Po szabacie szedł Jezus około trzech godzin ku zachodowi do Betjesimot, które było położone na wschodniej stronie góry, zwróconej do słońca, mniej więcej godzinę od Jordanu. W czasie drogi doszli Andrzej i Saturnin z innymi jeszcze uczniami Jana, którzy znowu przeszli do Jezusa. Rozmawiał z nimi o Izraelitach, którzy tu obozowali, i jak Jozue i Mojżesz do nich przemawiał. Zastosował to do obecnej chwili i do Swojej nauki. Betjesimot nie jest wielkie, ale za to bardzo urodzajne, a szczególnie obfituje w winnice.
Gdy Jezus tu przybył, wypuszczono właśnie na świeże powietrze opętanych przez czarta, którzy tu byli umieszczeni w jednym budynku a teraz szli powiązani. Poczęli się też zaraz srożyć i wołać: „Oto nadchodzi Prorok, On chce nas wypędzić!" Jezus zwrócił się do nich, nakazał im milczeć, jako też aby opadły z nich więzy i aby poszli za Nim do synagogi. Zaraz też więzy z nich w cudowny sposób spadły, uspokoili się, upadli przed Jezusem na ziemię, podziękowali Mu i poszli za Nim do synagogi, gdzie Jezus nauczał w przypowieściach o urodzajności i uprawie winnicy. Następnie odwiedził i uleczył wielu chorych w domach. Miejscowość ta nie leży przy gościńcu, mieszkańcy więc muszą sami nosić swoje płody na targ.
Od czasu, jak Jezus opuścił pustynię, uzdrawiał tu znowu po raz pierwszy, dlatego też mieszkańcy bardzo Go prosili, aby pozostał. Pomimo to szedł Jezus z Andrzejem, Saturninem, krewnymi Józefa z Arymatei, ogółem około dwunastu towarzyszami, ukośnie ku północy, aż do publicznego miejsca przeprawy, dokąd z Dibon prowadził gościniec, którym szedł z Gilgal do Dibon na Święta Kuczek. Trzeba tu było dosyć długo płynąć przez wodę, albowiem z powodu stromego brzegu, miejsca do wsiadania nie leżały prosto naprzeciw siebie. Stąd szli jeszcze około godziny w kierunku Samarii, u stóp góry, do pewnej miejscowości, składającej się z szeregu domów, a nie mającej szkoły.
Miejscowość tę zamieszkiwali przeważnie pasterze i ludzie łagodnego usposobienia, którzy prawie tak samo byli ubrani, jak pasterze przy żłóbku. Jezus nauczał pod gołym niebem na wzniesieniu, gdzie była zrobiona katedra z kamieni. Ludzie tutejsi byli również już ochrzczeni z rąk Jana.
Świętość Pana Boga oczyszcza to, z czym się zetknie. Pan Jezus obiecał swoim uczniom, że jeśli będą przy Nim trwali, to staną się tacy jak On. Podobnie jak dzieci nie zawsze są świadome tego, jak bardzo przypominają swoich rodziców, tak i my możemy nawet nie zdawać sobie sprawy, ze upodobniamy się do Pana Jezusa. Chociaż ten duchowy proces nabierania rodzinnego podobieństwa jest w dużej mierze nieświadomy, powinien on jednocześnie być naszym świadomym pragnieniem i motywacją wielu naszych wyborów. Pomyślmy, o ile bardziej upodobnilibyśmy się do Pana Jezusa, gdybyśmy obrali to, jako cel naszego życia! Ile dobra mogłoby się wydarzyć, gdybyśmy zechcieli głosić słowa Pana Jezusa, modlić się w Jego imię o uzdrowienie innych i poprzez troskę o sprawiedliwość budować Jego królestwo na ziemi!