Przed szabatem nagotowano wszystkiego już naprzód na dwa dni postne, które po szabacie miały nastąpić. Potem ognie wszystkie zagaszono, a okna zbyteczne pozamykano. Zamożni mieli ogniska tak urządzone, że potrawy można było przechowywać przez cały czas świąt, w specjalnie przygotowanym miejscu pod gorącym popiołem. Post ten przebył Jezus w Kafarnaum, gdzie nauczał w synagodze. Dwa razy na dzień przynoszono Mu chorych, a On uzdrawiał ich. Ci uczniowie, którzy pochodzili z Betsaidy, poszli tam i zaraz wrócili. Jezus nauczał także w okolicy; czas wolny spędził u Maryi, Swej Matki.
Andrzeja, Saturnina, Arama, Temeniego i Eustachego wysłał Jezus nad Jordan na opuszczone przez Jana miejsce chrztu, koło Jerycha, gdzie teraz mieli chrzcić. Sam odprowadził ich kawałek i poszedł do Betanii, gdzie uzdrawiał i nauczał; potem wrócił się, i po siedmiu, lub ośmiu godzinach drogi, w kierunku północno-zachodnim od Kafarnaum, przybył w pobliże Hanaton, gdzie się znajduje góra do nauczania. Na szczyt idzie się blisko godzinę, po łagodnie wznoszącym się stoku, na górze zaś urządzone jest miejsce do nauczania. W środku stoi rodzaj katedry nauczycielskiej wykonanej z kamienia; dokoła są słupy, a na nich rozpina się dach płócienny, chroniący od upałów i deszczów. Pod dachem tym może się pomieścić bardzo wiele ludzi. Po nauce znosi się namiot na dół. Obok głównego szczytu są trzy inne, między nimi góra błogosławieństw. Z miejsca, na którym Jezus naucza, roztacza się daleko i szeroko przepyszny widok. U dołu szumią bałwany Morza Galilejskiego, a za nim hen w dali widnieją mury Nazaretu. W niektórych miejscach góra ta jest uprawna i pokryta bujną roślinnością, lecz szczyt, gdzie Jezus naucza, jest pusty i otoczony zwaliskami jakiegoś muru, z czego można jeszcze rozróżnić resztki baszt. Wokół góry leżą miejscowości Hanaton, Betanat i Najel, czyniące wrażenie, jak gdyby kiedyś w dawnych czasach były złączone w jedno wielkie miasto.
Jezus miał przy Sobie trzech uczniów; syna ciotki oblubieńca z Kany, syna innej jakiejś wdowy i przyrodniego brata Piotrowego, Jonatana. Ci zwołali ludzi na górę. Jezus nauczał o odmienności ducha pojedynczych ludzi, rodzin i miejscowości, i o duchu, którego przyjęli na chrzcie, a w którym przez pokutę, zadośćuczynienie i przebłaganie, zjednoczyli się z Ojcem Niebieskim. Objaśniał im także, w jaki sposób mogą poznać, czy i o ile, przyjęli Ducha Św. na chrzcie. Nauczał o modlitwie i poszczególnych prośbach i dziwiło mię to, że nie wspomniawszy wcale o „Ojcze nasz”, już objaśniał pojedyncze prośby tej modlitwy. Nauka trwała od południa do wieczora, po czym Jezus zszedł do Betanat i tam przenocował. Poprzednią noc spędził Jezus w Hanaton.
Następnego dnia wyruszył Jezus z Betanat ku jezioru. W Betanat przyłączyło się do Niego jeszcze pięciu uczniów Jana; pochodzili oni z nad Morza śródziemnego, z okolicy na północ od Afeki, miasta rodzinnego Św. Tomasza. Długi czas byli uczniami Jana, a teraz przyłączyli się do Jezusa.
Około południa stanął Jezus z uczniami na pagórku, położonym o pół godziny drogi od jeziora między dopływem Jordanu a Betsaidą. Widać stąd było doskonale jezioro, a na nim łodzie Piotra, Jana i Jakuba. Piotr miał wielką łódź, na której wiosłowali najemnicy, sam zaś sterował malutką łódką. Jan i Jakub wraz z ojcem mieli także wielką łódź i kilka mniejszych. Widziałam również małą łódkę Andrzeja, znajdującą się obok łodzi Zebedeusza; on sam zaś był obecnie nad Jordanem. Uczniowie, będący przy Jezusie, ujrzawszy przyjaciół na jeziorze, chcieli zejść na dół i zawołać ich; Jezus jednak kazał im pozostać na miejscu. Wtedy spytali Jezusa: „Jak mogą ci mężowie tak obojętnie pływać po jeziorze i łowić ryby, kiedy widzieli Twoje czyny i słyszeli Twoją naukę?” Na to rzekł im Jezus: „Nie powołałem ich jeszcze; prowadzą rzemiosło na wielką skalę, szczególniej Piotr, i dają utrzymanie wielu ludziom. Powiedziałem im, co mają czynić, dopóki ich nie powołam. Do tego czasu mam jeszcze wiele do czynienia, a prócz tego muszę być na Święta Wielkanocne w Jerozolimie.”
Na zachodnim stoku pagórka stało około 26 domostw, należących przeważnie do rybaków i rolników. Gdy Jezus schodził tam, pojawił się jakiś opętany, i biegnąc za Nim, wołał: „Oto już idzie! Nadchodzi prorok przed którym musimy uciekać!” Po chwili pojawiło się ich więcej, a wszyscy krzyczeli i szaleli; dozorcy opętanych szli także za Jezusem. Jezus rozkazał im uspokoić się i pójść za Nim, a zaprowadziwszy ich na pagórek, nauczał. Łącznie z opętanymi zgromadziło się mniej więcej sto ludzi koło Niego. Jezus nauczał o złych duchach, o sposobie walczenia z nimi i o poprawie życia. Opętani, uwolnieni teraz od złego ducha, uspokoili się, dziękując ze łzami w oczach Jezusowi, i zapewniali, że nie wiedzą, co się z nimi przedtem działo. Nieszczęśliwych tych, pomiędzy którymi byli niektórzy jedni z drugimi powiązani, przywiedziono tu z różnych stron, gdyż rozeszła się wieść między ludźmi, że przyjdzie tu prorok, równy znaczeniem i świętością Mojżeszowi. - Byliby Go jednak nie spostrzegli, gdyby nie to, że jeden z opętanych wyrwał się i pobiegł z krzykiem za Jezusem.
Stąd udał się Jezus do Swej Matki drogą prowadzącą między Kafarnaum a Betsaidą. Pierwsze z nich leżało niedaleko od tego wzgórka na północ. Pod wieczór, gdy już szabat zapadł, uczył Jezus w synagodze tego miasta. Mieszkańcy tutejsi obchodzili nadzwyczajne święto na pamiątkę Tobiasza, który przebywał w tej okolicy, i zdziałał wiele dobrego. Zostawił on tu także fundusze na utrzymanie szkół i synagog tamtejszych. Jezus uczył o wdzięczności.
Jezus szedł teraz w towarzystwie ośmiu uczniów nad Jordan do miejsca chrztu. O świcie wyruszyli w drogę i udali się ku wschodniej stronie jeziora i przebyli znów pagórek, skąd poprzednio widzieli łodzie Apostołów. Jordan, płynący tu głębokim korytem, przeszli stromym, wąskim mostem w miejscu o pół godziny drogi oddalonym od jego ujścia do jeziora. Po drugiej stronie owego przejścia, niedaleko jeziora, leży mała miejscowość rybacka, otoczona sporą ilością rozciągniętych sieci, zwana Małe- Chorazin. O godzinę drogi na północ od jeziora leży Betsaida- Julias. Wielkie-Chorazin położona jest kilka godzin drogi od jeziora na wschód. Tu przebywał celnik Mateusz.
Jezus przechodził wschodnim wybrzeżem jeziora i zatrzymał się na noc w Hippos. Następnego dnia, idąc koło miasta Gadara, uzdrowił po drodze człowieka opętanego przez czarta, za nim prowadzonego, skrępowanego powrozami, a który mimo to wyrywał się i krzyczał przeraźliwie: „Jezusie! Synu Dawidów, dokąd zmierzasz, chcesz nas wypędzić!” Wtedy Jezus, stanąwszy, nakazał szatanowi milczenie, następnie rozkazał mu ustąpić z owego człowieka, wskazując gdzie ma wstąpić.
W kilka godzin przyszedł Jezus drogę z Gadary nad Jordan, przeprawił się przezeń, a zostawiając po lewej ręce Scytopolis, udał się w kierunku południowo-zachodnim. Idąc przez górę Hermon, przybył do miasta Jezrael, po którego zachodniej stronie rozciąga się dolina Esdrelon. Przed synagogą uzdrowił wiele ludzi; zabawił jednak w Jezrael zaledwie kilka godzin, tak iż Magdalena, która na prośbę Marty spieszyła z nią w to miejsce, aby zobaczyć Jezusa, kiedy przybyła, już Go tu nie zastała. O cudach Jego dowiedziała się tylko od uzdrowionych. Rozeszły się więc obydwie siostry, a Magdalena wróciła do Magdalum.
Widziałam potem Jezusa w miejscowości Hay, położonej niedaleko od Bethel, a od miejsca chrztu odległej o dziewięć godzin drogi. Miejscowość ta uległa w dawnych czasach zniszczeniu, później została znowu w mniejszych rozmiarach odbudowana, i leżała na ustroniu. Tu Jezus także uzdrawiał i uczył.
Między faryzeuszami tamtejszymi znajdowali się niektórzy, którzy byli obecni podczas nauczania dwunastoletniego Jezusa „w świątyni jerozolimskiej”. Ci rozmawiali teraz o tym, posądzając Go o obłudę, iż wówczas w jednej synagodze uczonych dysputował z uczniami, a następnie nauczycielom zadawał pytania, jakby żądał od nich pomocy i odpowiedzi na zdania przeciwników, pytając ich: „co myślicie o tym, powiedzcie nam! Kiedy przyjdzie Mesjasz?” W ten sposób wydobywał z nich zdania o wszystkim, a potem narzucał Swoje jako lepsze. Dlatego pytali się Go teraz, czy nie jest przypadkiem tym samym, który niegdyś nauczał w świątyni jako 12-letni.
Często nasuwają się nam pytania: Czy przeżywamy swoje życie wraz z Panem Jezusem? Czy nasze doświadczenie spotkania z Nim jest na tyle mocne, byśmy potrafili zrezygnować ze wszystkiego, co nie pozwala nam pójść za Nim? Czy widzimy Jego działanie w naszym osobistym życiu, a także na świecie? Jeśli odpowiedź na te pytania brzmi „nie” lub „za mało”, prośmy Pana Jezusa, aby dał nam takie doświadczenie. Prośmy Go bez żadnego skrępowania, gdyż On cieszy się naszym zaufaniem i pragnie przekonywać nas, że warto dla Niego poświęcić wszystko.