Do pięciu uczniów Jezusa przyłączyło się jeszcze czterech innych, którzy także byli krewnymi Świętej Rodziny. O ile mi się zdaje, był między nimi jeden z trzech synów wdowy, a jeden rodem z Betlejem; który twierdził, że jest potomkiem Ruth, którą pojął za żonę Boos z Betlejem. Jezus przyjął ich za Swoich uczniów. W Nazarecie było kilka bogatych rodzin, które miały trzech wykształconych synów, towarzyszów Józefa z czasów Jego młodości. Rodzice ich, którzy już słyszeli Jezusa nauczającego i o Jego mądrości wiele im mówiono, postanowili także dać synom sposobność poznania mądrości Jego, a następnie za stosownym wynagrodzeniem, udzielonym Jezusowi, wyprawić ich z Nim w podróż, aby mogli się przy Nim kształcić. W dobrej wierze myśleli, że Jezus za pieniądze będzie opiekunem ich synów. Wysłali zatem synów do synagogi, gdzie za ich i faryzeuszów staraniem zebrali się wszyscy uczeni z Nazaretu.
Miał to być rodzaj próby, aby się przekonać o mądrości Jezusa. Między innymi był jeden biegły w prawie zakonnym, a drugi jakiś wysoki, barczysty mąż z długą brodą, przepasany szerokim pasem — był lekarzem; na sukni na ramieniu miał jakiś znak. Widziałam jak Jezus, wchodząc do szkoły, błogosławił zebrane dzieci, między tymi i trędowate, które natychmiast odzyskiwały zdrowie. Podczas nauki w szkole przerywali Mu często uczeni, stawiając rozmaite zawikłane pytania, lecz zbici z tropu mądrymi odpowiedziami, wkrótce zamilkli. Biegłemu w Zakonie tłumaczył bardzo jasno Zakon Mojżesza, a między innymi mówił, że rozwód w małżeństwie nie powinien nigdy mieć miejsca. Jeżeli mąż nie może żyć z żoną, to może się od niej odłączać, ale małżeństwo pozostaje ważne i z inną żenić mu się nie wolno. Ta Jego mowa o małżeństwie nie podobała się wcale Żydom.
Lekarz znowu zapytywał Go, czy wie, co to jest człowiek suchej, albo wilgotnej natury, pod jaką planetą urodził się taki, gdzie zioła dawać trzeba tym lub owym ludziom i jakie są właściwości ciała ludzkiego? Jezus odpowiadał mu na wszystko nadzwyczaj mądrze; objaśniał mu budowę ciała kilku obecnych, wymienił ich słabości i podał środki na nie, słowem, mówił o ciele ludzkim ze znajomością rzeczy zdumiewającą lekarza.
Mówił o istocie ducha, który działa na ciało, o chorobach, które już to lekarstwami, już to modlitwą i poprawą życia trzeba leczyć, a wszystko to odznaczało się taką jasnością i mądrością, że lekarz uznał się za pokonanego i przyznał, że o takiej wiedzy nie miał wyobrażenia. Zdaje mi się nawet, że chciał pozostać na zawsze przy Jezusie, tym bardziej gdy słyszał, jak Jezus z największą dokładnością opisał mu ludzkie ciało, wszystkie członki, muskuły, żyły, nerwy i wnętrzności i wyjaśnił ich znaczenie i wzajemny stosunek. Taka wiedza upokorzyła go zupełnie.