Menu

Gościmy

Odwiedza nas 194  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

Na drugi dzień wyruszył Jezus z Eliudem z Nazaretu w kierunku południowym drogą jerozolimską ku dolinie Ezdrelon. Po dwóch godzinach drogi przeszli przez rzeczkę Kison i przybyli do miejscowości, składającej się z synagogi, gospody i kilku domów. Było to przedmieście leżącego w pobliżu miasta Endor; niedaleko stąd znajduje się sławna studnia. Jezus zatrzymał się w gospodzie. Ludzie przyjęli Go tu obojętnie, nie będąc jednak wprost nieprzyjaznymi. Eliud nie był także w wielkim u nich poważaniu, bo więcej sprzyjali faryzeuszom. Jezus oznajmił przełożonym, że chce nauczać w synagodze. Na ich oświadczenie, że nie ma tu zwyczaju, aby obcy uczyli, odrzekł Jezus, że to jest Jego powołaniem i udał się do szkoły. Tu uczył o Mesjaszu, o tym, że królestwo Jego nie jest z tego świata, że nie będzie jaśniał blaskiem zewnętrznym, jak również o chrzcie Jana. Kapłani synagogi nie przychylali się do Jego zdania. Wtedy kazał sobie przynieść księgi Pisma, otworzył je, i objaśniał im rozmaite miejsca z proroków.


Szczególnie jednak wzruszyły mnie poufne rozmowy starego Eliuda z Jezusem, którego posłannictwo znał dobrze, wiedział o Jego nadnaturalnym pochodzeniu i wierzył w nie; nie miał jednak, zdaje się, przeczucia, że Jezus jest Bogiem. W sposób bardzo bezpośredni opowiadał Jezusowi podczas wspólnych wędrówek rozmaite rzeczy z czasów swojej młodości. Powtarzał Jezusowi opowiadania Anny, będącej przy świątyni, o tym, co jej mówiła Maryja po powrocie Świętej Rodziny z Egiptu, gdy ją kilka razy w Jerozolimie odwiedzała. Jezus odwzajemniał się Eliudowi opowiadaniem o wielu rzeczach mu niewiadomych, dołączając do tego stosowne objaśnienia. Wszystkie te ich rozmowy nosiły cechy prostoty i serdeczności; zdawało się, że miły, przyjemny starzec, rozmawia z młodym, ukochanym przyjacielem.


Gdy Eliud opowiadał o tym, co Anna słyszała od Maryi, miałam to wszystko przed oczyma i cieszyło mnie ,ze obrazy te były zupełnie podobne do tych, jakie już przedtem miewałam, a które już po części zapomniałam.


Rozmawiał także Jezus z Eliudem o tym, że wkrótce wyruszy do Jana, aby się dać ochrzcić i że już wiele ludzi zebrał i kazał im przyjść na Pustynię Ofra. On sam jednak, jak mówił, pójdzie przez Betanię, gdyż chce się jeszcze rozmówić z Łazarzem. Nazywał go innym jakimś pospolitym imieniem, które wyszło mi z pamięci, a wspominał także o jego ojcu. Mówił, że Łazarz i jego siostry wielki posiadają majątek i że dla sprawy zbawienia chętnie go poświęcą.    

     

Łazarz  miał trzy siostry. Najstarsza nazywała się Marta, najmłodsza Maria Magdalena, a średnia Maria. Ta ostatnia żyła w samotności i odosobnieniu i uchodziła za upośledzoną na umyśle. Nazywano ją powszechnie „cichą Marią”. O Marcie mówił Jezus, że jest dobra i bogobojna, i że zarówno ona, jak brat pójdą chętnie za Nim. O cichej Marii zaś tak mówił:
„Niegdyś miała ona bystry umysł i dobry rozum, a został jej zabrany dla jej zbawienia. Nie jest ona dla świata; żyje tylko życiem wewnętrznym i nigdy nie grzeszy. Gdybym ja z nią rozmawiał, zrozumiałaby nawet najgłębsze tajemnice. Gdy Łazarz wraz z siostrami pójdą za mną, i mienie swe oddadzą dla dobra gminy, Maria niedługo potem życie zakończy. Najmłodsza siostra, Maria Magdalena, jest obecnie na złej drodze, ale nawróci się i stanie się doskonalsza niż Marta”.

 


 

 

 

 

 

 

 

Eliud rozmawiał z Jezusem także o Janie Chrzcicielu; na własne oczy nie widział go jeszcze nigdy i nie był przez niego ochrzczony. Nocowali w gospodzie w bliskości synagogi i stąd na drugi dzień rano wyruszyli wzdłuż góry Hermon do opustoszałego nieco miasta Endor. Już w stronę gospody leżały tak szerokie kawały murów, że po wierzchu śmiało można było powozić. Endor pełne było gruzów i posiadało wiele ogrodów. W niektórych częściach miasta wznosiły się wspaniałe budowle, w innych częściach wyglądało znowu, jakby przez wojnę wszystko było zniszczone. O ile mi się zdaje, mieszkał tu lud całkiem odrębny od Żydów.


Synagogi tu nie było. Jezus zatrzymał się więc na obszernym, równym miejscu, porosłym trawą, w środku którego znajdował się staw. Koło stawu stały z trzech stron budynki, podzielone na wiele pojedynczych izdebek. W izdebkach tych mieszkali chorzy, gdyż zdaje się, iż było to miejsce lecznicze. Na powierzchni stawu kołysały się czółna, a z boku widać było pompę. Jezus wszedł z Eliudem do jednego z budynków, gdzie przyjęto Go gościnnie i umyto Jezusowi nogi. Następnie urządzono Mu na murawie wywyższone siedzenie, na którym, siedząc, nauczał. Niewiasty, mieszkające w jednym z bocznych skrzydeł, przybliżały się także powoli za innymi. Ludzie ci nie byli właściwie Żydami, lecz pogardzanymi niewolnikami, i musieli płacić haracz z plonów rolnych.


Pozostali oni tutaj od czasów jakiejś wojny; zdaje mi się, iż ich dowódca Sisara, w pobliżu tego miasta został pobity, a później przez jakąś kobietę zamordowany. Ludzie ci rozdzieleni byli po całym kraju jako niewolnicy; w tym mieście było ich jeszcze około czterystu. Za czasów króla Dawida i Salomona musieli łamać kamienie na budowę świątyni. Zmarły król Herod zatrudniał ich przy budowie wodociągu, prowadzącego do góry Syjon. Panowała między nimi wielka zgoda, a przy tym odznaczali się szczodrobliwością. Ubierali się w długie suknie, przepasane pasem i szpiczaste czapki, spadające aż na uszy, jak dawni pustelnicy. Z Żydami nie obcowali wcale, dozwolone im jednak było posyłać swoje dzieci do szkoły, z czego nie korzystali, gdyż bardzo tam nimi gardzono i je prześladowano. Jezus przejęty był litością dla nich; chorych kazał także przyprowadzić do siebie. Siedzieli oni na łóżkach w swoim rodzaju, podobnych do mego krzesła z poręczami; pod ruchomym oparciem znajdowały się podpory, tak że gdy spuszczono oparcie, stołek przemieniał się w łóżko.


Jezus wyłożywszy im naukę o chrzcie i o przyjściu Mesjasza, zachęcał ich do przyjęcia chrztu. Lecz oni byli bardzo nieśmiali i tłumaczyli się, że nie mogą sobie do tego rościć żadnego prawa, ponieważ są wzgardzeni i nie należą do społeczeństwa żydowskiego. Na to opowiedział im Jezus przypowieść o niesprawiedliwym włodarzu. Wcześnie pamiętałam dobrze wytłumaczenie tej przypowieści, lecz teraz już zapomniałam, może mi to później będzie znowu objaśnione. Mówił także przypowieść o synu, którego ojciec posyła do winnicy, aby ją objął w posiadanie; przypowieść tę mówił Jezus zwykle opuszczonym poganom.

 

Znaczek Watykanu wydany na okoliczność 3 stulecia Kongregacji Propagandy Fide z 1923, której to powierzona została odpowiedzialność za kierowanie działalnością misyjną na całym świecie.

 
Pan Jezus posyła Apostołów, aby głosili Ewangelię, wizerunek św. Franciszka (w prawym górnym rogu).
 
W Spoletto miał sen, w którym usłyszał wezwanie Pana Boga. Powrócił do Asyżu. Postanowił zamienić swoje bogate ubranie z żebrakiem i sam zaczął prosić przechodzących o jałmużnę. To doświadczenie nie pozwoliło mu już dłużej trwać w zgiełku miasta. Oddał się modlitwie i pokucie. Kolejne doświadczenia utwierdziły go w tym, że wybrał dobrą drogę. Pewnego dnia w kościele św. Damiana usłyszał głos: „Franciszku, napraw mój Kościół”.
 
Franciszek wędrował od miasta do miasta i głosił pokutę. Wielu ludzi pragnęło naśladować jego sposób życia. Dali oni początek wielkiej rzeszy braci i sióstr Franciszkańskiego
 
Pan Chrystus objawił się Franciszkowi i obdarzył go łaską stygmatów - śladów Męki Pańskiej. W ten sposób Franciszek, na dwa lata przed swą śmiercią, został pierwszym w historii Kościoła stygmatykiem.
 
Dzięki niemu świat ujrzał ludzi z kart Ewangelii: prostych, odważnych i pogodnych. Wywarł olbrzymi wpływ na życie duchowe i artystyczne średniowiecza.
 

 

6

 

Po nauce przyrządzono Jezusowi ucztę pod gołym niebem. Jezus zaprosił na nią ubogich i chorych i usługiwał im z Eliudem; bardzo ich to rozrzewniło. Wieczorem wrócił Jezus z Eliudem do gospody na przedmieściu, gdzie odprawili szabat i noc tam spędzili.


Na drugi dzień powrócił Jezus z Eliudem do Endor, niedaleko od gospody. Tu nauczał znowu. Ludzie ci byli Kanaanitami, o ile mi się zdaje, ze Sychem, gdyż dzisiaj słyszałam podczas widzenia  nazwę Sychemici. W swej świątyni mieli bożka schowanego pod ziemią, który za pomocą stosownie urządzonego przyrządu występował za pociśnięciem spod ziemi i ukazywał się na ołtarzu, a potem znowu znikał. Bożek ten, z Egiptu przywieziony, nazywał się astarta, a nie, jak wczoraj mi się zdawało, Estera. Bałwan ten miał twarz okrągłą jak księżyc w pełni. Na rękach przed siebie wyciągniętych, trzymał coś długiego, zawiniętego, na kształt poczwarki motyla. Przedmiot ten był w środku grubszy i zwężał się ku obu końcom; może też być , że to była ryba.

 


 

 

 

 

 

 

 

Z tyłu posągu umieszczony był postument, na którym stał jakby kosz lub korzec, wystający ponad głowę posągu. Leżało w nim coś na kształt kłosów w zielonych łuskach, a prócz tego inne kwiaty i owoce. Niższa część posągu stała również w czymś podobnym do kadzi, w której prócz tego stały naturalne kwiaty w wazonach. Pomimo że osłaniali tajemnicą kult, składany temu bożkowi, jednak Jezus wiedział o tym i gromił ich za to. Dawnymi czasy poświęcali mu nawet w ofierze ułomne dzieci. Do tej bogini należał jeszcze bożek Adonis, który był jakoby jej mężem.


Lud ten, jak już mówiłam, został zwyciężony w tej okolicy wraz ze swoim wodzem, Sisarą, i skutkiem tego popadł w niewolę. Teraz pogardzano nimi i uciskano ich. Krótko przed przyjściem na świat Chrystusa wzniecili powstanie w Galilei, skutkiem czego położenie ich jeszcze się pogorszyło.


Pod koniec szabatu powrócił Jezus z Eliudem do synagogi na przedmieściu.


Żydzi wzięli Mu za złe Jego odwiedziny w Endor, jednak Jezus skarcił ich nieczułość względem nich; upominał ich, aby wzięli tych pogan ze sobą, gdy pójdą chrzest przyjąć z rąk Jana, na który oni sami zgodzili się, wysłuchawszy Jego nauki. Widać było, że przemowa Jezusa wywarła na nich wrażenie. Pod wieczór wybrał się Jezus z powrotem do Nazaretu, wiele z Eliudem rozprawiając. Eliud opowiadał Mu powtórnie o ucieczce do Egiptu. Podczas rozmowy zapytał Jezusa, czy w przyszłym Jego Królestwie znajdować się będą także ci dobrzy Egipcjanie, u których przebywał w dzieciństwie, i którzy tak żywo zajmowali się Jego losem.


Teraz przekonałam się, że podróż Jezusa, którą odbył po wskrzeszeniu Łazarza przez kraje pogańskie Azji do Egiptu, a którą już przedtem widziałam, nie była wytworem mojej wyobraźni, gdyż słyszałam teraz, jak Jezus mówił do Eliuda: „Wszędzie, gdzie padł zasiew, będę przed Mą śmiercią zbierał pojedyncze kłosy”.
Eliudowi znana także była historia ofiary Melchizedecha z chleba i wina; widocznie nie miał on należytego pojęcia o tym, kim jest Chrystus, gdyż zapytał teraz Jezusa, czy On nie jest przypadkiem Melchizedechem. Na to rzekł mu Jezus: „Nie, tamten przygotował tylko ofiarę, lecz Ja jestem samą ofiarą”.


Dowiedziałam się również z tej rozmowy, że Noemi, nauczycielka Maryi podczas pobytu tejże w świątyni, była ciotką Łazarza. Ojciec Łazarza był synem pewnego króla syryjskiego, służył na wojnie i otrzymał rozliczne dobra. Żona jego była Żydówką, a pochodziła ze znakomitego kapłańskiego rodu Aarona, osiadłego w Jeruzalem /przez Manassesa była spokrewniona z Anną/. Rodzina Łazarza posiadała trzy zamki w Betanii, w pobliżu Herodium i w Magdalum nad Morzem Galilejskim; w okolicy Magdalum był również zamek Heroda. Wspominał także Eliud o zmartwieniu, jakie sprawia Magdalena rodzeństwu swym postępowaniem.


Przybyli wreszcie do domu Eliuda, gdzie zastali pięciu uczniów, Esseńczyków i innych ludzi, chcących się dać ochrzcić. Do ich liczby należało także kilku celników, przybyłych z Nazaretu; wielka liczba ludzi wyruszyła już naprzód w tym samym celu.

 

Aby trwać w nauce Pana Chrystusa wystarczy uwierzyć i złożyć swoją nadzieję w tym, iż Syn Boży umiłował nas do tego stopnia, że stał się jednym z nas i poniósł wszystkie nasze cierpienia i niepokoje na drzewo krzyża. Pan Jezus przychodząc na świat zjednoczył się z nami. Z Nim możemy poruszać góry! Pan Bóg chce abyśmy uczyli się trwać w Jego nauce, ufni w Jego miłość i miłosierdzie. On jeszcze lepiej od nas wie, jak bardzo potrzebujemy pomocy Jego łaski i miłosierdzia. Dlatego właśnie dla nas stał się człowiekiem. Największym darem, jaki posiadamy, jest miłość Pana Boga, który stał się człowiekiem, a największą wolnością jest możliwość dzielenia się tą miłością z innymi. Nikt nie prześcignie w miłości Pana Boga, który stał się jednym z nas, ponieważ nas ukochał.