Menu

Gościmy

Odwiedza nas 62  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

Z Ainon udał się Jezus z dwunastu uczniami nad Jabok i do miejscowości w pobliżu położonych. Andrzej, Jakub, Jan i inni uczniowie pozostali w Ainon, aby tam chrzcić nad sadzawką; sadzawka ta leżała na wschód od pagórka, z którego dopływała do niej woda. Poza sadzawką tworzyła ta woda małe jeziorko, potem jako strumyk nawadniała kilka łąk i w stronie północnej od Ainon ujęta była ponownie w studnię, z której można ją było spuścić do Jordanu.


Może o godzinę drogi na wschód od Sukkot na południe od Jaboku, nauczał Jezus z uczniami w jakimś mieście. Między wielu chorymi, których tu uzdrowił, był także człowiek od urodzenia ślepy na jedno oko. Jezus pomazał mu chore oko śliną i otworzyło się natychmiast, a człowiek ów przejrzał.


Stąd przeprawiwszy się przez Jabok, płynący w dolinie, skierował się Jezus ku wschodowi i przyszedł aż przed Mahanaim, czyściutkie miasto, podzielone na dwie części. Usiadł przy studni stojącej przed miastem, a wkrótce przybyli do Niego przełożeni synagogi i starszyzna miasta, niosąc naczynia na wodę, potrawy i napoje. Przywitawszy Go, umyli Mu i uczniom nogi, namaścili im głowy i podali posiłek i napój, a potem zaprowadzili Jezusa do miasta z objawami miłości, a zarazem z prostotą. Jezus miał tu krótką naukę o tym, co praojciec ich, Jakub, przeżył w tych stronach. Ludzie tutejsi byli już większej części ochrzczeni przez Jana. Panowała między nimi i w okolicznych miejscowościach patriarchalna prostota i wiele starodawnych zwyczajów. Jezus nie bawił tu długo; w przelocie tylko chciał złożyć zaszczytne odwiedziny tutejszym mieszkańcom.


Z Mahanaim szedł Jezus godzinę ku wschodowi północnym brzegiem Jaboka, aż do miejsca, gdzie zeszli się niegdyś Jakub i Ezaw. Dolina tworzyła tu zatokę. Po drodze objaśniał Jezus uczniom znaczenie wszystkich tych dróg. Po chwili przeprawili się znowu na brzeg południowy Jaboka o wiele poniżej miejsca, gdzie łączą się dwie rzeczki, wpływające do Jaboka. Uszedłszy znowu milę ku wschodowi, ujrzeli po prawej stronie pustynię Efraim.


Tutaj, na wschód od lasu Efraim, nad doliną, na grzbiecie górskim, leży piękne, regularne, czysto zbudowane miasto Ramot-Galaad. Kilka ulic i jedna świątynia należało wyłącznie do pogan. Służbę Bożą sprawowali Lewici. Jeden z uczniów poszedł naprzód, aby oznajmić przybycie Jezusa; Lewici i inni znakomitsi mieszkańcy oczekiwali już Jezusa w namiocie, ustawionym przy studni przed miastem. Przybyłym umyli nogi i podali im posiłek i napój, a potem odprowadzili ich do miasta. Tu zebrało się już na wielkim placu mnóstwo chorych, błagających Jezusa o pomoc. Wielu z nich uzdrowił Jezus. Wieczorem nauczał jeszcze w synagodze; był to bowiem dzień pamiątkowy ofiarowania córki Jeftego, które obchodzono tu jako narodowe święto żałobne. Z okolicy zgromadziło się sporo ludzi, między nimi wiele dziewic.


Wieczerzę spożył Jezus z uczniami u Lewitów, przenocowali zaś w jednym domu obok synagogi. Tu w okolicy nie było specjalnie dla Jezusa założonych gospód; lecz w Ainon, Kamon i Mahanai wynajęte były wcześniej gospody i oznaczona liczba gości. Ramot leży tarasowato na pagórku, za pagórkiem zaś, w małej dolinie u stóp stromej skały jest część miasta, zamieszkana przez pogan. Domy ich można zawsze poznać po figurach stojących na dachach. Mieli swoją własną świątynię, na której dachu stała grupa figur. W środku stała figura z wieńcem na głowie, trzymająca w ręku misę, a stojąca nad miednicą, czy też nad źródłem; stojące wkoło niej figury dziecięce czerpały wodę do misy trzymanej przez środkową figurę.


Miasta w tej okolicy są w ogóle czyściejsze i piękniej zbudowane, niż stare miasta żydowskie. Ulice są gwiaździście, zbiegające się w jednym punkcie środkowym; narożniki są okrągłe, a mury biegną wokoło miasta zygzakowato. Było tu niegdyś miejsce pobytu uciekających przestępców (Pwt 4,41-42; Joz 20,8); jeszcze dziś jest tu wielki budynek na ustroniu, gdzie musieli mieszkać. Teraz jednak dom ten zrujnowany nie służy już — zdaje się — do właściwego użytku. Mieszkańcy wyrabiają tu przykrycia, wyszywają na nich różne kwiaty lub zwierzęta i albo sprzedają, albo oddają do świątyni. Widziałam wiele kobiet i dziewic, zatrudnionych przy tym, w długich namiotach. Ludzie chodzą tu czysto odziani na sposób swych przodków. Suknie robione są z przedniej wełny.


Jezus był obecny na wielkim obchodzie pamiątki ofiarowania córki Jeftego. Z uczniami i Lewitami udał się na wschód za miasto na równe wolne miejsce, gdzie poczyniono przygotowania do uroczystości. Całaa ludność z Ramot-Galaad zgromadziła się tu w wielkich kręgach. W środku na wzgórku stał ten sam ołtarz, na którym niegdyś ofiarowano córkę Jeftego; naprzeciw zaś w półkolu były siedzenia darniowe dla dziewic, dla Lewitów i sędziów z miasta. Wszyscy przybyli tu na miejsce w długim wspaniałym pochodzie. Dziewice z Ramot i z miast okolicznych, obecne na obchodzie, przybrane były w suknie żałobne. Jedna, biało ubrana i zakrwawiona, przedstawiała samą córkę Jeftego. Gromada innych dziewic, całkiem ciemno ubranych, z zasłoniętą szyją i podbródkiem, a z przodu ze zwieszającymi się im z ramienia rzemieniami z czarnymi frędzlami, przedstawiała płaczące dróżki córki Jeftego. Małe dziewczątka, idące przed orszakiem, sypały kwiaty pod nogi, a niektóre z nich grały żałośnie na małych fletach; prowadzono także trzy jagnięta. Była to długa wzruszająca uroczystość, pełna różnych obrzędów, odprawiana w wielkim porządku wśród nauk i śpiewów. Częściowo przedstawiano w niej ową smutną ofiarę, częściowo śpiewano pieśni pamiątkowe i psalmy. Dziewicę, przedstawiającą córkę Jeftego, pocieszały towarzyszki i opłakiwały w pieśniach chórowych; ona sama pragnęła swej śmierci. W gronie Lewitów wspólnie z chórami odbywano nad nią rodzaj narady; ona sama przystąpiła i przemawiała, żądając wypełnienia ślubu. Mowy te wszystkie i czynności spisane były na zwojach, które miano przy sobie; częściowo mówiono z pamięci, częściowo czytano.


 Jezus brał żywy udział w całej uroczystości. Sam przedstawiał najwyższego sędziego, czyli kapłana, i już to wypowiadał zwykłe mowy, już to miał przed i podczas uroczystości dłuższe nauki. Podczas tego ofiarowano na pamiątkę córki Jeftego troje jagniąt, krwią pokropiono ziemię wkoło ołtarza, a mięso upieczone rozdzielono między ubogich. Potem nauczał Jezus dziewczęta o próżności i do takich doprowadził wniosków, jakby córka Jeftego mogła była być uwolniona od śmierci, gdyby nie była tak próżna.


Uroczystość trwała aż do popołudnia. Podczas całej uroczystości zmieniały się wciąż dziewczęta między sobą w roli córki Jeftego; raz ta, raz owa siadała na kamiennym stołku, w środku koła i w namiocie zamieniała suknię z poprzedniczką, przedstawiającą córkę Jeftego. Ubiór ten był podobny do tego, jaki miała córka Jeftego podczas ofiary.


Grobowiec jej stał jeszcze na wzgórku, a w pobliżu było miejsce ofiarowania jagniąt. Grobowiec ów był to czworoboczny sarkofag, otwierający się z góry. Gdy się dopalał tłuszcz i części ofiarne jagniąt, niesiono resztki wraz z popiołem tu do grobowca i trzymano naczynie pochyło nad otworem, tak że popiół i resztki wpadały do grobowca. Po zabiciu baranków kropiono krwią wkoło ołtarza, po jednej kropli tej krwi spuszczano za pomocą laseczki na róg długiej wąskiej zasłony dziewic, zwieszającej się im przez plecy.


Tymczasem mówił Jezus: „Córko Jeftego! powinnaś była w domu dziękować Bogu za zwycięstwo, jakie pozwolił odnieść swemu ludowi; ty jednak pełna próżności, szukając sławy córki bohaterskiej, wyszłaś wystrojona pysznie w świątecznym orszaku, chełpiąc się przed córami tego kraju".


Gdy się skończyły obrzędy świąteczne, udali się wszyscy do pobliskiego ogrodu, gdzie w altanach i namiotach zastawiona była uczta. Jezus wziął w niej udział i siadł u stołu, zastawionego dla biednych, podczas uczty opowiadał przypowieść. Dziewice jadły w tym samym namiocie lecz oddzielone ścianką do połowy wysokości mężczyzny. Spoczywający przy stole nie widzieli się nawzajem; lecz stojąc można się było widzieć.


Po uczcie powrócił Jezus z uczniami, Lewitami i wielu innymi do miasta. Tu uzdrowił wielu chorych, którzy nań czekali, między nimi melancholików i lunatyków. Potem nauczał w synagodze, o Jakubie, Józefie i sprzedaniu go Egipcjanom i rzekł: „Kiedyś również zostanie ktoś przez jednego z braci sprzedanym; ten także przyjmie skruszonych braci, a zgłodniałych nakarmi chlebem wiecznego żywota". Tego samego wieczora kilku pogan z miasta pokornie prosiło uczniów, czyby i oni nie mogli choć w części skorzystać z nauk wielkiego proroka. Uczniowie oznajmili to Jezusowi, a On przyrzekł poganom, że jutro do nich przybędzie.


Jefte, urodzony był z matki poganki i dlatego też wypędzony został przez prawe dzieci swego ojca z Ramot, zwanego także Masfa i żył w pobliskiej krainie Tob, z różnym motłochem wojennym z łupiestwa. Po zmarłej swej żonie, również pogance, miał córkę jedynaczkę, piękną, nadzwyczaj roztropną lecz zarazem dość próżną. Jefte był to człowiek bardzo pochopny, gwałtowny, stanowczy, pełen żądzy zwycięstwa i dotrzymujący ściśle danego słowa; był jakby pogańskim bohaterem wojennym, chociaż z rodu był Żydem; był on narzędziem w ręku Bożym. Przepełniony żądzą zwycięstwa i stania się władcą kraju, z którego go wypędzono, złożył ślub uroczysty, że tego, kogo najpierw spotka, wracając po zwycięstwie do domu, złoży Panu na całopalenie. Zapewne nie spodziewał się spotkać swej jedynej córki, a o innych w swym domu nie dbał.