Menu

Gościmy

Odwiedza nas 24  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

 

Gdzie się tylko Jezus zjawił, powstawał zawsze wielki tłok. Wołali na Jego powitanie, rzucali się do nóg Jezusowi, cisnęli się, aby Go móc dotknąć, i dlatego też najczęściej nagle i niespodzianie przybywał i odchodził, aby się uchylić od natłoku ludzi. Często odłączał się na drodze od Swych uczniów, wysyłał ich inną stroną i szedł sam. Miejscami musieli Mu robić miejsce wśród tłumu. Niektórym osobom dozwolił się zbliżyć i dotknąć, i niejeden przez to wzruszał się cicho w sobie, nawracał lub ozdrawiał.


Pod wieczór przybył Jezus do gospody, którą Mu zamówili uczniowie przed Kislot-Tabor, gdzie już był dwa razy. Kislot jest oddalone od Nazaretu mniej więcej siedem godzin drogi, w prostej zaś linii około pięć. Ponieważ w tym kraju drogi prowadzą przez doliny, a ludzie oznaczają odległość już to podróżą, już to patrząc z gór, dlatego też rachuby ich rzadko się zgadzają. Niezliczona ilość miejscowości znajduje się w Galilei; jednak z pojedynczych pagórków można zawsze widzieć ich tylko kilka.


Kislot-Tabor jest przeważnie miejscem handlowym; jest tu kilku bogatych kupców i wiele ubogich ludzi, jako też wiele farbiarni surowego jedwabiu, z którego wyrabiano ozdoby i frędzle do szat kapłańskich. Zresztą farbiarnie były przeważnie w Tyrze nad morzem; teraz wiele ich przeniesiono tutaj. Bogaci kupcy posługiwali się ubogimi ludźmi w fabrykach. Widziałam też tu ludzi traktowanych jak niewolników.


Przed gospodą otoczyli uczniowie pewne miejsce grubymi sznurami, które poprzeciągali przez pale, aby zapobiec natłokowi ludu. Na tej przestrzeni nauczał Jezus przed gospodą; a ponieważ między innymi przysłuchiwali się temu bogaci kupcy, uczył o bogactwie i niebezpieczeństwach, wynikających z szukania zysku. Mówił im, że ich stan jest bardziej niebezpieczny, niż celników, którzy się prędzej nawracają aniżeli oni, a przy tym wskazywał na sznury, które go oddzielały od natłoku ludzi, mówiąc: „Taki powróz przejdzie prędzej przez ucho igielne, aniżeli bogacz do królestwa niebieskiego”. Powrozy te z sierści wielbłądziej były grube jak ramię i przeciągnięte cztery razy obok siebie przez pale przed gospodą. Bogacze bronili się, iż dają przecież jałmużnę ze swego zysku; Jezus zaś odpowiedział im, iż jałmużna, którą wyciskają z potu innych biednych, nie przyniesie im żadnego błogosławieństwa. Nauka ta wcale nie przypadła ludziom do smaku.


Kislot było miastem Lewitów; pokolenie Zabulon odstąpiło je Lewitom, szczepu Merari. Znajdowała się tu najznakomitsza szkoła z całej okolicy; była bardzo wielka i wszystko odbywało się tam bardzo uroczyście. Gdy Jezus w szabat nauczał w synagogach, usługiwali Mu miejscowi kapłani, podawali zwoje pisma, lub na przemian czytali, co Jezus żądał; także wypytywał się i uczył o tym. Śpiewano również, ale nie na sposób faryzeuszów. Słyszałam dobrze Jego głos, brzmiący dźwięcznie między innymi; nie przypominam sobie jednak, abym słyszała Go  śpiewającego samego.


Rano uczył Jezus w szkole w Kislot. Andrzej nauczał dzieci w przylegających do szkoły podwórzach i wykładał cisnącemu się obcemu ludowi o Jezusie, co od Niego słyszał i widział. Jezus miał naukę o pysze i zarozumiałości. Dzisiaj nie uzdrawiał, albowiem mówił, iż są nadęci z powodu Jego nauki tu w mieście, uważając siebie za lepszych nad innych, jakby dlatego właśnie, że są lepsi, tutaj przybył, zamiast uznać, iż przyszedł do nich przez wzgląd na ich nędzę, aby się upokorzyli i poprawili.


Po nauce zatrzymał się jeszcze przed synagogą na wolnym miejscu, gdzie na dziedzińcu były małe cele, należące do synagogi, jakoby strażnice. Tutaj uzdrowił wiele dzieci, które miały konwulsje i cierpienia, a które przyniosły Mu matki. Uzdrawiał je, ponieważ były niewinne. Również uzdrowił kilka niewiast, które się przed Nim ukorzyły i powiedziały do Niego: „Panie, odejmij moją winę i moją ułomność!" Upadały przed Nim w przysionku i oskarżały się. Były to niewiasty mające krwotoki i dręczone złymi żądzami, prosiły więc i o uwolnienie od pokus.


Wieczorem szabat  spędzał w szkole, a jadł w gospodzie. Późniejsi Jego Apostołowie i bliżsi przyjaciele siedzieli z Nim przy tym samym stole, uczniowie zaś na innych miejscach lub usługiwali. Nazajutrz święcił szabat w synagodze i uzdrowił przed synagogą wielu chorych; poszedł także do wielu do ich domów, aby ich uleczyć, ponieważ nie można było ich przynieść. Uczniowie pomagali Mu, nosili chorych, prowadzili, dźwigali, robili miejsce, uskuteczniali zlecenia i poselstwa.