Menu

Gościmy

Odwiedza nas 212  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

Do pięciu uczniów Jezusa przyłączyło się jeszcze czterech innych, którzy także byli krewnymi Świętej Rodziny. O ile mi się zdaje, był między nimi jeden z trzech synów wdowy, a jeden rodem z Betlejem; który twierdził, że jest potomkiem Ruth, którą pojął za żonę Boos z Betlejem. Jezus przyjął ich za Swoich uczniów. W Nazarecie było kilka bogatych rodzin, które miały trzech wykształconych synów, towarzyszów Józefa z czasów Jego młodości. Rodzice ich, którzy już słyszeli Jezusa nauczającego i o Jego mądrości wiele im mówiono, postanowili także dać synom sposobność poznania mądrości Jego, a następnie za stosownym wynagrodzeniem, udzielonym Jezusowi, wyprawić ich z Nim w podróż, aby mogli się przy Nim kształcić. W dobrej wierze myśleli, że Jezus za pieniądze będzie opiekunem ich synów. Wysłali zatem synów do synagogi, gdzie za ich i faryzeuszów staraniem zebrali się wszyscy uczeni z Nazaretu.

 

Miał to być rodzaj próby, aby się przekonać o mądrości Jezusa. Między innymi był jeden biegły w prawie zakonnym, a drugi jakiś wysoki, barczysty mąż z długą brodą, przepasany szerokim pasem — był lekarzem; na sukni na ramieniu miał jakiś znak. Widziałam jak Jezus, wchodząc do szkoły, błogosławił zebrane dzieci, między tymi i trędowate, które natychmiast odzyskiwały zdrowie. Podczas nauki w szkole przerywali Mu często uczeni, stawiając rozmaite zawikłane pytania, lecz zbici z tropu mądrymi odpowiedziami, wkrótce zamilkli. Biegłemu w Zakonie tłumaczył bardzo jasno Zakon Mojżesza, a między innymi mówił, że rozwód w małżeństwie nie powinien nigdy mieć miejsca. Jeżeli mąż nie może żyć z żoną, to może się od niej odłączać, ale małżeństwo pozostaje ważne i z inną żenić mu się nie wolno. Ta Jego mowa o małżeństwie nie podobała się wcale Żydom.


Lekarz znowu zapytywał Go, czy wie, co to jest człowiek suchej, albo wilgotnej natury, pod jaką planetą urodził się taki, gdzie zioła dawać trzeba tym lub owym ludziom i jakie są właściwości ciała ludzkiego? Jezus odpowiadał mu na wszystko nadzwyczaj mądrze; objaśniał mu budowę ciała kilku obecnych, wymienił ich słabości i podał środki na nie, słowem, mówił o ciele ludzkim ze znajomością rzeczy zdumiewającą lekarza.

 

Mówił o istocie ducha, który działa na ciało, o chorobach, które już to lekarstwami, już to modlitwą i poprawą życia trzeba leczyć, a wszystko to odznaczało się taką jasnością i mądrością, że lekarz uznał się za pokonanego i przyznał, że o takiej wiedzy nie miał wyobrażenia. Zdaje mi się nawet, że chciał pozostać na zawsze przy Jezusie, tym bardziej gdy słyszał, jak Jezus z największą dokładnością opisał mu ludzkie ciało, wszystkie członki, muskuły, żyły, nerwy i wnętrzności i wyjaśnił ich znaczenie i wzajemny stosunek. Taka wiedza upokorzyła go zupełnie.

 


 

 

 

 

 

 

Jakiemuś astrologowi opowiadał Jezus o biegu gwiazd, o ich różnych wpływach, o kometach i znakach niebieskich. Z innym rozmawiał o budownictwie, znowu z innym o handlu i przemyśle i o stosunkach z obcymi narodami, powstając przy tym gwałtownie przeciw modom i nowościom, jako też różnego rodzaju grom i kuglarstwu, które z Aten się tu dostały. Widoczne to było w Nazarecie i w wielu innych miejscowościach. Te nowo wprowadzone, płoche rozrywki są, jak mówił, nie do przebaczenia, gdyż nikt nie uważa ich za grzech, więc też i nie pokutuje za nie.


Wszyscy zdumieni byli Jego mądrością i prosili Go nawet, aby zamieszkał u nich na zawsze, obiecując dać Mu mieszkanie i dostarczyć wszystkiego, czego Mu będzie potrzeba. Pytali Go także, dlaczego przeniósł się z Matką do Kafarnaum? Jezus nie przystał na ich propozycję, bo — jak mówił — nie pozwala Mu na to Jego posłannictwo. Przeniósł się do Kafarnaum, bo chce mieszkać w środku kraju itd. Wszystko to było dla nich niezrozumiałe, źli więc byli na Niego, że nie chce z nimi pozostać. Dziwili się, że odrzuca tak korzystną propozycję, a słowa Jego o posłannictwie uważali za wyniosłość. W takim usposobieniu opuścili wieczorem synagogę.


Wtedy wspomniani wyżej trzej młodzieńcy, liczący mniej więcej po dwadzieścia lat, prosili Go o chwilę posłuchania. Jezus kazał im poczekać, aż przyjdą Jego uczniowie, mówiąc im, że chce mieć świadków tej rozmowy. Gdy uczniowie przyszli, oznajmili Mu młodzieńcy pokornie życzenie swych rodziców, aby ich przyjął za uczniów, dodając, że rodzice zapłacą Mu za to, a oni będą się starali wiernie Mu służyć i pomagać. Jezus zasmucił się, że zmuszony był odmówić ich prośbie, ze względu na nich samych i ze względu na Swoich uczniów, gdyż musiał im wytłumaczyć powody takiego postępowania, których oni nie mogli jeszcze pojąć. „Kto ofiaruje pieniądze" - mówił młodzieńcom - „aby za nie coś pozyskać, ten myśli tylko o korzyściach doczesnych; kto zaś chce pójść Jego drogą, musi wyrzec się dóbr ziemskich, rodziców i przyjaciół. Moi uczniowie wyrzekli się ognisk rodzinnych i żon". Warunki te przygnębiły bardzo umysły młodzieńców, ośmielili się jednak przypomnieć Esseńczyków, którzy także większości są żonaci. Na to odrzekł im Jezus, że Esseńczycy podług swoich praw postępują słusznie, że jednak On musi uzupełnić i udoskonalić to, co oni tylko przygotowali itd. Z tym odprawił ich, zostawiając im czas do namysłu.


Uczniowie Jezusa, słysząc te słowa, zlękli się, sądząc że i oni nie zdołają wypełnić tak trudnych warunków. Jednak Jezus, wracając z nimi z Nazaretu do domu Eliuda, rozproszył ich obawy, mówiąc, że nie mają powodu zniechęcać się, i mogą spokojnie iść za Nim, bo droga ta nie jest tak trudna, jak się im wydaje. Tak doszli do domu Eliuda. Sądzę, że Jezus nie będzie przebywał w domu Eliuda, gdyż i tak już Nazareńczycy wiele utyskiwali na to, gniewni, że nie chciał u nich pozostać. Oceniali Jego zdolności i mądrość, lecz sądzili, że jak na syna cieśli, jest zanadto dumny. Widziałam także, jak trzej młodzieńcy wrócili do rodziców swoich, i jak ci za złe wzięli Jezusowi, że nie chciał ich przyjąć. Tak powoli rodzi się w Nazarecie coraz większa nienawiść ku Jezusowi.


Trzej młodzieńcy przybyli na drugi dzień znowu do Jezusa i prosili Go o przyjęcie, przyrzekając Mu zupełne, bezwarunkowe posłuszeństwo. Jezus odmówił im jednak, chociaż widziałam, że Go to zasmuca, że nie chcą zrozumieć przyczyny Jego odmowy. Tłumaczył to po ich odejściu uczniom, mówiąc że młodzieńcy chcą tylko dla zysku światowego przyłączyć się do Niego, a nie są gotowi ofiarować wszystkiego z miłości. Tymczasem uczniowie Jego powinni dla Niego wszystko porzucić i wtedy dopiero zapłatę otrzymają. Mówił jeszcze długo i bardzo pięknie o znaczeniu chrztu, a następnie rozkazał im po drodze wstąpić do Kafarnaum i oznajmić Jego Matce, że i On wkrótce pójdzie dać się ochrzcić, a następnie polecił im rozmówić się z uczniami Janem, Piotrem i Andrzejem o Janie, i oznajmić Janowi Chrzcicielowi Jego przybycie.

 

Wiele naszych codziennych decyzji może doprowadzić do grzechu lub rzeczywiście do niego prowadzi. Jak łatwo przychodzi nam osądzać innych, popadać w gniew czy unosić się pychą. Jak bardzo kuszą nas pewne zachowania, które jeśli sobie na nie pozwolimy, wkrótce wyrządzą krzywdę nam samym i tym, których kochamy. Ale jest Pan Jezus. On przybył na ratunek pogrążonym w grzechu. Pomimo grzesznych pożądań naszych serc i ciemnych uczynków, których się dopuszczamy, w Jego oczach jesteśmy piękni i godni odkupienia.