milicji, a można mieć pewność, iż były tam zarówno ofiary śmiertelne, jak i ranni.
Warto przytoczyć wypowiedź ówczesnego członka Biura Politycznego PZPR, jednej z najwyżej stojących osób w hierarchii ówczesnej władzy: „Mamy do czynienia z kontrrewolucją. A z kontrrewolucją trzeba walczyć za pomocą siły. Jeżeli zginie nawet trzystu robotników. To zginie, ale bunt zostanie zdławiony”. Powiedział to przedstawiciel partii, która w nazwie miała słowo „Robotnicza”.
Wydarzenia grudnia 1970 roku oznaczały koniec ekipy Władysława Gomułki, 20 grudnia stanowisko I sekretarza objął I sekretarz KW PZPR w Katowicach, Edward Gierek. Powołana specjalna komisja do zbadania wydarzeń grudniowych nie pociągnęła nikogo do odpowiedzialności. Procesy rozpoczęły się dopiero po 1995 roku, jednak wtedy większość osób odpowiedzialnych już nie żyła lub też ich stan zdrowia nie pozwalał na uczestnictwo w procesach.
Rewers medalu prezentuje sceny nawiązujące do protestów studenckich w marcu 1968 roku oraz wydarzeń grudniowych 1970 roku. Napisy: daty ramowe dekady 1961 – 1970 oraz PROTESTY SPOŁECZNE.
Na awersie znajduje się artystyczne połączenie kilku elementów: godła z przenikającymi się konturami polskich granic, współczesnych i tych z okresu międzywojennego oraz dziesięć 10-tek. Inskrypcja „Dziesięć Dekad Niepodległości” dopełnia i zamyka całą kompozycję.
Medal uszlachetniony złotem próby 999/1000, o średnicy 34 mm i wadze 15 g. Projekt został stworzony przez projektantów monet i medali – Roussanę i Andrzeja Nowakowskich.
Poniższa opisana dekada 1991-2000 to kolejne osiągnięcie narodu polskiego.
Przyjęcie Polski do NATO miało – oprócz militarnego - także ogromne znaczenie psychologiczne. Przez lata Pakt Północnoatlantycki był przedstawiany jako potencjalny agresor i stanowił przeciwieństwo Układu Warszawskiego, zrzeszającego państwa będące satelitami ZSRR.
Większość polskiego społeczeństwa w owym potencjalnym agresorze, przede wszystkim w Stanach zjednoczonych, widziała raczej sojusznika. Oficjalna propaganda jednak uznawała tylko jednego przyjaciela.
Powstanie NATO jest konsekwencją sytuacji na scenie międzynarodowej po zakończeniu II wojny światowej i podziału świata na dwa obozy polityczne. Dla USA i państw Zachodu było oczywiste, że pokój na świecie można utrzymać wyłącznie dysponując odpowiednimi siłami mogącymi zmusić ZSRR do głębokiej refleksji, zanim zacznie działania wojenne.
Należało stworzyć siły zbrojne będące w stanie powstrzymać ewentualne uderzenie, a przede wszystkim zapobiec nuklearnej zagładzie. Zgodnie ze starą rzymską maksymą: Si vis pacem, para bellum – jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny.
Obecnie NATO liczy 32 członków.
Pakt Północnoatlantycki powstał oficjalnie 4 kwietnia 1949 roku w Waszyngtonie. 24 sierpnia 1949 roku wszedł w życie Traktat Północnoatlantycki oraz powstała Organizacja Paktu Północnoatlantyckiego. Wydarzenie te poprzedził podpisany przez Wielką Brytanię oraz Francję 4 marca 1947 roku traktat z Dunkierki oraz kolejny traktat, podpisany 17 marca 1948 roku w Brukseli przez państwa Beneluksu, Francję i Wielką Brytanię.
Następnym krokiem była tzw. rezolucja Vandenberga, która umożliwiała tworzenie bloków militarnych. Pozwalała ona przede wszystkim na zaangażowanie się Stanów Zjednoczonych w działania państw sygnatariuszy traktatu brukselskiego.
We wrześniu 1950 roku, podczas posiedzenia Rady NATO w Nowym Jorku, stworzono koncepcję wysuniętej obrony (fotward strategy). Zakładała ona przeniesienie w przypadku wojny działań wojennych na terytorium państw bloku wschodniego.
Oczywistym skutkiem takiej koncepcji był postulat remilitaryzacji Niemiec i włączenia ich w skład sojuszu. Do państw obozu socjalistycznego militaryzacja Niemiec mogła stanowić pretekst do powołania własnego bloku, nazywanego umownie „obronnym”. Nastąpiło to dopiero 14 maja 1955 roku, kiedy podpisano Układ Warszawski.
Miesiąc po nowojorskiej decyzji postanowiono utworzyć zbrojne siły sojusznicze. W ich skład miało wejść 50 dywizji, w tym 20 francuskich, 10 amerykańskich, 10 włoskich, 5 brytyjskich oraz 5 państw Beneluksu. Rok później, w 1951 roku, stworzono tzw. miecz. Były to formacje lotnictwa strategicznego dysponujące bronią jądrową, która miała być użyta w przypadku ataku, na któreś z państw członkowskich NATO.
Zdawano sobie jednak doskonale sprawę, że w przypadku ewentualnej wojny, decydujące znaczenie mogą stanowić wojska lądowe. W tym przypadku przewaga po stronie ZSRR i jego sojuszników była wręcz druzgocąca. Broń strategiczna mogła nie wystarczyć, dlatego też w kwietniu 1954 roku podjęto decyzję w oparciu działań na taktycznej broni jądrowej. Decyzja ta otworzyła drogę do rozmieszczenie broni atomowej na terenie niektórych państw Europy Zachodniej.
W tym samym roku, w październiku podjęto decyzję o zakończeniu okupacji Niemiec oraz przyznano im prawo do stworzenia sił zbrojnych. Zdecydowano także o przyjęciu ich do NATO. Zapisy te znalazły się w tzw. układach paryskich, ratyfikowanych ostatecznie w maju 1955 roku.
Ratyfikacja układów paryskich została wykorzystana jako pretekst do stworzenia bloku militarnego zwanego Układem Warszawskim. Przygotowania trwały od dłuższego czasu, najprawdopodobniej od końca 1950 roku, kiedy to w NATO powstała koncepcja wysuniętej obrony.
Ciekawostkę stanowi fakt, że w ramach działań Układu Warszawskiego wojskom polskim przypadł w udziale atak na Półwysep Jutlandzki, co w praktyce oznaczało napad na Danię. Stratedzy radzieccy nie tłumaczyli, jak plan napaści miał przystawać do podobno obronnego charakteru Układu Warszawskiego.
Pod koniec 1954 roku w życie weszła amerykańska koncepcja „zmasowanego odwetu”, co oznaczało w praktyce wzajemne zniszczenie przy użyciu arsenału atomowego. Potwierdzono to na jednym z kolejnych posiedzeń Rady NATO w maju 1957 roku. Wtedy też zapadła decyzja o rozmieszczenie głowic jądrowych na terenie RFN.
W latach 1959-1960 Amerykanie rozmieścili na terenie Europy Zachodniej wyrzutnie rakiet średniego zasięgu z głowicami jądrowymi. Rosjanie również dysponowali sporym potencjałem wyrzutni tego rodzaju. W praktyce oznaczało to, że znaczna część rakiet wystrzelonych z terenu Europy Zachodniej i terenu ZSRR wybuchłyby na terytorium Polski. Nasz kraj stanowiłby swoisty pas śmierci, odgradzający obu przeciwników, dzięki czemu wojna nie przeniosłaby się na ich tereny.
Niewątpliwie rok 1966 był dla NATO trudnym okresem. Nastawiony proradziecko Charles de Gaulle podjął decyzję o wycofaniu Francji ze struktur militarnych NATO. Wtedy właśnie przeniesiono siedzibę główną sojuszu z Paryża do Brukseli. Obecnie w tym mieście znajduje się siedziba polityczna NATO, zaś główne dowództwo wojskowe jest w miejscowości Mons.
W 1967 roku zmianie uległa strategia NATO. Zaczęła obowiązywać doktryna „elastycznego reagowania”. W uproszczeniu: ewentualny atak miały odeprzeć siły konwencjonalne, a dopiero ich niepowodzenie miało skutkować uderzeniem nuklearnym. Innymi słowy – tarczą były strategiczne siły nuklearne, a mieczem siły konwencjonalne wyposażone w taktyczną broń atomową.
Jak groźne i niebezpieczne są wybuchy atomowe pokazują karty – jokery. O kartach dużo pisałem w artykule „Strona główna – wstęp” pokazując wiele zastosowań z kart, np. bitwy na kartach do gry, władcy Polski na kartach, karciani króle, jokery, sporo o brydżu na stronie 7.
Od wynalezienia bomby atomowej w 1945 miało miejsce około 2000 próbnych wybuchów jądrowych. Na przykład seria testów broni nuklearnej przeprowadzonych przez Stany Zjednoczone na atolu Bikini w archipelagu Wysp Marshalla (Ocean Spokojny). Zachodziła konieczność przeprowadzenia testów mających na celu stwierdzenie, jakie skutki na organizmy żywe i uzbrojenie może wywierać eksplozja nuklearna. W porównaniu gdyby taka bomba testowa została zrzucona na Nowy Jork w okolicach Manhattanu, przy silnym południowym wietrze, zginęłyby 2 miliony ludzi.
Myślę, że bawiący się nuklearnie nie chcą zdawać sobie sprawy jak taki wybuch przyjmuje atmosfera, czy w wodzie ile ginie tysięcy zwierząt morskich, czy na różne trzęsienia i powodzie ma właśnie wpływ ingerencja człowieka. Obniżanie się zwierciadła wód podziemnych może wpływać na aktywność uskoku. Próby jądrowe, testy atomowe, o których się mało mówi, a które są w szerokim stopniu przeprowadzane, przyczyniają się nie tylko do napromieniowania ludzi, ale do trzęsień czy wielkich powodzi gdzie przez wysoką temperaturę, jaka panuje w ognistej kuli, podczas zetknięcia się jej z podłożem, następuje stopienie a następnie wyparowanie znacznych ilości skał, gleby i innych substancji znajdujących się w danym obszarze, które następnie zostają wciągnięte w kierunku kuli, kominu wybuchu. Ale kasa liczona w milionach czy miliardach musi mieć swoją cenę.
W wyniku rozpadu ZSRR i bloku wschodniego, w kwietniu 1991 roku, podczas sesji Rady NATO przyjęto deklarację o partnerstwie z krajami Europy Środkowej i Wschodniej. Kolejnym etapem było unormowanie stosunków z Federacją Rosyjską, co nastąpiło 27 maja 1997 roku podczas szczytu NATO w Paryżu (Akt Stanowiący o Wzajemnych Stosunkach, Współpracy i Bezpieczeństwa między NATO a Federacją Rosyjską).
Porozumienie to umożliwiło zaproszenie do członkostwa w NATO państw Układu Warszawskiego: Węgier, Czech i Polski. Oficjalnie, kraje te stały się pełnoprawnymi członkami NATO 12 marca 1999 roku.
Rewers medalu przedstawia postać żołnierza Wojska Polskiego oraz kompozycję naszego godła i logo NATO. Napisy to daty ramowe dekady 1991-2000 oraz nazwa emisji – „Wstąpienie do NATO”.
Na awersie znajduje się artystyczne połączenie kilku elementów: godła z przenikającymi się konturami polskich granic, współczesnych i tych z okresu międzywojennego oraz dziesięć 10-tek. Inskrypcja „Dziesięć Dekad Niepodległości” dopełnia i zamyka całą kompozycję.
Medal uszlachetniony złotem próby 999/1000, o średnicy 34 mm i wadze 15 g. Projekt został stworzony przez projektantów monet i medali – Roussanę i Andrzeja Nowakowskich.
A tak nawiasem dodam czytając powyższy opis, że były kraje i będą kraje (a to jest nieuniknione), które będą dbały tylko o swoją granicę pomijając układ a to bardzo źle o nich świadczy, ale tak będzie. Dlatego trzeba iść do przodu z takimi hasłami: umiesz liczyć, to licz na siebie oraz jak nie chcesz wojny to zacznij się zbroić, jak również pokorne ciele dwie matki ssie. Oczywiście stosując się do zaleceń układu, bardzo poważnie podejść do szerokiego uzbrojenia granic naszego kraju i to nie tylko na wschodzie. Trzeba to zrobić kosztem nawet wielkich inwestycji, wtedy agresor nie spojrzy nawet w naszą stronę.