Menu

Gościmy

Odwiedza nas 136  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

W towarzystwie Łazarza udał się Jezus także do kobiet, a Marta zaprowadziła Go do swej siostry, „cichej Marii," z którą Jezus życzył sobie pomówić. Przeszedłszy wielkie podwórze, weszli do niewielkiego, murem otoczonego ogródka, do którego przylegało mieszkanie Marii. Jezus czekał w ogródku, a Marta poszła zawołać siostrę. Ogródek był pięknie i w wielkim porządku utrzymany. Zasadzony był różnymi ziołami, korzeniami i krzewami, a w środku stała wielka palma daktylowa. Była także studnia obszerna z kamiennym siedzeniem pośrodku, do którego dochodziło się po desce, rzuconej przez wodę od kraju studni. Tu lubiła siadywać „cicha Maria" pod namiotem, rozpiętym nad studnią, otoczona dokoła wodą. Marta poszła do niej i oznajmiła jej, że ktoś na nią czeka w ogrodzie. Posłuszna, wstała natychmiast, zarzuciła zasłonę na twarz i zeszła do ogrodu, podczas gdy Marta odeszła gdzie indziej.

 

„Chrystus w domu Marii i Marty” został namalowany przez Henryka Siemiradzkiego w Rzymie, w 1886

 
Marta i Maria z Betanii, ikony kultury. Ich zachowanie komentowano od początku istnienia chrześcijaństwa, zwłaszcza w średniowieczu, poszukując równowagi pomiędzy życiem aktywnym i przebywaniem w świecie a wycofaniem ze świata i kontemplacją. Są symbolami postawy chrześcijanina, nie tylko kobiet.
 
Scena biblijna, gdy Pan Jezus podróżując zatrzymał się w Betanii w domu Marty i Marii będącymi siostrami Łazarza. Obraz pokazuje Pana Chrystusa przemawiającego do kobiety zwanej Marią, która siedząc przy Panu Chrystusie z zafascynowaniem słuchała Jego słów.
 
W tyle widać postać drugiej kobiety o imieniu Marta. Kobieta jest wyraźnie na drugim planie obrazu. Podobnie też przedstawia opis Biblijny, kładąc większy nacisk na postać Pana Jezusa i Marii. Marta zwraca uwagę na to, że siostra jej nie pomaga. „A odpowiadając rzekł jej Pan: Marto, Marto o bardzo wiele rzeczy troszczysz się i kłopoczesz, a przecież jednej tylko potrzeba. Maria najlepszą cząstkę obrała, która jej nie będzie odjęta” (Łk. 10, 41-42).
 
Pan Jezus zdecydowanie poucza swoją przyjaciółkę Martę (trzy razy poufale i z miłością powtarza jej imię) i nas, że słuchanie jest najważniejsze. To jest pierwsza i fundamentalna forma modlitwy. Nawet jeśli spotkamy się z kpiną; z zarzutem, że marnujemy czas; że to może ważne, ale nie teraz, bo są ważniejsze sprawy… Pamiętajmy wtedy, aby bardziej wierzyć Panu Jezusowi niż „światu”.
 

 

11

 

Maria była niewiastą piękną, słusznego wzrostu i mogła liczyć około trzydzieści lat. Mówiąc o sobie, nie mówiła nigdy „ja," lecz zawsze „ty," jak gdyby patrzyła na drugą osobę i do niej przemawiała. Do Jezusa nie przemówiła nic i pokłonu Mu nie oddała. Spoglądała tylko wciąż w górę, a gdy czasem wzrok jej padł w stronę, gdzie szedł Jezus, był on tak nieokreślony, jak gdyby spoglądała w próżnię. Jezus począł do niej mówić, chodząc z nią po ogrodzie, ale właściwie nie mówili do siebie. Maria, patrząc w górę, mówiła o jakichś niebieskich zjawiskach, jak gdyby na nie patrzyła. I Jezus podobnie mówił, a mianowicie mówił o Ojcu Swoim i z tym Ojcem rozmawiał; Maria nie patrzyła na Jezusa, tylko czasem, mówiąc, zwracała się nieco ku Niemu. Ich wzajemna rozmowa była raczej modlitwą, hymnem, rozmyślaniem, lub wyjawianiem tajemnic, ale nie rozmową. Zresztą Maria prawdopodobnie nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że żyje; dusza jej przebywała w innym świecie, a tylko ciało żyło i przebywało na tej ziemi.


Z mów jej przypominam sobie tę, w której opowiadała o wcieleniu się Chrystusa w taki sposób, jak gdyby widziała odbywanie się tego dzieła w Najświętszej Trójcy. Nie potrafię powtórzyć tych dziecinnych, a zarazem pełnych znaczenia słów. Mówiąc o tej tajemnicy, w te odezwała się słowa: „Ojciec rzekł do Syna, aby zszedł na ziemię i został poczęty w łonie Dziewicy." Następnie opisywała radość aniołów, cieszących się tą nowiną i poselstwo Archanioła Gabriela do Dziewicy. Wymieniała po kolei wszystkie chóry aniołów i tych, którzy towarzyszyli Archaniołowi Gabrielowi, tak samo jak dziecko, które przypatruje się z radością przeciągającej procesji i chwali pobożność i gorliwość każdego z osobna.

 

Potem zdawała się widzieć Najświętszą Pannę w Jej izdebce, przemawiała do Niej, przejęta pragnieniem, aby przyjęła poselstwo anioła, widziała przybycie anioła i Zwiastowanie, a wszystko to mówiła, patrząc w dal, jak gdyby przypatrywała się wszystkiemu i myśli swe głośno wypowiadała. Zauważyła przy tym z dziecięcą naiwnością, że Najświętsza Panna namyślała się, zanim odpowiedziała aniołowi, a potem rzekła: „Nie dziwię się temu, gdyż uczyniłaś ślub dziewictwa; gdybyś nie zgodziła się zostać matką Pana, cóżby się wtenczas stało? Czy znalazłaby się inna odpowiednia po temu dziewica? Długo jeszcze, osierociały Izraelu, musiałbyś wzdychać za wyzwoleniem!" I znów mówiła, jakie to szczęście, że Dziewica zgodziła się zostać Matką, chwaliła Ją za to, a przyszedłszy do narodzenia Jezusa, zwróciła się do nowonarodzonego Dziecięcia ze słowami: „Masło i miód jeść będziesz."