Jezus rozprawiał przy tej uczcie wiele o prorokach i o wypełnieniu przepowiedni. Nauczał o cudownym poczęciu się Jana Chrzciciela, jak go Bóg wybawił od rzezi niemowląt, wykonanej z rozkazu Heroda, i jak wystąpił na widownię, przecierając drogi dla Jezusa. Mówił także, jak mało ludzie zwracają uwagę na wypełnienie się czasów, przy czym rzekł: „Trzydzieści lat dobiega! i któż pamięta jeszcze o tym, oprócz kilku pobożnych, prostodusznych ludzi, iż Trzej Królowie, jak wojownicy ze wschodu z ufnością dziecięcą poszli za gwiazdą, przyszli i szukali nowonarodzonego Króla żydowskiego, i znaleźli biedne dziecko ubogich ludzi? Przez trzy dni tu bawili. Gdyby przyszli do książęcego dziecka ze znakomitego rodu, to nie zapomnianoby ich tak łatwo!" Nie nadmienił jednak, iż On jest tym Dziecięciem.
W towarzystwie Łazarza i Saturnina nawiedził Jezus kilku ubogich, bogobojnych chorych ze stanu robotniczego i uleczył około sześciu z nich. Byli to kulawi, cierpiący na puchlinę wodną i zadumę. Rozkazał również uzdrowionym wyjść z domu i usiąść w słońcu. W Betanii nie było zbiegowiska z powodu Jezusa. I podczas tej czynności także zachowali się wszyscy spokojnie. Łazarz, którego tu wielce poważano, przyczynił się do tego, iż ludzie ci zachowali się wzorowo.
Wieczorem była uroczystość w synagodze, ponieważ nastąpił pierwszy dzień miesiąca Nizan. Zdaje się, iż było to święto Nowiu, albowiem oświetlenie w szkole było w rodzaju tarczy księżyca, którą pewien mężczyzna, wstawiając do niej podczas modlitwy coraz więcej świateł, z wolna ją coraz bardziej oświetlał.
Na drugi dzień był Jezus z Łazarzem, Saturninem, Obedem i innymi uczniami w świątyni na nabożeństwie. Ofiarowano baranka. Zjawienie się Jezusa w świątyni wywołało między żydami nadzwyczajne poruszenie. Dziwnym przy tym było, iż każdy krył w sobie własne uczucie, i żaden nie śmiał mówić z drugim o wrażeniu, jakie na nim wywarło zjawienie się Jezusa. Działo się to z dopuszczenia Bożego, aby Zbawicielowi przedłużyć czas działalności; gdyby bowiem się wzajemnie porozumiewali, wzrastałoby rozgoryczenie; teraz atoli walczy w niektórych złość i nienawiść ze świętym wzruszeniem, w innych zaś budzi się lekka ciekawość poznać Go bliżej, i starają się za pośrednictwem innych dać się Mu poznać. Był to także dzień postu z powodu śmierci dzieci Aarona.
W domu Łazarza zebrali się uczniowie i wiele innych pobożnych ludzi. W wielkim przysionku, gdzie była katedra, nauczał Jezus w podobny sposób jak i przedtem, gdy wspominał o Trzech Królach, zwracając uwagę ludzi na wypadki z dawniejszych czasów i mówił: „Czyż nie mija właśnie osiemnaście lat, jak mały Bachir (zapewne znaczy to tyle, co uczeń), w tak zadziwiający sposób rozprawiał z uczonymi w Piśmie, a oni tak na Niego się rozgniewali?" Opowiadał także, o czem mały Bachir nauczał.
Z Obedem, który usługiwał przy świątyni, i z innymi jerozolimskimi uczniami, był Jezus na szabat znowu w świątyni. Stali w parach przy innych młodych żydowskich mężczyznach. Jezus miał na sobie białą, tkaną suknię, pas i biały płaszcz, podobny do tych, jakie noszą Esseńczycy. Działo się wtedy z Nim jeszcze coś nadzwyczajnego. Odzież Jego odznaczała się szczególniejszą schludnością, i wyglądała bardzo wspaniale, prawdopodobnie dlatego, iż On ją nosił. Na przemian śpiewał wspólne pieśni i modlił się ze zwojów. Byli tu także tacy, którzy przodowali w odmawianiu modlitw. Znowu zdumiewano się nad Nim i podziwiano Go, nic z Nim jednak nie rozmawiając; a nawet między sobą nie mówili o Nim otwarcie. Widziałam jednak, że umysły wielu były nadzwyczaj poruszone. Były trzy nauki, czyli kazania o Izraelitach, o ich wyjściu z Egiptu i o baranku wielkanocnym. Na jednym ołtarzu paliło się kadzidło; kapłana jednak nie było można widzieć, dobrze jednak widać było dym i ogień. Ogień widziało się przez rodzaj kraty, na której było wyrobione coś na kształt baranka wielkanocnego wśród ozdób i promieni; przez to błyszczał ogień. Ołtarz ten stał w pobliżu Miejsca Najświętszego, rogi zaś jego zdawały się sięgać do Niego. Widziałam modlących się faryzeuszów, którzy czasami nawijali na ramię długą, wąską wstążkę, lub raczej welon.