Menu

Gościmy

Odwiedza nas 213  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

Był także nad brzegiem rwącej rzeczki Hieromaks, która poniżej morza Galilejskiego, wpływa do Jordanu, niedaleko owej stromej góry, z której na Jego rozkaz stado wieprzów w morze wpadło. Przy rzece stał cały rząd małych chatek z gliny, niby pasterskich, zamieszkanych przez ludzi, trudniących się budowaniem statków. Ludzie ci nie mogli sobie dać rady; Jezus, więc przyszedł do nich i chętnie im pomagał. Widziałam, jak dźwigał belki i Sam z nimi pracował, wskazując im różne ułatwienia i korzyści, a napominając wśród pracy do miłości i cierpliwości.


Następnie widziałam Jezusa w Dothaim, miejscowości nader rozwlekłej, położonej w kierunku północno — wschodnim od Sephoris. Była tam synagoga. Lud tam był niezły, lecz bardzo zaniedbany. Tam posiadał niegdyś Abraham pastwiska dla swych zwierząt ofiarnych; tam Józef strzegł owiec ze swymi braćmi, w tej okolicy też został sprzedany. Dothaim było teraz mało zamieszkane; żyzne jednak pola i liczne pastwiska rozciągały się aż do morza Galilejskiego. Znajdował się tam wielki dom, coś w rodzaju domu obłąkanych, zamieszkiwany przez opętanych od czarta. Nieszczęśliwi ci z wściekłości bili się na zabój, gdy właśnie Jezus tam zawitał. Ludzie nie byli w stanie ich poskromić. Lecz Jezus przybliżywszy się do nich, rozmawiał z nimi, a ludzie ci ucichli zupełnie. Napomnieni, odeszli spokojnie, każdy do rodzinnych stron. Mieszkańcy Dothaim, nadzwyczaj tym zdziwieni, nie chcieli Jezusa od siebie puścić i zaprosili Go na gody weselne, na których, jako obcy, był wielce poważany; rozmawiał uprzejmie i z mądrością, a nowożeńcom dawał upomnienia. Oni to później przy zjawieniu się Jego w Thebez, przystąpili do uczniów Jego.


Skoro Jezus znów przybył do Nazaretu, odwiedził znajomych Swoich rodziców; wszędzie Go jednak chłodno przyjęto. Odmówili Mu wstępu do synagogi, gdy chciał tam nauczać. Przemawiał zatem w miejscach publicznych wobec wielu ludzi, wobec Saduceuszów i Faryzeuszów, przedstawiając im Mesjasza zupełnie inaczej, jak sobie każdy z nich wyobrażał. Jana Chrzciciela nazywał On głosem na puszczy. Z okolicy Hebronu przyszło razem z Nim dwóch młodzieńców, ubranych w powłóczyste szaty i przepasanych jak kapłani, jednak nie zawsze z Nim chodzili. Tutaj też święcił Jezus Szabat.


Widziałam potem, jak Jezus i Maryja, Maria Kleofasowa, rodzice Parmenasa, w ogóle około 20 osób, opuścili Nazaret i szli znowu do Kafarnaum. Mieli także ze sobą osły z pakunkami. Dom w Nazarecie pozostał oczyszczony i schludny. Był tak schludnie uprzątnięty i kobiercami wewnątrz zasłany, że przedstawiał mi się jak kościół. Stał opustoszały. Trzeci mąż Marii Kleofasowej, zarządzający domem Anny, jako też i jej synowie, opiekują się tym   domkiem. Maria Kleofasowa z najmłodszymi swymi synami, Józefem, Barsabą i Szymonem, mieszkała bardzo blisko owego domku, który Lewi w bliskości Kafarnaum Panu ustąpił; rodzice Parmenasa również niedaleko mieszkali.


Stąd szedł Jezus znów dalej z miejsca na miejsce, zatrzymując się szczególnie tam, gdzie przebywał Jan, który z pustyni już powrócił. Chodził do synagogi i nauczał, pocieszał chorych i pomagał im. Zdarzyło się, że gdy w pewnej małej miejscowości mówił o chrzcie Janowym, bliskim Mesjaszu, o pokucie, zaczęli szemrać i pogardzać Nim. Niektórzy nawet mówili: „Przed trzema miesiącami żył jeszcze Jego ojciec, cieśla, wtedy z nim przy warsztacie pracował, a teraz, zwiedziwszy nieco obcych krajów, przychodzi znowu nas uczyć Swej mądrości."