Menu

Gościmy

Odwiedza nas 205  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Natanael był człowiekiem wesołym, żywym, przy tym rzetelnym i szczerym, a przekonań swych lubił się stale trzymać i ich nie zmieniać. Obecnie zapytał Filipa: „Cóż może być osobliwszego z Nazaretu?" Znał bowiem dobrze zdanie, jakie miano o Nazareńczykach, że umysł ich ma wstręt do wszelkich nowości i że w szkołach ich niewiele uczono mądrego. Sądził, że człowiek, który tam odebrał wykształcenie, może chyba zadowolić swoich prostodusznych, pojedynczych przyjaciół, lecz z pewnością mądrość ta nie zadowoli jego wymagań. Filip nalegał na niego, aby przynajmniej poszedł popatrzeć na Jezusa, gdyż będzie wkrótce przechodził drogą, prowadzącą do Kany. Dawszy się nakłonić, poszedł Natanael z Filipem ścieżką od domu do gościńca. Jezus nadchodził właśnie i zatrzymał się w miejscu, gdzie ścieżka ta krzyżowała się z gościńcem. Filip, o ile przedtem był nieśmiały, o tyle od czasu, kiedy go Jezus powołał, poufale obcował z Jezusem, i zawołał głośno, zbliżając się z Natanaelem: „Nauczycielu! przywodzę Ci tego, który się pytał, co może wyjść osobliwszego z Nazaretu". Gdy Natanael stanął przed Jezusem, rzekł Tenże do otaczających Go uczniów: „Oto prawdziwy Izraelczyk, w którym nie masz zdrady!" Powiedział to Jezus tonem serdecznym, przyjacielskim, a Natanael zapytał Go: „Skądże mnie znasz?" — I rzekł mu Jezus: „Pierwej, niż cię Filip wezwał, widziałem cię, gdyś stał pod figą". Przy tych słowach spojrzał na niego Jezus wzrokiem, właściwym Sobie, do głębi wzruszającym


Pod wpływem tego wzroku przypomniał sobie nagle Natanael, że to Jezus jest tym podróżnym, którego poważne, ostrzegające spojrzenie tak cudownie go pokrzepiło, gdy stał pod figą na miejscu spacerowym w ciepłych kąpielach i walcząc z pokusą, spoglądał za urodziwymi kobietami, które po drugiej stronie łąki współubiegały się o owoce. Potęga tego wzroku, skutkiem którego odniósł owo zwycięstwo nad sobą, pozostały mu w pamięci, lecz rysy twarzy podróżnego zatarły mu się w umyśle. Obecnie poznał niezawodnie Jezusa, lecz nie przyszło mu na myśl, że ów wzrok rozmyślnie był wówczas skierowany na niego. Teraz jednak, gdy Jezus powołał się na owo zdarzenie i znowu bystro na niego spojrzał, uczuł się dziwnie wstrząśnięty i poruszony; poznał, że Jezus, przechodząc wtenczas koło niego, czytał w jego sercu i był mu aniołem opiekuńczym; Natanael miał bowiem tak czyste serce, że każda myśl nieczysta już go zasmucała. Widział więc teraz w Jezusie swego obrońcę i zbawiciela, a to, że Jezus odczytał jego myśli, było dla jego szczerego, wdzięcznego serca dostatecznym powodem, aby zaraz radośnie wobec wszystkich uczniów uznać Jezusa za Mesjasza. Natychmiast więc po tych słowach ukorzył się przed Jezusem i rzekł: „Nauczycielu! Tyś jest Synem Bożym, Tyś jest królem izraelskim!” - Na to rzekł mu Jezus: „Dlatego że ci powiedziałem: widziałem cię pod figą, uwierzyłeś. Zaprawdę, większe jeszcze rzeczy ujrzysz". Zwracając się następnie do drugich rzekł: „Zaprawdę, zaprawdę! Ujrzycie niebo otworzone i anioły Boże, wstępujące i zstępujące na Syna Człowieczego". Inni uczniowie nie rozumieli właściwego znaczenia słów Jezusa o drzewie figowym; nie wiedzieli, dlaczego Natanael Chased tak nagle zmienił swe zapatrywanie. Przyczyna ta pozostała dla nich tajemnicą jako sprawa sumienia i tylko Jan o tym wiedział, gdyż Natanael zwierzył mu się na godach weselnych w Kanie. - Natanael zapytał Jezusa, czy ma zaraz opuścić wszystko i pójść za Nim; ma bowiem brata, któremu chciałby oddać swój urząd. Jezus powtórzył mu to samo, co wczoraj wieczorem mówił innym, i zaprosił go, aby przybył za Nim na gody do Kany.

 

Następnie wyruszył Jezus z uczniami w dalszą drogę do Kany; Natanael Chased zaś wrócił do domu, przygotował się do podróży na uroczystość weselną i na drugi dzień rano był już w Kanie.

 

Możemy być pewni mocy Bożej miłości i łaski działającej w naszym życiu. Pan Jezus pragnie udzielać nam swego Pana Ducha, abyśmy wzrastali w wierze i wydawali owoc w Jego służbie. Wprawdzie Pan Jezus nie potrzebuje nikogo, aby przeprowadzić swoje dzieło, to jednak ma upodobanie w dokonywaniu cudów za pośrednictwem najbardziej niepozornych narzędzi.. On wciąż powołuje do swojej służby kruche, wyszczerbione naczynia, jakimi jesteśmy. Pragnie przemieniać nas mocą swego Pana Ducha w znaki nadziei i miłości dla świata, który tak rozpaczliwie potrzebuje odkupienia. Pan Bóg wybiera ludzi pokornych i nic nie znaczących, aby zwrócić  uwagę dumnych i potężnych.