Menu

Gościmy

Odwiedza nas 135  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

Potem udał się Jezus z uczniami do domu swej Matki. Była już noc. W drodze mówił Piotr o swoim gospodarstwie: „że znacznie zaniedbał rybołówstwo, gdyż tak długo był nieobecny, a przecież musi się starać o utrzymanie żony i dzieci, jak też swej teściowej", na co odpowiedział mu znowu Jan, „iż on i Jakub muszą się troszczyć o rodziców, a ci są ważniejsi od teściowej". Tak rozmawiali swobodnie, na pół żartem, a Jezus w te odezwał się słowa: „Przyjdzie niebawem czas, że zaniechacie całkiem tego rybołówstwa, a inne ryby łowić będziecie". Jan był z większą, niż inni, jakby dziecięcą otwartością i poufałością względem Jezusa; a tak był miły i we wszystkim uległy, bez cienia lęku lub oporu. Jezus poszedł wreszcie do Matki, a inni porozchodzili się do swych domów.


Na drugi dzień rano udał się Jezus z uczniami do Kafarnaum, opuszczając mieszkanie Matki, położone może trzy kwadranse drogi od Betsaidy. Droga, prowadząca stąd do Kafarnaum, wznosiła się nieco w górę, potem spadała na dół. Przed bramą miasta stał przy drodze dom Piotra, który on dla Jezusa i Jego uczniów przeznaczył i poczciwego starca jako zarządcę w nim osadził. Od jeziora był ten dom o jakieś półtorej godziny drogi oddalony. W Kafarnaum zeszli się wszyscy uczniowie Jezusa z Betsaidy, Maria i inne święte niewiasty przyszły tam także. Gdy Jezus przechodził, było po ulicach bardzo wielu chorych, którzy dzień wcześniej już poprzychodzili, ale jeszcze nie byli uzdrowieni. Jezus uzdrowił wielu w drodze do synagogi, w której nauczał, opowiadając między innymi pewną przypowieść. Ponieważ wychodząc z synagogi, jeszcze nauczał, wielu korzystając z tego rzucało się przed Nim na kolana i prosili o przebaczenie grzechów. Były także między nimi dwie niewierne niewiasty, oddalone przez swych mężów i może czterech mężczyzn, a między nimi uwodziciele owych niewiast. Wszyscy zalewali się łzami, płakali i chcieli wyznać swe grzechy przed całym zgromadzonym ludem. Jezus jednak odpowiedział, że ich grzechy są Mu znane; przyjdzie czas, kiedy publiczne wyznanie będzie potrzebne; teraz jednak mogłoby to tylko wywołać zgorszenie, a na nich samych ściągnąć prześladowanie. Upomniał ich także, aby czuwali nad sobą, by znowu w grzechy nie popadli, a gdyby się im znów upaść zdarzyło, aby nie rozpaczali, lecz zwrócili się do Boga i do pokuty. Odpuścił im ich grzechy, a gdy się pytali, czy mają dać się ochrzcić uczniom Jana, czy też czekać aż ich ochrzczą uczniowie Jezusa, odpowiedział im, aby się dali ochrzcić uczniom Jana.


Obecni tam faryzeusze dziwili się bardzo, że Jezus odważa się odpuszczać grzechy i żądali, by się im z tego tłumaczył. Lecz Jezus zmusił ich swą odpowiedzią do milczenia i powiedział, że łatwiej Mu grzechy odpuszczać niż uzdrawiać; temu bowiem, który szczerze żałuje, są grzechy odpuszczone i niełatwo do nich wraca; tymczasem chorzy, uzdrowieni na ciele, pozostają często i nadal chorymi na duszy i używają ciała jako narzędzie do grzechu. Pytali się Go także, czy ci mężowie muszą przyjąć swoje odepchnięte żony, skoro już odpuszczone im zostały ich grzechy. Jezus odpowiedział im, że tu nie czas o tym mówić, lecz kiedy indziej obszerniej o tym ich pouczy. Pytali Go także o to, że uzdrawia w szabat, a On wykazał im, że słusznie postępuje, dodając, że przecież i oni wyciągają bydlę, jeżeli im w szabat wpadnie do studni.


Po południu poszedł Jezus z wszystkimi uczniami do domu przed Kafarnaum, gdzie były już święte niewiasty. Tu byli na uczcie, urządzonej staraniem władcy Serobabela. Tenże i ojciec chłopca, Salatiel, byli przy stole, chłopiec zaś, Jesse, usługiwał; niewiasty siedziały przy innym stole. Jezus nauczał wśród uczty. Przynoszono Mu chorych aż tutaj, i błagając pomocy, wciskano się do sali jadalnej. Wielu Jezus uleczył. Wstawszy od stołu udał się ponownie do synagogi i nauczał między innymi o Izajaszu, jak przepowiada królowi Achazowi: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna" (7. 14).


Wyszedłszy z synagogi, uzdrawiał Jezus do samej nocy jeszcze chorych po ulicach. Między chorymi znajdowało się kilka kobiet cierpiących na krwotok, które smutne w oddali stały i nie śmiały się zbliżyć do ludu. Jezus wiedział o ich chorobie, zwrócił się więc w ich stronę i uzdrowił je jednym spojrzeniem. Tego rodzaju chorych nie dotykał nigdy. W tym unikaniu dotykania kryje się tajemnica, której teraz wypowiedzieć nie mogę. Tego dnia wieczorem rozpoczęło się święto.


Gdy z uczniami szedł do domu swej Matki, była mowa o tym, że Jezus chce się jutro z nimi wybrać na jezioro, Piotr zaś uniewinniał się, że jego czółno zepsute.


Ci wszyscy, którym Jezus grzechy odpuścił byli w pokutniczych szatach i zasłonięci. W poprzedni szabat ubrani byli Żydzi w czarne suknie i przez cały czas aż dotąd zachowywali żałobę, obchodząc rocznicę zburzenia Jerozolimy; w związku z tym są także surowe nauki Jezusa o karach, zawisłych nad Jerozolimą. Wyszedłszy z Kafarnaum, przechodził Jezus koło budynku, otoczonego wodą. Tu zamykano zwykle wieczorem złośliwszych opętanych. Gdy Jezus przechodził, zaczęli się rzucać i krzyczeć: „Już idzie! Co On chce? Dlaczego chce nas stąd wygnać?" Wtedy Jezus rozkazał: „Milczcie i zostańcie, aż znów przyjdę; wtedy będzie wasz czas ustąpić". Po tych słowach uspokoili się.


Gdy Jezus opuścił miasto, zgromadzili się faryzeusze i przełożeni miasta; władca Serobabel, był także obecny. Radzili nad tym wszystkim, co widzieli, co sądzić o Jezusie i jakie przedsięwziąć środki. Mówili: „Jaki zamęt i niepokój czyni ten człowiek! cały dawny spokojny tryb jest naruszony; ludzie porzucają robotę i chodzą za nim. On niepokoi i znieważa wszystko swoimi, karcącymi mowami. Mówi ciągle o swym Ojcu, a czyż nie jest On z Nazaretu, synem biednego cieśli? Jak może mieć taką śmiałość i pewność? na jakim opiera się prawie? Uzdrawia w szabat i gwałci dzień święty. Odpuszcza grzechy! Czy Jego siła jest wyższa, nadprzyrodzona? czy posiada tajne sztuki i sposoby, skąd ma ten wykład Pisma Św.? Czyż nie chodził do szkoły w Nazarecie? Musi mieć potajemne stosunki z jakimś obcym narodem. Ciągle mówi o zbliżaniu się królestwa, o bliskości Mesjasza, o zburzeniu Jerozolimy. Ojciec Jego, Józef, był ze znakomitej rodziny, może On jest podsuniętym dzieckiem jakiego innego potężnego ojca, który szuka zwolenników w kraju i chce zdobyć panowanie nad Judeą. Musi mieć jakąś wielką tajemną podporę, skryte poparcie, na którym tak śmiało polega; inaczej nie mógłby działać tak śmiało i odważnie, jakby miał wszelkie prawo do tego, wbrew wszelkiemu zwyczajowi i powadze. Często dość długo Go nie było, musi być z kimś w jakichś konszachtach! skąd zaczerpnął właściwie swoje sztuki i wiadomości? co z Nim począć?" Tak radzili razem wśród przeróżnych domysłów, wśród gniewu i wzajemnej kłótni. Władca Serobabel zachował się całkiem spokojnie; wreszcie udało się mu ich uspokoić, mówiąc że zbyteczną jest ich troska,  aby się tym nie martwili, „jeżeli bowiem moc Jego pochodzi od Boga, to się z pewnością utrzyma; jeżeli zaś, nie, to się rozpadnie. Tak długo, póki nas leczy i naucza, nie ulega wątpliwości, że możemy i powinniśmy Go kochać i dziękować Temu, który Go przysłał".