Menu

Gościmy

Odwiedza nas 273  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

Tam przybył także na powitanie Jezus z mężczyznami i rozmawiał długo z Najświętszą Panną na osobności. Głosem pełnym miłości, lecz zarazem z powagą mówił Jej, że już rozpoczyna teraz swoją misję; niedługo pójdzie dać się ochrzcić przez Jana, a potem wróci, ażeby z Nią jeszcze krótki czas przepędzić w okolicy Samarii. Potem uda się na pustynię i pozostanie tam przez czterdzieści dni. Słysząc o pustyni, zasmuciła się Maryja i prosiła Go gorąco, aby nie szedł w to straszne miejsce, bo tam zmarnieje. Na to odrzekł Jej Jezus, że nie powinna od teraz troską Swą o Niego przeszkadzać Mu w Jego powołaniu. Co czyni, jest koniecznym. Wprawdzie wchodzi na uciążliwą drogę i wie, że ci, co z Nim pójdą, będą musieli współcierpieć z Nim, lecz na tej drodze spełnia posłannictwo swoje, powinna więc zrzec się wszelkich osobistych roszczeń i praw do Niego.

 

On kochać Ją będzie, jak zawsze, lecz od teraz przeznaczonym jest dla wszystkich. Prosił Ją dalej, by zastosowała się do Jego słów, a Ojciec Jego, który jest w niebiesiech, wynagrodzi Ją za to. Spełni się teraz to, co przepowiedział Jej Symeon, że duszę Jej przeniknie miecz boleści. Najświętszą Pannę zasmuciły bardzo Jego słowa, lecz nie upadła na duchu i poddała się chętnie woli Bożej, tym bardziej, że Jezus był dla Niej bardzo dobrotliwy i uprzejmy.


Wieczorem odbyła się w domu Łazarza wielka uczta, na którą zaproszono Faryzeusza Szymona i kilku innych. Niewiasty spożywały wieczerzę w przyległej komnacie, oddzielonej kratą, tak że mogły słyszeć całą naukę Jezusa. Jezus nauczał o wierze, nadziei, miłości i o posłuszeństwie. Mówił, że kto za Nim pójdzie, nie może się już wstecz oglądać, tylko musi postępować według Jego nauki i podzielać Jego cierpienia; za to On z pewnością takiego nie opuści. Mówił także o ciężkiej i mozolnej drodze, na którą wstępuje, o cierpieniach i prześladowaniach, na jakie będzie wystawiony, a które będą musieli podzielać z Nim Jego przyjaciele.

 

Wszyscy słuchali Go ze wzruszeniem i podziwem, lecz tego, co mówił o swoich cierpieniach, nie rozumieli dobrze i nie chcieli wprost temu wierzyć; sądzili tylko, że znaczenie tych słów jest prorockie i że nie trzeba ich brać dosłownie. Faryzeuszów nie gorszyła ta mowa, choć bardziej byli uprzedzeni niż inni, bo tym razem mówił Jezus bardzo umiarkowanie i łagodnie.

 

Jak my wyobrażamy sobie Boże zbawienie? Może oczekujemy natychmiastowego uzdrowienia, spektakularnych przeprosin ze strony krewnego, z którym od dawna żyjemy w niezgodzie, cudownego przypływu gotówki, który rozwiąże wszystkie nasze problemy? A może od tak dawna oczekujemy odpowiedzi na naszą modlitwę, że straciliśmy już nadzieję? Pierwszym krokiem ku uzdrowieniu, przygotowanym dla nas przez Pana Boga, jest często łaska ufnego zdania się na Niego. Początkiem pojednania może stać się nasz własny gest, jak na przykład list, telefon, zaproszenie. Pierwszym krokiem ku stabilizacji finansowej, może być postanowienie dzielenia się tym, co już mamy, lub uproszczenie stylu życia.