Menu

Gościmy

Odwiedza nas 132  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

W ten sposób mówił Jezus, popierając Swe słowa ustępami z proroków, które wszystkie odnosiły się prawie najwyraźniej do Niego i do Jana. Nie mówił jednak nigdy „Ja", lecz zawsze jakby o kimś trzecim. Nauka ta trwała prawie cały dzień, a krewni Jego i słuchacze doszli nareszcie do przekonania, że On jest zapewne owym posłańcem, poprzednikiem Mesjasza. Kiedy się znowu znaleźli w domu, otwarto w Jego obecności księgę, w której było napisane, jak się miała rzecz z Jezusem, synem Maryi, gdy jako dwunastoletni chłopiec nauczał w świątyni; przypominali sobie bowiem podobieństwo między tym, co wtenczas przepowiadał i czego ich dzisiaj nauczał, i to ich zastanawiało i dziwiło tym więcej.


Głową domu był podeszły w latach starzec, dwie zaś jego córki, obydwie owdowiałe, opowiadały sobie, jak były zaproszone na zaślubiny Józefa i Maryi w Jerozolimie, jak wspaniałą była ta uroczystość, że wtenczas Anna była wcale zamożną, a niedługo potem tak podupadła ich rodzina. Nie obeszło się jednak bez zwykłego w takich przypadkach przyganiania i dowcipkowania, kiedy zaczęły roztrząsać sprawy majątkowe podupadłego rodu. Podczas gdy one, zwyczajem kobiet, obszernie się nad tym weselem i ślubnym strojem Maryi rozwodziły, ujrzałam dokładny obraz tych zaślubin, jako też ślubnego stroju Świętej Dziewicy.

 

Mężczyźni tymczasem wyszukali w księdze miejsce, gdzie była mowa o Jezusie dwunastoletnim i Jego nauce w świątyni. Rodzice, wielce zakłopotani, szukali tam z pośpiechem Jezusa, dlatego też wieść doszła o tym i do nich; zajmowali się oni zaś więcej jeszcze niż inni tą sprawą, bo Jezus był ich krewnym. Ponieważ jednak krewni coraz więcej poczęli się zastanawiać nad podobieństwem Jego poprzednich i obecnych nauk i coraz więcej zaczynali się Nim zajmować, oświadczył im Jezus, że musi ich pożegnać i odszedł mimo wszelkich ich próśb. Kilku mężczyzn odprowadziło Go. Przeszli przez most murowany nad strumykiem, na którym drzewa rosły, i znaleźli się na polance, zasadzonej wierzbami.

 

W tej miejscowości przebywał patriarcha Józef, gdy spieszył z polecenia Jakuba do braci w Sichem, a nawet i sam Jakub tu również bywał. Późnym już wieczorem doszedł Jezus do zagrody pasterskiej położonej z tej strony strumyka, a towarzysze Jego wrócili do domu. Większa część osady rozciągała się po przeciwnej stronie rzeczki. Synagoga była także z tej strony. Zbawiciel wstąpił do gospody. Były tu dwie kompanie pielgrzymów, spieszących do Chrzciciela na pustynię; wszędzie rozprawiano o bliskim wystąpieniu Jezusa. Wieczorem rozmawiał z nimi Jezus, a na drugi dzień odeszli wszyscy w kierunku Jordanu. Zbawicielowi umyto nogi, po skromnym posiłku oddalił się Jezus od rozmawiających, zmówił modlitwę i udał się na spoczynek.

 

Co powstrzymuje nas przed oddaniem chwały Panu Bogu? Czy jakieś niedomagania zdrowotne, za które mamy do Niego ukryty żal? Czy trudna relacja, nad którą odechciewa nam się już pracować, bo dochodzimy do wniosku, że to nie ma sensu? Czy może pamięć o dawnym grzechu i brak wiary, że Pan Bóg może nam go przebaczyć? A może niezadowolenie ze swego charakteru, pracy, stanu cywilnego czy braku perspektyw na przyszłość? Dźwigając swoje ciężary przez całe lata, zdążyliśmy już do nich przywyknąć. Rzadko kiedy zauważamy, że próbujemy zrekompensować sobie ten brak poprzez nadmierne gadulstwo, unikanie nowych sytuacji, zajmowanie się mnóstwem spraw, aby uniknąć konieczności, bardziej osobistego zaangażowania.