Menu

Gościmy

Odwiedza nas 226  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

 

Na zachodzie widniała już zorza wieczorna. Szatan chwycił znowu Jezusa na barki i z wielkim gniewem poleciał z Nim przez pustynię ku Jerychu; lecz zdaje się, teraz powolniej niż przedtem. To wzlatywał wyżej, to spuszczał się ku dołowi, to rzucał się na wszystkie strony, jak taki, który chce wyładować na kimś swą wściekłość, a nie może tego dokazać. Niósł Jezusa na górę, oddaloną o siedem mil od Jeruzalem, tę samą, na której Jezus rozpoczął post.
 
 
Niosąc Jezusa, przeleciał szatan tuż ponad wysokim starym drzewem terebintowym, rosnącym w dawnym ogrodzie jakiegoś Esseńczyka, który tu dawniej mieszkał; także Eliasz przebywał w tych stronach przez jakiś czas. Drzewo stało za grotą niedaleko stromego urwiska. Drzewa takie nacina się trzy razy do roku i otrzymuje się z nich za każdym razem nieco gorszy balsam.
 

Szatan postawił Pana na wystającej, niedostępnej skale, która tworzyła najwyższy szczyt góry, a położoną była o wiele wyżej niż grota. Było już ciemno; kiedy szatan wskazywał ręką naokoło siebie, zrobiło się jasno i we wszystkich stronach świata widać było najpiękniejsze krajobrazy. Wtedy rzekł szatan do Jezusa: „Wiem, że jesteś wielkim nauczycielem, a teraz chcesz powołać uczniów i rozszerzyć Swą naukę. Patrz! Tu widzisz mnóstwo wspaniałych krajów, potężnych narodów, a tu z drugiej strony mała, nieznaczna Judea! Tam idź! Oddam Ci te wszystkie kraje w posiadanie, jeśli uklęknąwszy, oddasz mi pokłon". Przez pokłon rozumiał tu szatan uniżenie się, jak to często czynili Żydzi, a szczególnie faryzeusze, wobec wysokich dostojników i królów, gdy chcieli coś uzyskać. Pokusa ta diabelska podobną była do tej, gdy szatan przybył do Jezusa z Jerozolimy, jako urzędnik Heroda, i chciał wziąć Go ze sobą do Jerozolimy na zamek, aby tam popierać Jego plany. Tylko ta była szerzej zakrojona. Gdzie szatan wskazał ręką, tam widać było rzeczywiście kraje i morza, wspaniałe miasta, królów postępujących w chwale i triumfie w otoczeniu wojowników i wspaniałego orszaku. Wszystko widać było tak wyraźnie, jak gdyby odległość była bardzo mała; a każdy obraz, każdy naród, przedstawiał się w innym blasku i świetności, każdy miał inne zwyczaje i obyczaje.
 

Szatan wykazywał także Jezusowi zalety pojedynczych narodów; szczególnie zwracał uwagę Jego na kraj, zamieszkały przez rosłych, wspaniałych ludzi, jakby olbrzymów (zdaje mi się, że była to Persja), i radził Mu tam przede wszystkim pójść nauczać. Palestynę zaś ganił jako mały i nieznaczny kraik. Był to cudowny widok. Tyle różnych rzeczy, a wszystko tak świetne i wspaniałe.
 
 
8
 
 
Jezus nie rzekł nic więcej do szatana tylko te słowa: „Samego Boga, Pana twego czcić będziesz i Jemu samemu służyć będziesz. Idź precz, szatanie!" — W tej chwili stał się szatan nieopisanie straszny, rzucił się ze skały w przepaść i zniknął, jakby go ziemia pochłonęła.