Był także w Kanie, gdzie odwiedził Swych krewnych i nauczał. Dotychczas nie ma przy Nim jeszcze żadnego z późniejszych uczniów. Zdaje się dopiero ludzi poznawać i na gruncie, przez Jana w nich przygotowanym, dalej budować. Z jednej miejscowości do drugiej towarzyszy Mu niekiedy jakiś poczciwy człowiek.
Raz widziałam czterech mężów, między nimi późniejszych Jego uczniów, jak w okolicy między Samarią a Nazaretem, czekali na Jezusa, stojąc w cienistym miejscu przy gościńcu. Jezus nadchodził w towarzystwie jednego mężczyzny. Mężowie ci wyszli naprzeciw Niemu, opowiadając, jak ich Jan ochrzcił, przepowiadając zarazem bliskie nadejście Mesjasza. Mówili Mu również o ostrej mowie Jana do żołnierzy, z których Jan kilku ochrzcił. Między innymi powiedział im, że mógłby z takim skutkiem ochrzcić kamienie z Jordanu. Potem poszli z Jezusem dalej.
Stąd skierował Jezus Swe kroki na północ wzdłuż morza Galilejskiego. O Mesjaszu mówił już wyraźniej i jaśniej, opętani wołali za Nim w niektórych miejscowościach. Z jednego opętanego wygnał czarta i nauczał po szkołach.
Wkrótce spotkało Go sześciu mężów, wracających od chrztu Jana; między nimi znajdował się Lewi, zwany później Mateuszem, i dwaj synowie wdów, z Elżbietą spokrewnionych. Znali oni Jezusa jako krewnego i z opowiadania; domyślali się więc w Nim tego, o którym Jan mówił, nie byli jednak tego pewni. Opowiadali oni o Janie, o Łazarzu, siostrach jego i o Magdalenie, która według nich zapewne także przez czarta była opętana. W tym czasie mieszkała już na zamku w Magdalum. Mężowie ci szli dalej za Jezusem, podziwiając Jego mowy. Mężowie przychodzący do Jana z Galilei, opowiadali mu często o tym wszystkim, co o Jezusie wiedzieli i słyszeli; ci zaś, którzy przychodzili z Ainon, miejsca, gdzie Jan chrzcił, opowiadali Jezusowi o Janie.
Stad szedł Jezus brzegiem jeziora do ogrodzonego miejsca rybaków, gdzie stało pięć łodzi. Na brzegu znajdowało się wiele domków, zamieszkanych przez rybaków. Właścicielem tego miejsca połowu był Piotr, znajdujący się wtedy wraz z Andrzejem w chacie. Jan i Jakub wraz ze swym ojcem Zebedeuszem i kilku innymi byli na łodziach. Na środkowej łodzi był ojciec żony Piotra i trzej jego synowie. Imiona ich wszystkie wiedziałam, lecz teraz wyszły mi już z pamięci. Ojca nazywano także Zelotes, a to z tej przyczyny, że raz prowadził z Rzymianami sprzeczkę o prawo żeglugi na jeziorze, i spór wygrał; odtąd otrzymał to imię.
Ogółem było na łodziach około trzydzieści osób. Jezus, przechodząc ścieżką nadbrzeżną pomiędzy chatkami a łodziami, rozmawiał z Andrzejem i innymi. Czy z Piotrem także mówił, tego nie wiem. Oni Go dotychczas jeszcze nie znali. Mówił z nimi o Janie i o bliskim nadejściu Mesjasza. Andrzej został po chrzcie swoim uczniem Jana. Jezus przyobiecał im, że znowu do nich przyjdzie.
Każdy z nas może stać się miejscem wytchnienia dla Pana Jezusa – miejscem, gdzie może On „oprzeć głowę” w naszym grzesznym świecie.