Menu

Gościmy

Odwiedza nas 136  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 
 
 
 
 
 
 
 
Wychodząc ze świątyni uzdrowił Jezus na podwórzu chromego, wzywającego Jego pomocy; uzdrowiony, wszedł natychmiast do świątyni, głosząc radośnie o Jezusie i wywołał wielkie wrażenie.
 

Jan Chrzciciel nie przybędzie na święta do Jerozolimy. Nie jest on wcale podobny do Żydów, spełniających tylko literę Zakonu, ani też jak inni ludzie. Można by go nazwać głosem odzianym w ciało. Zbiega się do niego znowu wiele ludzi do chrztu, gdyż mnóstwo ludu, idąc na święta do Jerozolimy, także do niego wstępuje.
 

Wieczorem zapanowała cisza w całej Jerozolimie. W domach zajmowano się uprzątaniem wszelkiego kwasu i pieczeniem chleba przaśnego. Wszelkie sprzęty okrywano i zasłaniano. To samo czyniono również w domu Łazarza, na górze Syjon, gdzie Jezus miał ze Swymi uczniami spożywać baranka wielkanocnego. Jezus był przy tym obecny, kierował wszystkim i dawał stosowne nauki. Nie postępowano tu przy tym tak drobiazgowo, jak to czynili inni Żydzi. Jezus wyjaśniał obecnym, co te czynności wyobrażają, jak należy je wykonywać i jakie nierozumne dodatki wprowadzili faryzeusze.
 

Na drugi dzień nie poszedł Jezus do świątyni, lecz udał się do Betanii. Do świątyni wcisnęła się znowu wielka liczba kupczących; widząc to, pomyślałam sobie, że źle by na tym wyszli, gdyby tak Jezus się teraz pojawił. Po południu odbywało się w świątyni zabijanie baranków wielkanocnych; czynność tę spełniano w porządku i z nieopisaną zręcznością. Każdy przyniósł na plecach swego baranka i stawał w rzędzie, a dla każdego było dosyć miejsca. Przeznaczone były dla nich trzy podwórza koło ołtarza; tylko między ołtarzem a świątynią nie stał nikt. Przed tymi, którzy zabijali baranki, stały wygodne podstawki i oparcia; stali oni tak blisko siebie, że jeden drugiego obryzgiwał krwią zabijanych baranków; to też suknie ich były całe zakrwawione. Od nich aż do ołtarza stali rzędami kapłani, odbierali naczynia z krwią, a oddawali próżne. Żydzi mieli właściwy sobie sposób wyjmowania wnętrzności z baranków; zabitego baranka ubijali i ugniatali, przy czym najbliżej stojący pomagał trzymać jagnię, a potem za jednym lekkim pociągnięciem wydobywali wnętrzności. Obciąganie skóry odbywało się bardzo szybko; odciągnąwszy w jednym miejscu nieco skórę, przymocowywali ją do okrągłego kija, który mieli przy sobie, po czym zawiesili baranka z przodu na szyi i obracali obiema rękami patyk, tak że skóra owijała się na niego. Około wieczora było już zabijanie baranków ukończone; na niebie widziałam krwawą zorzę wieczorną.
 
 
14
 
Łazarz, Obed i Saturnin przynieśli do zabicia trzy baranki, przeznaczone dla Jezusa i Jego przyjaciół. Uczta odbywała się w domu Łazarza na Górze Syjon. Był to dom obszerny, o dwóch skrzydłach. W sali, gdzie odbywała się uczta, był zbudowany piec do pieczenia, jednak nie taki, jak ognisko w Wieczerniku. Był o wiele wyższy, podobnie jak ogniska w domu Anny i Maryi, i w Kanie. W grubym prostopadłym murze były z góry porobione otwory, w które wstawiano baranka. Baranek miał nogi rozpięte na drzewie i wyglądał jak ukrzyżowany. Sala była pięknie przyozdobiona. Przy stole, który kształtem bardzo krzyż przypominał, siedzieli biesiadnicy w trzech oddzielnych grupach. Łazarz siedział u góry przy krótszym ramieniu, a przed nim stało wiele mis, napełnionych gorzkimi ziołami. Baranki wielkanocne stały w miejscach, jak je wskazuje podany rysunek; pojedyncze imiona wskazują, gdzie kto siedział. Koło Jezusa stali krewni i uczniowie z Galilei, koło Obeda i Łazarza uczniowie jerozolimscy, a koło Saturnina uczniowie Jana. Wszystkich razem było więcej jak trzydzieści osób.