Jezusa dręczył głód i pragnienie. Często wychodził przed grotę. Pod wieczór dnia następnego zjawił się szatan, idąc pod górę w postaci rosłego, krzepkiego męża. Z dołu wziął dwa kamienie wielkości małych bochenków chleba, lecz kanciaste i idąc pod górę urabiał je w ręku na kształt bochenków. Ze złośliwym wyrazem twarzy przystąpił do Jezusa, a trzymając w jednej ręce kamienie, tak rzekł mniej więcej: „Masz słuszność, że nie jesz owoców, gdyż one podniecają tylko głód. Patrz! kamienie te mają kształt chleba. Jeśli jesteś ukochanym Synem Boga, na którego zstąpił Duch Święty podczas chrztu, uczyń, aby te kamienie stały się chlebem".
Jezus nie spojrzał na szatana, wymówił tylko słowa: „Człowiek nie samym żyje chlebem". Te tylko słowa słyszałam wyraźnie; nie wiem, czy mówił coś więcej. Na to przybrał szatan straszną postać, wyciągnął swe pazury ku Jezusowi, przy czym oba kamienie leżały mu na ramionach, i uciekł. Śmiać mi się chciało z niego, że musiał kamienie zabrać ze sobą.
Czasami dajemy się przekonać szatanowi, że jesteśmy zbyt słabi, by oprzeć się jego sile i inteligencji. Zawsze jednak możemy oprzeć się na Panu Chrystusie, który jest mocą w naszej słabości. Kiedy szatan mówi nam, że jesteśmy pyszni i zasługujemy jedynie na klęskę, możemy powołać się na pokorę Pana Chrystusa jako nasz jedyny powód do chluby. Kiedy szatan przekonuje, że już jesteśmy pokonani, możemy odpowiedzieć, że Pan Chrystus jest naszym zwycięstwem. Naszą odpowiedzią na każdy z zarzutów wroga jest Pan Jezus. On jest godzien zaufania. Na Jego słowie można polegać. Ten, który jest w nas, jest większy od tego, który jest w świecie.