Strona 1 z 4
Jezus mieszkał w domu Łazarza w Betanii, w tym samym pokoju gdzie zwykle. Jest to jakby synagoga i miejsce modlitwy domowników; na środku stoi zwykły pulpit, na którym leżą zwoje modlitw i pisma. Sypialnia przylega do tego pokoju, jest jednak oddzielona.
Na drugi dzień po Jego przybyciu udała się Marta do Jerozolimy do Maryi Marka i innych niewiast, aby dać znać, iż Jezus z jej bratem przybędzie do domu Maryi Marka. Jezus przybył tam z Łazarzem około południa. Przy obiedzie były Weronika, Joanna Chuza, Zuzanna, uczniowie Jezusa i Jana z Jerozolimy, Jan Marek, synowie Symeona, syn Weroniki, krewni Józefa z Arymatei, ogółem około dziewięciu mężczyzn; Nikodema i Józefa nie było. Jezus mówił o zbliżaniu się Królestwa Bożego, o Swym powołaniu i potrzebie naśladowania Go, a nawet wspomniał przy okazji o Swej męce.
Dom Jana Marka leży przed miastem na wschodniej stronie, naprzeciw Góry Oliwnej; idąc tam, nie potrzebował Jezus przechodzić przez miasto. Wieczorem udał się znowu z Łazarzem do Betanii. W Jerozolimie już tu i ówdzie mówiono o Nim, iż nowy prorok z Nazaretu jest w Betanii. Jedni się z tego cieszyli, drugich to gniewało. Po ogrodach i na drodze, prowadzącej na Górę Oliwną, stawali tu i ówdzie ludzie, a nawet kilku faryzeuszów, aby Go zobaczyć, gdy będzie przechodził. Musieli przypadkowo słyszeć, lub w Betanii wybadać, iż przybędzie do miasta. Żaden jednak nie zagadnął Go; niektórzy kryli się trwożliwie poza ploty, i spoglądali za Nim, mówiąc między sobą: „To jest Prorok z Nazaretu, Syn cieśli Józefa”.
Było w ogóle wielu ludzi, którzy z powodu nadchodzącego święta pracowali w ogrodach i przy płotach, gdzie wszystko czyszczono i zdobiono, drogi naprawiano, żywopłoty obcinano i związywano. Przechodzili również ze wszystkich stron biedniejsi Żydzi i robotnicy z osłami i narzędziami do Jerozolimy, którzy podczas święta wykonywali jako najemnicy roboty w mieście i ogrodach. Takim był także Szymon, który pomagał nieść krzyż Jezusowi.
W dzień później był Jezus znowu w Jerozolimie, a mianowicie w domu Obeda, syna Symeona, w pobliżu świątyni, i w innym domu, zamieszkałym niegdyś przez rodzinę starego Symeona, naprzeciw świątyni. Znalazł tu obfitą zastawę, którą przygotowała i posłała Marta i inne niewiasty. Obecni byli uczniowie z Jerozolimy, w liczbie około dziewięciu, i jeszcze inni pobożni mężowie, nie było jednak Nikodema i Józefa z Arymatei. Jezus mówił z miłością i powagą o zbliżaniu się Królestwa Bożego. W świątyni jeszcze nie był.
Chodził wszędzie bez najmniejszej obawy, mając na Sobie zwykle długą, tkaną, białą suknię prorocką. Czasami wyglądał bardzo zwyczajnie, nie zwracał wcale uwagi na Siebie, i tracono Go łatwo z oczu. Czasami zaś wejrzenie Jego było nadzwyczajne; oblicze jaśniejące i nadnaturalne. Gdy wieczorem powrócił do Betanii, przybyło doń kilku uczniów Jana, a między innymi Saturnin. Ci pozdrowili Go i opowiadali o Janie, iż bardzo mało przychodzi do niego takich, którzy się chcieli ochrzcić; Herod jednak ma z nim wiele trudności. Nikodem przybył tego wieczora do Łazarza do Betanii i słuchał nauki Jezusa.
Nazajutrz rano udał się Jezus do Szymona, faryzeusza, który miał w Betanii jakby gospodę czy też dom do uroczystych obchodów. Wydał on ucztę, na której zebrali się Nikodem, Łazarz, uczniowie Jana i uczniowie z Jerozolimy; Marta i niewiasty jerozolimskie brały także w uczcie tej udział. Nikodem prawie nic nie mówi w obecności Jezusa; trzyma się z dala i tylko słucha z podziwem. Józef z Arymatei mówi jak myśli, często stawia pytania. Szymon faryzeusz nie jest zły, lecz dotąd jeszcze waha się, i trzyma stronę Jezusa z przyjaźni dla Łazarza; lecz także i z faryzeuszami jest na dobrej stopie.