Widziałam drogę odkupienia, przebiegającą na kształt iskry przez cały ród Dawida, aż do rodziców Maryi; widziałam wreszcie Zwiastowanie, przyniesione Maryi przez anioła, i niebiańską jasność, otaczającą Maryję w chwili Niepokalanego Poczęcia. Nie mogę w żaden sposób pojąć, biedna grzesznica, że ci święci towarzysze i przyjaciele Jezusa patrzą na Niego własnymi oczyma, szanują i czczą Go nawet, a nie chcą pomimo tego uwierzyć w Boskie Jego posłannictwo; uznają Go wprawdzie za Mesjasza, ale nie za Boga i spodziewają się po nim przywrócenia władzy królewskiej domowi Dawida. Dla nich jest Jezus zawsze jeszcze synem Józefa i Maryi. Nikt nie przeczuwał, że Maryja jest Dziewicą, bo nie wiedzieli nic o Jej cudownym Poczęciu. Nie wiedzieli oni nawet o tajemnicy Arki Przymierza. Już to, że Go kochali i czcili, zdawało się im zupełnie wystarczającym.
Faryzeusze osłupieli ze zdziwienia, usłyszawszy proroctwa, wypowiedziane o Nim przy ofiarowaniu Go w Świątyni Jerozolimskiej przez Symeona i Annę, tym niemniej podziwiali nadludzką Jego mądrość podczas rozmowy z Nim, gdy miał lat dwanaście; ciekawie więc badali Jego ród i mesjańskie przepowiednie, lecz rodzina Jego była za uboga, za niska, nie odpowiadała bynajmniej ich urojeniom, jakie sobie wytworzyli o potężnym i ze znakomitego rodu pochodzącym Mesjaszu. Łazarz, Nikodem i wielu z Jego stronników, myśleli, że On na to posłany od Boga, by przy pomocy swych uczniów i stronników zdobył Jerozolimę i wyswobodził królestwo izraelskie spod jarzma Rzymian.
W tym bowiem czasie, każdy Żyd-patriota widział w tym zbawcę, który by kochanej ojczyźnie przywrócił ich dawną swobodę i samorząd. Nie przewidywali oni, że królestwo, które ich zbawić i uszczęśliwić może, nie jest królestwem tego ziemskiego padołu. Owszem cieszyli się nawet chwilami na myśl, że teraz się zbliża koniec niejednemu z owych okrutnych tyranów. Żaden jednak z nich nie ośmielił się mówić z Nim o tym, bo wszystkich przejmowała obawa. Wnosząc z Jego zachowania się i słów widzieli, że nie zanosi się wcale na spełnienie ich oczekiwań.
Po uczcie udano się do modlitewnika i tu odmówił Jezus modlitwę dziękczynną, gdyż rozpoczyna się czas Jego posłannictwa. Wszyscy wzruszeni byli bardzo i łzy cisnęły im się do oczu, a szczególnie niewiastom, które stały w tyle. Potem odmówiono jeszcze wspólne modlitwy, Jezus pobłogosławił obecnych i odprowadzony przez Łazarza, udał się na spoczynek. Oddzielne sypialnie dla mężczyzn były w jednym obszernym miejscu i gustowniej urządzone, niż w zwykłych domach. Łóżko nie było składane, jak gdzie indziej i nie leżało bezpośrednio na ziemi, lecz na podwyższeniu. Z przodu była galeryjka (ścianka opatrzona u góry kratami), ozdobiona zasłoną i frędzlami. Na ścianie, przy której stało łóżko, umieszczona była u góry piękna mata, którą za pociągnięciem można było podnieść lub spuścić przed łóżko, tak że tworzyła skośny daszek, zakrywający łóżko, kiedy było puste. Przy łóżku stał stołek pod nogi, w niszy umywalnia, a na niej naczynie z wodą i dwa mniejsze do nabierania i wylewania wody. Na ścianie wisiała lampa, a przy niej ręcznik do wycierania się. Wszedłszy z Jezusem do sypialni, zapalił Łazarz lampę, uklęknął przed Jezusem, który go jeszcze raz pobłogosławił, po czym odszedł do swej sypialni.