Menu

Gościmy

Odwiedza nas 234  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 
 
 
 
 
 
 
 
Przyszedłszy ze wszystkimi uczniami do świątyni, ujrzał Jezus w przedsionku, przeznaczonym na modlitwę, mnóstwo stołów, a za nimi kupców sprzedających jarzyny, ptaki, jagnięta i inne jeszcze środki spożywcze. Jezus w tonie pełnym miłości i uprzejmości kazał im ustąpić stąd i cofnąć się aż na dziedziniec, przeznaczony dla pogan, przedstawiając im, że ubliża to powadze świątyni, a bek jagniąt i ryk bydła przeszkadza modlącym się. Sam z uczniami pomógł kupcom przenieść stoły i towary i pokazał im, gdzie mają je ustawić.

W dniu tym uleczył Jezus wielu obcych przybyłych do Jerozolimy, szczególnie robotników, którzy mieszkali w pobliżu Wieczernika, u Wzgórza Syjon. — Ogromne tłumy ludu zeszły się do Jerozolimy. Dokoła miasta powstał cały las domków i namiotów. Na wielkich placach stoją budynki, tworząc długie ulice, w których są zapasy wszystkiego, cokolwiek potrzebnym jest do zbudowania i urządzenia namiotu, oraz do spożycia baranka wielkanocnego. W tych ogromnych magazynach albo sprzedają na własność żądane przedmioty, albo wypożyczają tylko za pewnym wynagrodzeniem na czas świąt. Gromady najemników i biedaków z całej Palestyny zajęte są roznoszeniem towarów lub rozbijaniem namiotów. Już na długi czas przedtem przygotowywali miejsce w Jerozolimie i okolicy, uprzątali przeszkody, wycinali zarośla, torowali drogi, równali i grodzili miejsca na składy, urządzali targowiska i sklepy. Również wszystkie drogi i trudniejsze przejścia w kraju poprawiali na kilka tygodni przedtem. Wszystkie te prace miały związek duchowy z barankiem wielkanocnym, podobnie jak przygotowywanie drogi Panu przez Jana Chrzciciela miało związek z prawdziwym Barankiem Bożym.

Niedługo potem był Jezus znowu z uczniami w świątyni. Z powodu, że wkrótce miało się odbyć, zabijanie baranka wielkanocnego, były wszystkie wejścia do świątyni otwarte, a z tego skorzystali znowu kupcy i zastawili swe stoły w przedsionku dla modlących się. Jezus więc po raz drugi kazał im ustąpić i usunąć stoły. Napotykał większy opór i dlatego bezwzględniej postępował niż pierwszym razem. Uczniowie zabrali się sami do opróżniania przedsionka; obecny tam jednak zuchwały tłum zaczął stawiać opór wśród wrzasku i miotania się przeciw Niemu, tak że Jezus zmuszony był sam, własnoręcznie jeden stół usunąć. Nie pomógł nic opór tłumu. Wkrótce cała przestrzeń opróżniła się, a kupców wypędzono aż na najdalsze podwórze. Wypędzając, ostrzegł ich Jezus, że dotychczas użył dwa razy środków łagodnych, lecz jeśli jeszcze raz zastanie ich tutaj, natenczas użyje przemocy. Najzuchwalsi z nich odgrażali się, mówiąc: co sobie ten Galilejczyk myśli, ten uczeń z Nazaretu; nie boimy się Go wcale. Potem zaczęło się wyrzucanie ich. Były przy tym obecne tłumy ludzi, patrzące z podziwem na Jezusa. Pobożni Żydzi przyznawali Mu słuszność i z oddalenia przesyłali Mu pochwały. Gdzieniegdzie dawały się słyszeć głosy: „Oto prorok z Nazaretu!” Faryzeuszów gniewało to i zawstydzało; już parę dni przedtem kazali oni po cichu rozgłosić między ludem napomnienie, aby podczas świąt nikt nie przyłączał się do cudzoziemca, nie szedł za Nim i nie rozgłaszał o Nim żadnych wieści. Mimo to lud zwraca na Niego coraz baczniejszą uwagę; między zebranymi tłumami wielu jest takich, którzy już słyszeli Jego nauki, lub nawet Jego mocą uzyskiwali zdrowie.