W dniu, w którym Jezus przybył, nie było u Niej nikogo. Biedna matka płakała na myśl o niebezpieczeństwach, jakie zagrażają Jej Synowi z powodu rozgłosu, jaki zyskała Jego nauka i cuda w kraju. Do Jej uszu bowiem dochodziły wszystkie pomruki i złorzeczenia ludzi nieprzyjaznych, którzy obawiali się powiedzieć to Jezusowi w oczy. Jezus tłumaczył Jej, że Jego czas już nadszedł, że opuści teraz te strony i uda się do Judei, gdzie po Wielkanocy przeciw Niemu z pewnością wzbudzi się jeszcze większa nienawiść.
W Kafarnaum zaczął się obchód uroczystości dziękczynnej z powodu deszczu. Synagogę i budynki publiczne świetnie ustrojono zielonymi drzewkami i różnymi girlandami z liści, a z dachu synagogi i większych domów, opatrzonych galeryjkami, rozbrzmiewała muzyka. To słudzy synagogi, coś jak dzisiejsi kościelni, grali na dziwnym, wielogłosowym instrumencie, który wyglądał, jak wąski, na cztery stopy długi wór skórzany, do którego jest przymocowanych kilka piszczałek i trąbek. Gdy wór nie jest nadęty, leżą one na nim. Do grania podnosi i trzyma go dwoje ludzi i pomagają trzeciemu, który nadyma worek munsztukiem, a zarazem odmykają lub zamykają stosowne klapy, skutkiem czego daje się słyszeć głośny, harmonijny, wielogłosowy ton. Po boku stojący ludzie także niekiedy dmuchali w instrument.
Jezus miał w synagodze rozczulającą naukę o deszczu i suszy. Opowiadał w niej o Eliaszu, który na górze Karmel modlił się o deszcz i podczas tego sześć razy zapytywał sługę, czy nic nie widzi? Dopiero za siódmym razem tenże mu odrzekł, że widzi małą chmurkę, występującą z morza, która powiększała się coraz bardziej, a wreszcie deszczem orzeźwiła kraj cały. Potem przebiegał Eliasz wszystkie miejscowości w kraju. Jezus tłumaczył to w następujący sposób: Siedmiorazowe pytanie się Eliasza oznacza okresy czasu aż do spełnienia się obietnicy. Chmura jest obrazem teraźniejszych czasów, a deszcz oznacza przybycie Mesjasza, którego nauka rozszerzy się po kraju i orzeźwi wszystkich. Kto teraz pragnie, niech pije, a kto uprawił pole, ten doczeka się i deszczu. Mówił to Jezus tak dziwnie i wzruszająco, że wszyscy słuchacze, nie wyłączając Maryi i świętych niewiast, płakali.
Ludzie są tu w Kafarnaum dobrze usposobieni. Jest tu przy synagodze trzech kapłanów. W domu obok synagogi, gdzie mieszkają, spożywa Jezus często wieczerzę wraz z zaufanymi uczniami, gdyż jest tu ustanowiona pewnego rodzaju bezpłatna gościna dla nauczających w synagodze.
Wczoraj wieczór i dziś rano grano znowu na dziwacznym instrumencie. Dziś obchodzili jeszcze święto młodzieńcy i dzieci, bawiąc się wesoło. Jezus już wczoraj wieczór odprawił uczniów z Betsaidy, i tych uczniów, którzy są jego krewnymi, ponieważ chciał raniutko opuścić te strony i udać się do Judei. Tylko dwunastu uczniów pozostało przy Nim, a mianowicie ci, którzy pochodzili z Nazaretu, z Jerozolimy i ze stron pobytu Jana.
Troska Pana Jezusa o nas obejmuje również nasze dolegliwości fizyczne. Nie zadowalajmy się tylko częściowym słyszeniem głosu Pana Boga! Nie poprzestawajmy na tylko częściowym uwolnieniu od grzechu! Pan Jezus przyszedł, aby dać nam pełnię życia a nie tylko odrobinę. Obietnica ta może wydawać się zbyt wielka, by ją pojąć, ale jest to Boża obietnica, a Pan Bóg ma moc wypełnić wszystko, co obiecuje. Prośmy Pana, aby otworzył nam uszy na swój głos. Prośmy Go, aby otworzył nam oczy na Jego dzieła i rozwiązał nam język do głoszenia Jego dobroci. Prośmy Go, aby odnowił naszego ducha, umysł i ciało, uzdalniając nas do życia, które nam przeznaczył. On pragnie to uczynić. Obiecał, że ten kto prosi o wiarę, otrzymuje.