Menu

Gościmy

Odwiedza nas 202  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 


Przybyli poganie rozłożyli się na północ od Gerazy na południowej stronie podgórza; byli tam także poganie z miasta i kilku Żydów, którzy osobno stali. Poganie byli inaczej ubrani niż Żydzi i mieli suknie aż do połowy nóg. Musieli także być pomiędzy nimi bogaci, widziałam bowiem kobiety, które miały włosy splecione w czepek z samych pereł, inne zaś miały włosy wystające spoza welonu, uplecione z perłami w rodzaj koszyczka.


Jezus udał się na owo wzgórze i nauczał rzesze wstępując na górę, chodząc pośród słuchaczy i tu i ówdzie się zatrzymując. Chodził tam i z powrotem i nauczał, rozmawiając z podróżnymi. Zadawał im pytania, a w odpowiedziach była nauka. Tak np. pytał: „Skąd jesteście? Co skłoniło was do podróży? Czego pragniecie od proroka?" i zaraz uczył, jakimi być muszą, jeśli chcą mieć udział w zbawieniu. Mówił dalej: „Błogosławieni są ci, którzy tak daleką i męczącą drogę przebyli, aby szukać zbawienia! Biada jednak tym, między którymi zbawienie powstanie, a nie przyjmą go''. Tłumaczył także przepowiednię o Mesjaszu, mówił o wezwaniu pogan, o powołaniu i przybyciu Trzech Króli, o których zresztą ludzie wiedzieli.


W karawanach znajdowali się także ludzie z okolicy i miasta, gdzie przy cegielni nocował sługa Abgara z Edessy, powracając od Jezusa z Jego wizerunkiem i listem. Jezus nie uzdrawiał tu wcale chorych. Ludzie byli przeważnie poczciwi, była jednak między nimi garstka takich, co żałowali, że się tu wybrali; spodziewali się bowiem zupełnie czegoś innego po proroku, co by więcej podniecało ich zmysły.


Po tej nauce, w której Jezus także używał rozmaitych podobieństw, poszedł z czterema uczniami do pewnego faryzeusza, nauczyciela żydowskiego, który Go do siebie zaprosił, ale z powodu własnej pychy nie był obecny na nauce Jezusa wygłoszonej do pogan. Byli tu także inni faryzeusze z miasta i przyjęli Jezusa wprawdzie bardzo uprzejmie, jednakowoż obłudnie. Przy stole znalazła się sposobność, by im dosadnie powiedzieć prawdę. Jeden z niewolników czy sług, poganin, przyniósł na stół piękną, wzorzystą misę z różnymi, wybornymi ciastami z cukru i korzeni, ułożonymi w kształcie ptaków i kwiatów. Jeden z obecnych zaczął głośno wrzeszczeć, że miska jest nieczysta, odepchnął biednego niewolnika, skrzyczał go i zepchnął go do rzędu innej służby. Wtedy rzekł Jezus: „Nie miska, ale to, co na niej jest, jest pełne nieczystości". Pan domu odpowiedział, iż się myli, ciasta są całkiem czyste i dobre. Ale Jezus odrzekł: „Owszem, są bardzo nieczyste, jest to przysmak ugnieciony z potu, krwi, szpiku i łez wdów, sierót i ubogich" i dał im jeszcze dobrą naukę o ich sprawkach, zbytkach, sknerstwie i obłudzie. Byli tym bardzo rozjątrzeni, ale nie mogli nic odpowiedzieć i opuścili dom co do jednego; został sam gospodarz, który wciąż jeszcze Jezusowi obłudnie pochlebiał, a właściwie spodziewał się coś takiego wytropić, co by mógł później przedłożyć zgromadzeniu w Kafarnaum jako zarzut przeciw Niemu.


 Pod wieczór uczył Jezus jeszcze raz pogan na górze. Gdy się Go pytali, czy mają się dać ochrzcić uczniom Jana i wyrazili chęć osiedlenia się tutaj, radził im Jezus wstrzymać się jeszcze z chrztem, aż będą lepiej pouczeni, a teraz mogą się wybrać za Jordan do górnej Galilei w okolice Admy, gdzie są poganie, którzy już z Nim się zetknęli i dobrzy ludzie, i gdzie także jeszcze uczyć będzie. Uczył ich jeszcze przy świetle pochodni, potem opuściwszy ich, zszedł na brzeg morza do miejsca, gdzie czekali na Niego ludzie Piotra wraz z łódką. Było już późno. Trzej słudzy okrętowi używali pochodni, gdyż płynęli jakieś pół godziny poniżej Betsaidy-Juliady.  Czółno w którym Jezus płynął, zrobili Mu Piotr i Andrzej ze służbą. Byli bowiem nie tylko żeglarzami i rybakami, ale umieli także sami budować czółna. Piotr miał trzy czółna, a jedno bardzo wielkie, długie jak dom. Czółno Jezusa mogło pomieścić dziesięcioro ludzi, a długością i szerokością przypominało kształt jaja. Przednia i tylna część była zamkniętym składem, gdzie rozmaite przedmioty można było przechowywać, a także myć nogi. Na środku stał maszt skraju łodzi podpierany drągami. U góry można koło tej żerdzi rozpiąć żagle. Naokoło masztu znajdowały się siedzenia. Z tego czółna Jezus później często uczył i na nim przypływał do brzegu pomiędzy innymi łodziami. Wielkie łodzie miały naokoło masztu okrągłe, piętrowe pokłady, podobne do galerii, przez które można było wyglądać, a na górze można było płótnem żaglowym wyodrębnić wokół małe cele. Na drągach podpierających maszt, były szczeble do wchodzenia na górę, po obu zaś stronach łodzi pływające skrzynie lub beczki, jak skrzydła lub płetwy, tak że okręt nie mógł się w czasie burzy wywrócić, a które go obciążały lub czyniły lżejszym, by według potrzeby okręt szedł wyżej lub głębiej. Czasem były one napełnione wodą, czasem próżne, a niekiedy chowano tam złowione ryby. Z jednej i z drugiej strony łodzi można było wysuwać deski i wygodnie dostać się do tych skrzyń, albo do innych sąsiednich łodzi i móc wyciągnąć sieci. Gdy nie łowili, to przeprawiali karawany albo podróżnych przez morze. Rybacy i pachołcy na łodzi byli przeważnie niewolnikami i poganami; Piotr miał także niewolników.

 

9

 

 

Jeśli oddaliśmy swoje życie Panu Jezusowi i otrzymaliśmy Jego życie na chrzcie, On żyje w nas, poprzez nas uobecnia królestwo Boże! Łaska, moc i świętość nieba jest obecna na ziemi w każdym chrześcijaninie, który przyjmuje Ewangelię i daje się prowadzić Panu Duchowi Świętemu. Pan Jezus żyjąc w nas może zmieniać świat. On pragnie budować przez nas swoje królestwo. Królestwo Boże może uobecniać się w nas i poprzez nas w naszym sąsiedztwie, w pracy, na sali gimnastycznej, w sklepie. Wystarczy, że będziemy współpracować z Panem Duchem Świętym. Podstawą królestwa Bożego jest bowiem relacja z Panem Jezusem – kiedy oddajemy Mu nasze życie, kiedy Jego zasady stają się naszymi zasadami, a Jego Pan Duch nasza mocą.