Małe domki przed synagogą, wyglądające jak strażnice, są to małe cele na dziedzińcu, gdzie niewiasty, oddzielone kratami, rozmawiały samotnie z Jezusem. W tych celach grzesznice, pokutnice lub nieczyste niewiasty szukały zwykle pociechy u kapłanów.
Na górze Tabor nie ma miasta, ale są okopy, mury i jakby opróżniona warownia, gdzie się niekiedy zatrzymywały wojownicze ludy. Wieczór po szabacie był Jezus z najbliższymi uczniami i przyszłymi Apostołami na uczcie u pewnego faryzeusza, na którym nauka Jego wielkie zrobiła wrażenie i który się poprawił. W dniu następnym był Jezus z uczniami na wielkiej uczcie, którą wydali na Jego cześć przedniejsi owej miejscowości w publicznym domu, przeznaczonym do odprawiania uroczystości. Nauczał tu również, i jeszcze tego samego wieczora opuścił miasto, udając się do Jezrael, które jest oddalonym od Kislot-Tabor nie więcej jak trzy godziny drogi.
Tu w Jezrael oddzielili się od Niego krewni i uczniowie z Betsaidy, a nawet Andrzej i Natanael, aby odwiedzić domy rodzinne. Jezus naznaczył im miejsce, gdzie się mieli znowu spotkać. Pozostało jeszcze przy Nim około piętnastu młodszych uczniów. Miejscowość ta jest wielka i posiada różnego rodzaju szkoły duchowne i świeckie, Jezus nauczał tu i uzdrawiał; uczył także o winnicy Nabota.
Z Jezrael udał się Jezus idąc półtorej godziny ku wschodowi, na pewne pole w dolinie, dwie godziny długiej i tyleż szerokiej, gdzie jest wiele sadów, ogrodzonych niskim płotem. Jest to niezwykle urodzajna i powabna dolina, pełna sadów, których właścicielami są w większości mieszkańcy Kislot-Tabor i Jezrael. Jest tu wiele namiotów, w pewnych odstępach stoją po parze, a zamieszkują je ludzie z Sychar, którzy strzegą owoców i je zbierają. Zdaje mi się, iż muszą to robić jako pańszczyznę. Zmieniają się, a mieszka ich mniej więcej po czterech w jednym namiocie. Kobiety mieszkają razem, oddzielnie od mężczyzn, i gotują dla nich. Jezus nauczał ludzi pod namiotem. Są tu również piękne studnie i źródła, które spływają do Jordanu. Główne źródło przypływa z Jezrael, a tu w dolinie ujęto je w piękną studnię, nad którą było zbudowane coś w rodzaju kapliczki. Woda rozchodzi się z tej studni do różnych innych studzien w dolinie, gdzie się łączą także inne wody i odpływają w końcu do Jordanu. Było tu około trzydziestu stróżów, których Jezus nauczał; niewiasty stały nieco dalej. Miał naukę o niewoli grzechowej, z której winni się wyzwolić. Niezmiernie się cieszyli i wzruszali, iż ich nawiedził. Jezus był tak serdeczny i przystępny dla tych biedaków, iż mnie samą to rozrzewniało. Postawili przed Nim i uczniami owoce, które oni pożywali. Miejscami są tu już na niektórych drzewach owoce dojrzałe, na innych jeszcze kwiecie. Widziałam tu brunatne owoce, jak figi, które rosną w kiściach jak winogrona; również żółte rośliny, z których przyrządzają rodzaj polewki (opisywała je jak kukurydzę, brunatne owoce jak palmy daktylowe, mówi także o Durra i innych ziołach, które się jada na sposób sałaty, i całą okolicę przedstawia jako obfitującą w bujne sady, położoną na południe od Jezrael). Przy tej dolinie leżą góry Gilboa, na której zginął Saul w bitwie z Filistynami.
Kiedy przyjmujemy zaproszenie Pana Jezusa i przychodzimy do Niego, niekoniecznie znajdziemy natychmiastowe rozwiązanie wszystkich naszych problemów. Znajdziemy jednak odpoczynek. On zdejmie z nas ciężar samotnego trudu. W zamian włoży na nas swoje jarzmo – kierownictwo swego Pana Ducha Świętego – a jest to lekkie i słodkie brzemię, które skieruje nas na drogi pokoju. Jeśli jesteśmy już wyczerpani i chcemy jakiejś zmiany, złóżmy swój ciężar u stóp Pana Jezusa. Oznacza to oddanie Mu wszelkich uraz z powodu odczuwanej przez nas sytuacji trwającej już może od wielu lat. Złóżmy przed Panem Jezusem całą tę plątaninę. W ramionach Pana Jezusa stajemy się zdolni przebaczać, zdawać się na Jego prowadzenie, odzyskujemy nadzieję i sens życia.