Menu

Gościmy

Odwiedza nas 202  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 


Uczniowie pytali Go także, gdzie chce mieszkać? Czy w Kafarnaum chce dom wybudować? — Jezus odpowiedział, że nie buduje na piasku, i nadmienił innego rodzaju miasto, które zamierza zbudować. Nie zawsze rozumiałam, co mówili, chodząc; gdy siedzieli, rozumiałam lepiej. Tyle sobie przypominam, że Jezus chciał mieć Swoje czółno, aby móc pływać po jeziorze; chciał bowiem uczyć na lądzie i na wodzie.


Przybyli wreszcie do kraju Galaadilis. W tej krainie przebywał chwilowo niegdyś także Abraham z Lotem, i już wtedy był między nimi pewien podział. Jezus mówił im o tym, dodając aby nie rozgłaszali o uleczeniu trędowatych, by nikomu nie dawać powodu do gniewu; teraz szczególniej powinni być ostrożni i unikać rozgłosu, gdyż inaczej spowodowałoby to nienawiść mieszkańców Nazaretu. W dzień szabatu — mówił — będzie znowu w Kafarnaum nauczał; wtedy będą mieli sposobność poznać, jaka jest miłość bliźniego i wdzięczność ludzi; zobaczą, że zupełnie inaczej przyjmą Go teraz, niż wtedy, kiedy uzdrowił syna władcy.


Po kilku godzinach  drogi w  kierunku północno wschodnim, idąc po łuku od jeziora, przybyli niedaleko Galaad na południe od Gamala. Miasto to, jak przeważnie wszystkie inne, zamieszkiwali poganie i Żydzi. Uczniowie chcieli wstąpić do miasta, ale Jezus powiedział, że gdyby poszedł do Żydów, to ci by Go źle przyjęli i nic Mu nie dali; a gdyby szedł do pogan, to Żydzi by się tym gorszyli i Go oczekiwali. Powiedział też o tym mieście, że jest bardzo złe i że będzie zburzone.


Uczniowie mówili także o pewnym Agabusie, współczesnym proroku z okolicy Argob, który od dłuższego czasu różne miał widzenia o życiu Jezusa i niedawno o Nim przepowiadał, a później stał się Jego uczniem. Jezus mówił, że rodzice Jego byli herodianami i w tej sekcie go wychowywali, on jednakże się nawrócił. Sekty nazywał Jezus pięknie przykrytymi grobami, pełnymi zgnilizny.


Herodian było wielu na wschodniej stronie Jordanu, osobliwie w Perei, Trachonitis i Iturei; mieszkali w ukryciu, otoczeni tajemniczością i po kryjomu się wspierali. Przychodziło do nich wiele ubogich, którym nad podziw dopomagali. Na pozór byli bardzo podobni do faryzeuszów, potajemnie działali jednak na rzecz uwolnienia Żydów od Rzymian i mieli związki z Herodem. Byli podobni do dzisiejszych wolnomularzy. Ze słów Jezusa odczuwałam, że udawali bardzo świętobliwych i szlachetnych, a byli obłudnikami.


Jezus zatrzymał się z uczniami w pewnym oddaleniu od Galaad, w gospodzie celników. Było tu wielu celników, którym poganie za przywiezione towary cło płacili. Zdawało się, że nie znają Jezusa i On też nie mówił do nich; lecz uczył tylko o bliskości królestwa, o Ojcu, który swego syna posłał do winnicy i dawał wcale wyraźnie do zrozumienia, że On jest tym Synem, a wszyscy ci, którzy wolę Ojca wypełniają, są Jego dziećmi; przez to jednak rzecz stała się i dla nich znów niejasna. Nakłaniał ich do chrztu i w rzeczy samej kilku się nawróciło, pytając, czy mają się dać ochrzcić uczniom Jana. Jezus powiedział im, by czekali, aż Jego uczniowie tam chrzcić będą. Ponieważ uczniowie Jego przyjęli chrzest Jana, przeto pytali Go, czy chrzest Jego jest inny niż chrzest Jana. Jezus uczynił pewną różnicę i nazwał tamten obmyciem pokuty.


W nauce przed celnikami była wzmianka o Trójcy, o Ojcu, Synie i Duchu Św. w ich jedności, jednak wypowiedziana całkiem inaczej. Uczniowie tutejsi nie obawiali się wcale celników.


Ponieważ w Nazarecie Jezus mieszkał u Esseńczyków, a faryzeusze i to także Mu zarzucali, dlatego uczniowie pytali się o nich i słyszałam, że Jezus ich chwalił w formie pytań. Wymieniał różne błędy przeciw miłości bliźniego i przeciw sprawiedliwości, a przy tym zawsze pytał: „Czynią to Esseńczycy? Czynią Esseńczycy to?" itd.


W pobliżu Galaad wolało za Jezusem kilku opętanych, którzy przed miastem wałęsali się w dzikiej okolicy i zabijali ludzi, dopuszczając się wszelkich gwałtów. Jezus spojrzał za nimi, pobłogosławił ich, a oni uspokoili się i uwolnieni od złego ducha, z radością do Niego przybiegli i padli do Jego nóg. Jezus zachęcił ich do pokuty i do chrztu i kazał im czekać, aż Jego uczniowie będą chrzcić w Ainon . Bliżej Galaad była okolica kamienista, grunt skalisty, pokryty białą grudą.


Stąd udał się Jezus z uczniami przez góry, na których południowym końcu leżała Gamala, w kierunku północno zachodnim w stronę jezioru. Przechodził tu poprzez Gergezę, która w odległości prawie godziny drogi leżała w zagłębieniu grzbietu górskiego. W pobliżu było bagno, powstałe z zatrzymanego strumyka, wpływającego kotliną do morza. Jezus podczas drogi mówił z uczniami o zdarzeniu, które zaszło w tej miejscowości: Z pewnego proroka wyśmiewali się raz Gergezeńczycy z powodu jego krzywej postaci. Rzekł im tedy: „Słuchajcie, za to, że się ze mnie wyśmiewacie, dzieci wasze pozostaną zatwardziałymi, gdy większy ode mnie tu uczyć i leczyć będzie, i nie będą się cieszyły zbawieniem, wskutek smutku po stracie nieczystych zwierząt". Była to przepowiednia o Jezusie Chrystusie i o wejściu złych duchów w świnie.


Jezus mówił z uczniami także o tym, co Go w Kafarnaum czeka. Faryzeusze bowiem z Seforis, rozgniewani Jego nauką o rozwodzie, posłali tę wiadomość do Jerozolimy; Nazareńczycy złączyli się także z nimi w tych skargach, skutkiem tego została wysłana do Kafarnaum cała zgraja faryzeuszów z Jerozolimy, Nazaretu i Seforis, aby tam osaczyć Jezusa i z Nim się spierać.


W tej drodze spotkały ich całe gromady pogan z mułami i wołami, które miały grube pyski, niskie, szerokie rogi i szły ze spuszczonymi łbami. Były to karawany handlowe, które przechodziły tędy z Syrii do Egiptu, i częściowo koło Gerazy, a częściowo wyżej przeprawiały się przez most na Jordanie. Z nimi było także wiele ludzi, którzy się przyłączyli do gromad, aby proroka usłyszeć. Jedna z tych gromad przyszła do Jezusa, pytając, czy prorok uczy w Kafarnaum. Jezus odpowiedział im, aby nie szli do Kafarnaum, lecz rozłożyli się obozem na stoku góry, na północ przy Gerazie, gdyż prorok niezadługo tam przyjdzie. Ale On tak mówił z nimi, że powiedzieli: „Panie, Ty jesteś także prorokiem!", a wejrzenie Jego podsuwało im domysł, czy On sam nie jest owym prorokiem.


Gdy Jezus z uczniami wstąpił przed Gerazą do gospody, był taki natłok pogan i podróżnych, że się zaraz wycofał; ale uczniowie mówili jeszcze jakiś czas z poganami o proroku i pouczali ich.


Geraza leży na pochyłości doliny, oddalonej od morza jakie półtorej godziny drogi. Miasto jest większe i schludniejsze niż Kafarnaum i jak prawie wszystkie miasta dokoła, zamieszkałe przez Żydów i pogan. Są tu świątynie. Żydzi stanowili warstwę uciśnioną, mieli jednak szkołę i nauczycieli. Handel i przemysł stał tu wysoko, gdyż tędy przechodziły do Egiptu karawany z Syrii i Azji. Przed bramą był mniej więcej na pół kwadransa drogi długi budynek, a w nim kuto żelazne drągi i rury. Drągi wykuwali płasko, a potem lutowali je w okrąg; wyrabiano także ołowiane rury. Nie palili oni drewnem, ale czarnymi bryłami, które z ziemi wydobywali. Żelazo sprowadzano z Argob.