Po uczcie u Lewitów, na której był obecny, wyszedł Jezus około północy z Ramot z siedmioma uczniami i kilku tutejszymi ludźmi, przeprawił się przez Jakob i drogą wznoszącą się w górę szedł przez trzy godziny w kierunku zachodnim do pewnemu miastu w królestwie Bazan, leżącego w środku pomiędzy dwiema stromymi i jedną podłużną górą. Miasto nazywało się Arga, a należało do powiatu Argob w połowie Manassesa. O półtorej lub dwie godziny drogi na wschód od Argi leży u źródeł strumyka Og wielkie miasto Garaza. Bardziej na południowy wschód od niego widać wysoko w górach Jabesch-Galaad. Ziemia jest tu wszędzie kamienista. Z dala zdaje się, że nie ma tu wcale drzew; są jednak miejsca zarosłe małymi, zielonymi krzakami. Stąd zaczyna się królestwo Bazan, a Arga jest pierwszym miastem w jego granicach. Połowa pokolenia Manassesa rozciąga się jeszcze dalej na południe. Około godzinę drogi na północ od Jaboka widać było pas graniczny, oznaczony palami.
Jezus przenocował z towarzyszami o pół godziny drogi od miasta w publicznej gospodzie, przy trakcie handlowym, prowadzącym ze wschodu ku Ardze. Mieli ze sobą zapasy żywności. W nocy, gdy wszyscy spali, wstał Jezus z posłania i wyszedł na wolne powietrze modlić się. Arga jest miastem wielkim, ludnym i nadzwyczajnie schludnym i jak większość miast tutejszych, w których mieszkają także poganie, ma Arga ulice proste, szerokie, zbiegające się gwiaździście. Ludzie żyją tu zupełnie inaczej, niż w Judei i Galilei i mają o wiele lepsze obyczaje. Wysyłani z Jerozolimy i innych miejscowości Lewici nauczają w synagogach, zmieniając się od czasu do czasu. Gdy ludzie nie są z nich zadowoleni, mogą się na nich poskarżyć i wtedy otrzymują innych. W ogóle nie znoszą tu złych ludzi, lecz zsyłają ich na osobne miejsce kary. Mieszkańcy nie prowadzą własnego gospodarstwa, tj. nie przyrządzają sobie potraw w domu; są na to osobne wielkie garkuchnie, gdzie gotuje się dla wszystkich i albo tam idą jeść, albo biorą potrawy do domu. Śpią na dachach domów pod namiotami. Są tu ogromne farbiarnie, gdzie farbują sztucznie, szczególnie na piękny fioletowy kolor. Sporządzanie i tkanie wielkich dywanów jest tu uprawiane bardziej kunsztownie i na większą skalę niż w Ramot. Między domami a murami miasta stoi mnóstwo namiotów, gdzie przy długich naciągniętych smugach materii pracują niewiasty. Dla tej twórczości panuje w mieście od dawien dawna wzorowa czystość. W pobliżu rośnie mnóstwo wybornych oliwek. Drzewa oliwne sadzone są w długich rzędach, tworząc regularne szpalery. W dolinach ciągnących się ku Jordanowi są doskonale pastwiska, na których wypasa się wiele wielbłądów. W okolicy rośnie wyborne drzewo, z którego robiono arkę i stół na chleby pokładne. Drewno to ma piękną i gładką korę, a gałązki zwieszają się na dół jak u wierzby; liście mają kształt liści gruszkowych, są jednak o wiele większe, z jednej strony zielone, z drugiej jakby srebrną rosą pokryte. Owoce podobne są do głogu, tylko większe. Drewno jest nadzwyczaj twarde, łatwe do obróbki i dające się cieniutko łupać, jak łyko; bieli się je i suszy, przez co staje się piękne, nadzwyczaj twarde i trwałe. Drzewo posiada delikatny rdzeń, lecz przy przerzynaniu zaciera się przewód rdzenia tak dalece, że widać tylko cieniuchną czerwonawą żyłkę w środku najgłębszych słoi. Z drewna tego robią także małe stoliki, lub używają go do robót sztukateryjnych. Handlują także myrhą i innymi korzeniami, których jednak nie zbierają na miejscu, lecz otrzymują od karawan, obozujących tu tygodniami i wystwiających towary. Wonności te wyciskają w pakach i stosownie przyrządzają, a potem gotowe już sprzedają Żydom, którzy używają ich do balsamowania. Na łąkach wypasają ogromne krowy i owce.
Gdy Jezus następnego ranka zbliżał się z uczniami do miasta, wyszli naprzeciw Niego lewici i przełożeni miasta, powiadomieni już przez uczniów o Jego przybyciu. Powitali Go z wielką czcią, a zaprowadziwszy do namiotu, umyli Mu nogi i podali przekąskę. Jezus nauczał w synagodze, a potem uzdrowił bardzo wielu chorych, między nimi wielką liczbę gruźlików. Wielu chorych odwiedził w ich własnych mieszkaniach. Około godziny trzeciej spożył Jezus z lewitami obiad w domu godowym; potrawy przynoszono z garkuchni. Wieczorem, za nadejściem szabatu, nauczał znowu w synagodze. Rano mówił Jezus wiele o Mojżeszu, o pokucie na górze Synaj i Horeb, o budowie Arki Przymierza, o stole na chleby pokładne itd. Mówił zaś o tym dlatego, bo mieszkańcy tutejsi przyczynili się także do tego ofiarami. Tłumaczył im więc, że tamta ich ofiara była figurą-wyobrażeniem, teraz zaś, w czasie spełnienia się obietnicy, powinni przez pokutę i nawrócenie się złożyć w ofierze własne serca i dusze. Porównywał zatem dawne ich ofiary z obecnym stanem rzeczy, lecz jak to czynił, już nie pamiętam. Powód zaś do tej nauki był następujący.
Podczas gdy Jezus nauczał, widziałam w objawieniu dokładnie i ze wszystkimi szczegółami, co następuje: Za czasów wyjścia Izraelitów z Egiptu mieszkał teść Mojżesza, Jetro i żona Mojżesza Sefora, z dwoma synami i córką, tu w Arga. W tym czasie wybrali się raz Jetro i żona Mojżesza z dziećmi odwiedzić go na górze Horeb, gdzie właśnie Mojżesz się znajdował. Mojżesz przyjął ich z radością i opowiedział im, jak Bóg cudownie wywiódł ich z Egiptu, a Jetro złożył zaraz ofiarę dziękczynną. Ponieważ Mojżesz sądził sam wszystkich Izraelitów, radził mu Jetro, by ustanowił pomniejszych sędziów, tysięczników i setników. Potem powrócił do domu, zostawiwszy żonę i dzieci Mojżesza przy ojcu. W domu opowiadał Jetro wszystkie cuda, jakie oglądał, skutkiem czego przejęło się wielu tutejszych mieszkańców wielką czcią dla Boga Izraelitów. Widziałam jak Jetro posyłał na wielbłądach podarunki i ofiary, do czego Argitianie przyczynili się także wielu darami. Podarki te składały się z doskonałego oleju, który później palono w Przybytku Pańskim, z długiej doborowej sierści wielbłądziej, mającej służyć do wyrobu tkanin i z pięknego drzewa Setim, z którego później zrobiono drążki doArki Przymierza i stół na chleby pokładne. Zdaje mi się, że posłali także jakiegoś zboża, z którego wypiekano chleby pokładne; był to właściwie miąż pewnej trzcinowatej rośliny, z którego już Maryja nieraz gotowała Jezusowi polewkę.
W szabat objaśniał Jezus w synagodze z księgi Izajasza i Księgi Powtórzonego Prawa rozdziały o Balaku i proroku Bileamie; widziałam kiedyś to wszystko, lecz już nie mogę sobie tego w myśli uporządkować. W dzisiejszej wieczornej nauce opowiadał np. Jezus historię zastosowaną do przeczytanych dopiero praw Mojżesza, jak Sambri wraz z Madianitką ponosi śmierć z ręki Fineesa, 4 Mojż. 25, 7, 8. (Anna Katarzyna przytaczała bardzo wiele ustaw Mojżesza z piątej Księgi roz. 21 — 26 w zadziwiający sposób, a przecież były to rzeczy, o których nigdy nie czytała. Mówiła szczególnie o takich, które odpowiednie były jej stanowi i usposobieniu, np. że wyjmując gniazda ptasie, powinno się stare ptaki zostawiać, że zbieranie pokłosia należy do biednych; mówiła dalej o zastawianiu rzeczy przez ubogich, o pożyczaniu itd. Wszystko to nauczał teraz Jezus, mówiąc szczególnie o niezatrzymywaniu płacy robotnikom, gdyż tutejsi mieszkańcy najmowali wielu robotników. Cieszyła się bardzo, że wszystko to znajduje się w Piśmie Świętym, i dziwiła się, że tak dokładnie wszystko słyszy).
Po szabacie udał się Jezus do gospody pogan, którzy przez uczniów z upragnieniem zapraszali Go do siebie; przyjęli Go z oznakami wielkiej pokory i miłości. Jezus nauczał o powołaniu pogan i o tym, że przychodzi zdobyć tych, których nie podbił Izrael. Prosili Go potem o objaśnienia, co do spełnienia się proroctwa, że za czasów Mesjasza, berło ma być odjęte od Judy, a Jezus uczynił to chętnie. O pobycie Trzech Królów w Betlejem wiedzieli. Po nauce objawili pragnienie przyjęcia chrztu. Jezus wytłumaczył im znaczenie chrztu, mówiąc że jest on dla nich przygotowaniem do osiągnięcia Królestwa Mesjasza. Dobrzy owi poganie, byli to przejezdni, którzy zatrzymali się tu na kilka tygodni, oczekując na nadejście jakiejś karawany. Było ich pięć rodzin, a osób 37. Nie mogli pójść do Ainon do chrztu, bo bali się minąć z karawaną. Zapytywali także Jezusa, gdzie mają się osiedlić, a Jezus wskazał im pewną miejscowość. Nie słyszałam nigdy, by Jezus wspominał co poganom o obrzezaniu; zalecał im jednak wstrzemięźliwość i jednożeństwo.
Poganie ci przyjęli potem chrzest z ręki Saturnina i Judy Barsaby. Chrzest odbywał się tak: Chrzczeni, ubrani biało, wstępowali do cysterny kąpielowej i nachylali się nad wielką stojącą przed nimi miednicą, pobłogosławioną przez Jezusa. Trzykrotnie polewano im wodą głowę.
Po chrzcie złożyli Jezusowi podarunek, a mianowicie oddali do kasy uczniów kilka sztabek złota i parę zausznic, którymi handlowali. Spieniężono to potem i rozdzielono między ubogich. Jezus nauczał jeszcze w synagodze, uzdrawiał i spożył ucztę z lewitami.
Po uczcie, odprowadzony przez tłum miejscowych ludzi, udał się Jezus do małego miasta Azo, położonego o kilka godzin drogi dalej na północ. Tu był wielki napływ ludności, gdyż wieczorem zaczynał się obchód święta na pamiątkę zwycięstwa Gedeona. Przed miastem przyjęli Go lewici, umyli Mu nogi i podali przekąskę. Potem poszedł Jezus do synagogi i tam nauczał.
Za czasów Jeftego było Azo twierdzą; zniszczono je jednak podczas wojny, na którą wezwany był Jefte z kraju Tob. Obecnie było to małe, schludne miasteczko, składające się z długiego rzędu domów. Mieszkańcy, między którymi nie ma wcale pogan, odznaczają się dobrocią, pracowitością i dobrymi obyczajami. Na specjalnie urządzonych przed miastem tarasach sadzą i hodują wiele drzew oliwnych. Zajmują się także wyrobem różnych materiałów. Żyją podobnie jak mieszkańcy Argi. Szczycą się tym, że są Żydami czystej krwi z pokolenia Manassesa i nie zmieszali się wcale z poganami. Czystość panuje wszędzie ogromna. Droga do miasta prowadzi przez łagodnie obniżającą się dolinę, a na końcu jej na zachód od jakiejś góry leży samo miasto.