Widziałam wysłanych przez Jezusa uczniów, gdy dochodzili do Kafarnaum; między nimi było jednak tylko pięciu już mi znanych. Dwóch poszło do Betsaidy do Piotra i Andrzeja, podczas gdy inni rozmawiali z Maryją. Byli także obecni: Jakub Młodszy, Szymon, Tadeusz, Jan i Jakub Starszy. Uczniowie opowiadali o łagodności, dobroci i mądrości Jezusa. Inni mówili z zachwytem o surowości życia i głębokiej nauce Jana Chrzciciela, przyznając że nie słyszeli, aby kto tak umiał uczyć i objaśniać Zakon i proroków. Nawet Jan, który znał dobrze Jezusa, wyrażał się z podziwem o Janie Chrzcicielu. Jan miał sposobność poznać Jezusa, bo rodzice jego mieszkali tylko o kilka godzin drogi od Nazaretu, i Jezus, będąc dzieckiem, znał go już i kochał. W Kafarnaum obchodzili uczniowie szabat.
Dnia następnego widziałam dziewięciu uczniów Jezusa w towarzystwie wyżej wymienionych w drodze ku Tyberiadzie, a stamtąd w kierunku Efron przez pustynię do Jerycha, skąd już niedaleko było do Jana. Piotr i Andrzej wychwalali bardzo Jana Chrzciciela, mówiąc, że pochodzi ze znakomitego rodu kapłańskiego, że pobierał nauki od Esseńczyków na pustyni, że nie znosi jakiegokolwiek nieporządku i jest zarówno surowy, jak mądry. Niektórzy uczniowie wspominali o łagodności i mądrości Jezusa; inni mówili na to, że Jezus przez swoją uległość staje się często przyczyną nieporządku i przytaczali nawet na to przykłady. Przyznawali jednak, że i On uczył się wiele u Esseńczyków, kiedy niedawno temu był w podróży. Jan nie mówił nic podczas dzisiejszej drogi. Nie wszyscy odbywali wspólnie podróż; schodzili się tylko na jakiś czas, a potem znowu się rozłączali. Słysząc ich rozmowy, pomyślałam sobie, że ludzie i dawniej byli już takimi, jakimi są dzisiaj.
Pan Jezus wie, że cały czas się uczymy i ma do nas wiele cierpliwości. Rozumie, że nasza wiara przechodzi przez próby. Boimy się utraty pracy, czy zdrowia, niepokoimy się o przyszłość dzieci, brak nam odwagi, by dzielić się naszą wiarą. W takich sytuacjach przypomina nam, że wszystko jest w Jego ręku, i zachęca, abyśmy zdecydowali się wyjść z łodzi i śmiało kroczyć ku Niemu. Gdyby nawet coś nam się nie udało, gdybyśmy dali się pochłonąć troskom i zaczęli tonąć, On wyciągnie do nas rękę na ratunek i zaprosi do podjęcia kolejnej próby. Na tym właśnie polega piękno życia wiarą.