Menu

Gościmy

Odwiedza nas 130  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

Jezus wylądował powyżej Betsaidy, niedaleko domu trędowatych, gdzie Piotr, Andrzej, Jan, Jakub Starszy i Młodszy i Filip oczekiwali Jego przybycia. Nie szedł z nimi przez Betsaidę, lecz krótszą drogą przez góry do domu Piotra w dolinie między Betsaidą a Kafarnaum, gdzie była już Maryja i inne święte niewiasty. Świekra Piotra była chora i leżała w łóżku. Jezus odwiedził ją, ale jeszcze nie uleczył. Przed ucztą umyto Jezusowi nogi i mówiono głównie o tym, że z rozmaitych szkół w Judei i Jerozolimie posłano do Kafarnaum piętnastu Faryzeuszów, by śledzili  Jezusa. Z większych miejscowości było ich po dwóch, z Seforis tylko jeden, a z Nazaretu przyszedł do Kafarnaum ów młodzieniec, który już kilka razy prosił Jezusa o przyjęcie, a którego Jezus za każdym razem oddalił. Był on jako uczony w Piśmie przyznany do komisji i niedawno się ożenił. Jezus wtedy rzekł do uczniów: „Patrzcie! za kim prosiliście! Przychodzi Mnie pilnować, a chce być Moim uczniem". Młodzieniec ten chciał tylko z próżności przejść do uczniów Jezusa, ponieważ jednak Jezus go nie przyjął, przystąpił do Jego nieprzyjaciół. Ci faryzeusze mieli się dłużej w Kafarnaum zatrzymać. Z tych, którzy przyszli po parze, miał jeden wrócić i donieść, a drugi zostać w Kafarnaum i śledzić, co Jezus czyni i czego naucza. Odbyli już jedno zgromadzenie, mając przed sobą władcę Serobabela, jak też jego sługę i syna, których przesłuchali co do uzdrowienia i nauki Jezusa. Nie mogli zaprzeczyć uzdrowieniu, ani potępić nauki; jednak byli niezadowoleni, że tak się wszystko składało. Gniewało ich to, że Jezus nie u nich pobierał nauki, że przestawał z prostymi ludźmi, Esseńczykami, rybakami, celnikami i grzesznikami, że nie miał żadnego upoważnienia z Jerozolimy, że ich rady, jako uczonych, nie zasięgał, że nie był faryzeuszem lub saduceuszem, że uczył u Samarytan i leczył w szabat. W ogóle był dla nich niewygodny, bo uznając Go, musieliby samymi sobą wzgardzić. Zwłaszcza ów młody człowiek z Nazaretu był wielkim nieprzyjacielem Samarytan, których prześladował w różny sposób.


Przyjaciele i krewni Jezusa nie chcieli, aby Jezus w szabat uczył w Kafarnaum, a nawet Matka Jego była tym zaniepokojona i wypowiedziała zdanie, aby Jezus raczej poszedł na drugą stronę jeziora. Przy takich sposobnościach odpowiadał Jezus w krótkich słowach odmownie, bez wyjaśnień.


W Betsaidzie i Kafarnaum były całe rzesze chorych, pogan i Żydów. Kilka gromad tych podróżnych, którzy Jezusa spotkali po tamtej stronie jeziora, czekało tu na Niego. Przy Betsaidzie były otwarte wielkie gospody, kryte sitowiem, osobne dla pogan i osobne dla Żydów; w górnej części miejscowości były pogańskie kąpieliska, poniżej zaś żydowskie.


Piotr przyjął wielu chorych do swego domu, a Jezus na drugi dzień rano wielu z nich uleczył. Wczoraj wieczór powiedział Piotrowi, aby na dziś zaprzestał rybołówstwa, a pomagał Mu przy łowieniu ludzi, wkrótce bowiem powoła go do tego dzieła całkowicie. Piotr posłuchał, ale był tym zakłopotany. Mniemał bowiem zawsze, że życie z Panem jest dla niego za wzniosłe, za trudne i niezrozumiałe. Wierzył on, widział cuda, chętnie się zwierzał, ale ciągle myślał, że on na nic się nie przyda, że jest zbyt prosty, niegodny, a do tego dołączała się tajemnicza trwoga i żal za dawnym zajęciem. Było mu także niekiedy przykro, że z niego szydzono, iż on, prosty rybak, wałęsa się z Prorokiem, że dom jego jest przybytkiem marzycielstwa i zaburzeń i że zaniedbuje  swoje zatrudnienie.  Wszystko to walczyło jeszcze w nim, bo wtedy nie był tak rozpalony, tak ognisty jak Andrzej i inni, jakkolwiek pełen wiary i miłości; był bowiem nieśmiały, przywykły do swego zajęcia i w prostocie ducha kochał swoje ubóstwo i swoje zajęcie. Z domu Piotra poszedł Jezus przez grzbiet górski ku północnemu końcowi Betsaidy. Cała ta droga zapełniona była chorymi poganami i Żydami, jednakże wszyscy byli osobno; a trędowaci, którzy się tam znajdowali, całkiem na uboczu. Było tam wielu Żydów ślepych, kulawych, niemych, głuchych, sparaliżowanych, a szczególnie wielu cierpiących na opuchliznę wodną. Uzdrowienia odbywały się bardzo uroczyście i w największym porządku. Ludzie ci już przez dwa dni tu czekali, a uczniowie tutejsi, Andrzej, Piotr i inni, których Jezus zawiadomił, że przybędzie, rozmieścili ich wygodnie, gdyż przy drodze tej było w górach wiele cienistych, osobnych ustroni i ogrodów. Jezus uczył i upominał chorych, których do Niego całymi gromadami przynoszono lub przyprowadzano. Kilku chciało wyjawić Mu swoje występki i Jezus poszedł z nimi na odosobnione miejsce. Wyznając winy, upadali przed Nim na kolana i płakali. Między poganami było wielu takich, którzy dopuszczali się morderstw i rabunku w swych podróżach. Niektórym kazał Jezus jakiś czas leżeć i zwracał się do innych, a dopiero później do nich, mówiąc: „Wstań, grzechy twoje są ci odpuszczone". Pomiędzy Żydami byli cudzołożnicy i lichwiarze; jeżeli widział, że wykazali skruchę, kazał im wynagrodzić poczynione krzywdy, modlił się z nimi, kładł na nich ręce i uzdrawiał ich. Wielu z nich kazał się jeszcze oczyścić w kąpieli. Niektórych pogan odsyłał do chrztu, albo do nawróconych pogan w Górnej Galilei. Gromady jedne za drugimi przychodziły przed Niego, a uczniowie utrzymywali porządek.


Jezus przechodził także przez Betsaidę, gdzie było pełno ludzi, jakby na jakiej wielkiej pielgrzymce i leczył tu także, w różnych gospodach i po drodze. W domu Andrzeja był przygotowany posiłek. Były tu także dzieci: może dziesięcioletnia pasierbica Piotra i kilka dziewczątek w jej wieku, jak też dwie inne córeczki, jedna może ośmioletnia, a druga dziesięcioletnia i chłopiec Andrzeja, mający żółty płaszcz z pasem. Były przy nich także starsze niewiasty. Stały w cieniu pod dachem domu i mówiły o proroku, czy rychło przyjdzie, to znów biegały co chwilę, patrząc czy się już zbliża. Były tu, aby Jezusa zobaczyć, gdyż zwykle stawały z dziećmi na uboczu. Przechodząc, spojrzał Jezus na nie i pobłogosławił je. Widziałam, jak Jezus potem wracał do domu Piotra i uzdrawiał. Dzisiaj uzdrowił może około sto ludzi, odpuścił im grzechy, wskazując co mają czynić na przyszłość.


Widziałam znowu, że sposób, w jaki Jezus uzdrawiał, był rozmaity, i że prawdopodobnie dlatego tak leczył, aby uczniom pokazać, jak oni sami później  Kościół mają czynić po wieczne czasy. We wszystkich Jego uczynkach i cierpieniach była ludzka forma i postać, nie było nic popisowego ani nagłych przemian. We wszystkich Jego leczeniach widziałam pewną przemianę, odpowiednią rodzajowi chorób lub grzechów. Widziałam, że u wszystkich, nad którymi się modlił lub na których wkładał ręce, nastawała na kilka chwil cisza i wewnętrzne skupienie, po czym zdrowiejąc, podnosili się, jakby z małego omdlenia. Kulawi dźwigali się zwolna, rzucali się przed Nim na kolana i byli zdrowi, ale cała siła i zręczność członków wracała dopiero po pewnym czasie, u jednych po kilku dniach, u innych po kilku godzinach. Widziałam chorych na opuchliznę wodną, którzy sami, chwiejnym krokiem do Niego przystępowali, innych przynoszono do Jezusa. Zwykle kładł im ręce na głowę i na żołądek, i po Jego słowach zaraz się prostowali i mogli chodzić, czuli się lekkimi, a woda wychodziła z nich w postaci potu. Trędowaci zaraz po uleczeniu tracili łuskę, ale czerwone ślady zostawały na miejscach trądu. Ci, którzy uzyskali wzrok, mowę, słuch, mieli z początku uczucie braku wprawy w posługiwaniu się tymi zmysłami. Widziałam sparaliżowanych uleczonymi; nie czuli bólu i mogli chodzić, opuchlizna jednak nie znikała od razu, lecz stopniowo, szybko ustępowała. Mający kurcze zyskiwali zaraz zdrowie, gorączki ustępowały z czasem; ale uzdrowieni nie w jednej chwili zyskiwali siłę i świeżość, lecz przychodzili do siebie tak, jak zwiędła roślina na deszczu. Opętani wpadali zwykle w krótkie omdlenie i budzili się wolni z pogodnym obliczem byli, tylko zmęczeni. Wszystko odbywało się bardzo spokojnie i wzorowo, a tylko dla niewierzących i dla nienawistnych cuda Jezusa miały w sobie coś strasznego.


Przybyli tu poganie i mieli już przeważnie przez tych, którzy byli przy chrzcie Jana i na jego nauce, jak też przez pogan z Górnej Galilei i innych, których Jezus uczył i uzdrawiał, obudzoną uwagę i pragnienie słuchania nauki Jezusa. Jedni mieli chrzest Jana, inni nie. Jezus nie nakazywał im obrzezania. Gdy Go się o to pytali, uczył o obrzezaniu serca i wszystkich zmysłów i o tym, jak się mają zachowywać. Uczył ich miłości bliźniego, umiarkowania, samozaparcia, kazał im wypełniać dziesięć przykazań, uczył pojedynczych części modlitwy, jak też pojedynczych próśb Modlitwy Pańskiej i obiecał im przysłać Swoich uczniów.

 

10


Spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie: Gdyby Pan Jezus powrócił dzisiaj, czy w naszym życiu jest coś, czego musielibyśmy się wstydzić lub co budziłoby nasz niepokój? Czy dostrzegamy w naszym sercu jakieś postawy lub zachowania, które nie są miłe Panu? Czy może już w tej chwili przychodzą nam na myśl jakieś konkretne sprawy? Niewykluczone, że Pan Duch Święty pokazuje nam, czym powinniśmy się zająć w naszej przemianie. Musimy pragnąć doświadczyć przemieniającej mocy i być gotów stanąć przed Panam Jezusem w dzień Jego przyjścia.