Menu

Gościmy

Odwiedza nas 235  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 


Podczas tego widziałam w objawieniu wiele rzeczy, tyczących się Eliasza. Był to mąż słusznego wzrostu, chudy, z długą cienką brodą o policzkach zapadłych, na których przebijał się rumieniec; wzrok miał bystry, błyszczący; był łysy, tylko z tyłu głowy miał wieniec włosów. Na wierzchu głowy miał trzy grube naroślą, podobne do cebuli, jedno na środku głowy, dwa zaś bardziej z przodu. Suknię zrobioną miał z dwóch skór, spiętych na barkach, z boku otwartych, w pasie sznurkiem przewiązanych. Na plecach i koło kolan zwieszały się ze skóry kosmyki run. W ręku nosił zawsze laskę. Golenie miał bardziej opalone, brunatne, niż twarz. Eliasz mieszkał tu przez dziewięć miesięcy, zaś u wdowy w Sarepcie dwa lata i trzy miesiące. Będąc tu, mieszkał w grocie na wschodnim boku doliny, niedaleko od strumyka. Pożywienie przynosił mu ptak. Najpierw pojawiła się spod ziemi jakaś ciemna postać, jak cień, niosąca przed sobą na rękach podłużne wąskie pieczywo. Nie był to ani człowiek, ani zwierzę; był to zły nieprzyjaciel, usiłujący go skusić. Eliasz nie przyjął tego chleba i rozkazał mu iść precz. Potem dopiero przyleciał w pobliże jaskini jakiś ptak, niosący chleb i potrawy, i ukrył je pod liśćmi, tak że zdawało się, jakby dla siebie samego to chował. Musiał to być ptak wodny, gdyż szpony miał spojone błoną. Głowę miał szeroką, z obu stron dzioba zwieszały mu się torebki, pod dziobem zaś miał podgardle. Klekotał podobnie jak bocian. Ptak ten oswojony był całkiem z Eliaszem, tak że ten wskazywał mu kierunek drogi na prawo, lub na lewo, jakby wysyłał go gdzies i przywoływał z powrotem. Podobne ptaki widywałam często u pustelników, także u Zozyma i Marii Egipcjanki. Gdy Eliasz był u wdowy w Sarepcie, przynosiły mu nieraz kruki potrawy, oprócz pomnożonej cudownie oliwy i mąki.


Jezus udał się także z lewitami do groty Eliasza. Na wschodnim boku doliny, pod wystającym daleko odłamem skały stała wąska ławka kamienna, na której sypiał Eliasz pod osłoną skały. Posłanie przykryte było jeszcze mchem. Gdy minął post, a zaczął się szabat czwartego Tischri, wydano ucztę w ogrodzie kąpielowym, przy czym znowu żywiono ubogich.


Następnego ranka nauczał Jezus znowu w synagodze i uzdrawiał, potem zaś udał się w towarzystwie uczniów, lewitów, Rechabitów i kilku mieszczan ku zachodniemu stokowi gór i tam nauczał, chodząc od winnicy do winnicy w obrębie godziny drogi. Na wzgórzach tych aż ku Gadarze było wiele częściowo naturalnych, częściowo sztucznie nagromadzonych stert kamieni, wkoło których sadzono wino. Latorośle, rozstawione dość daleko od siebie, były prawie tak grube jak ramię; gałązki rozpościerały się szeroko. Grona były często na ramię długie, jagody zaś wielkości śliwek. Liście były także większe niż u nas, jednak stosunkowo do gron małe. Idąc z Jezusem, zapytywali Go lewici o różne miejsca z psalmów, odnoszące się do Mesjasza, mówiąc: „Ty jesteś pewnie najbliższy Mesjasza, więc najprędzej potrafisz nam to powiedzieć". Między innymi prosili Go o objaśnienie tekstu: „Dixit Dominus Domino meo" i tekstu z Izajasza, gdzie mówi o zbroczonych krwią sukniach tłoczników (Iz. 63, 3). Jezus tłumaczył im głęboką myśl, zawartą w tych tekstach, odnosząc je do Siebie. Rozmawiając o tym, siedzieli wszyscy koło pagórka z winnicą i spożywali winogrona. Rechabici nie chcieli jeść wraz z innymi, gdyż używanie wina było im wzbronione. Jezus jednak zachęcał ich do jedzenia, a nawet nakazał im to, mówiąc że jeśli przez to popełnią grzech, to On bierze winę na Siebie. Ponieważ Rechabici powoływali się na prawo, zaczęła się o tym mowa, jak już Jeremiasz na rozkaz Boga kazał im pić wino, a oni nie usłuchali, podczas gdy teraz na rozkaz Jezusa uczynili to. Wieczorem powrócili wszyscy do miasta i zasiedli do uczty, podczas której znowu żywiono ubogich; potem nauczał jeszcze Jezus w synagodze, przenocował zaś w domu lewitów na dachu pod namiotem.


W towarzystwie Lewitów udał się Jezus z Abili do Gadary i stanął wieczorem przed małą żydowską dzielnicą miasta, leżącą oddzielnie od większej dzielnicy pogańskiej, posiadającej coś cztery świątynie. Po posągu Baala, stojącym pod wielkim drzewem, można było zaraz poznać, że Gadara jest właściwie miastem pogańskim. W dzielnicy żydowskiej mieszkali faryzeusze i saduceusze; była tu także „Wysoka Rada" dla okolicy, mimo że Żydów, mężczyzn, mieszkało tu tylko około trzystu do czterystu. Tu przybyło do Jezusa kilku innych galilejskich uczniów, jak Natanael (Chased), Jonatan, brat przyrodni Piotra i zdaje mi się Filip. Jezus mieszkał w gospodzie przed dzielnicą żydowską, gdzie już nagromadzono wielką ilość gałęzi na Święta Kuczek.


Przyszedłszy rano przed synagogę, by nauczać, zastał już Jezus zgromadzonych wielu chorych, między nimi także opętanych, owładniętych właśnie napadem szaleństwa. Faryzeusze i saduceusze, przychylni zdaje się, Jezusowi, chcieli odprawić tych ludzi, by Mu się nie naprzykrzyli, mówiąc że nie jest teraz czas na to. Jezus jednak przemówił przyjaźnie, że mogą zostać, bo przecież dla nich głównie przybył tutaj; wielu też z nich uzdrowił rzeczywiście.


Tymczasem odbywała się w tutejszej „Wysokiej Radzie" narada, czy mają tu pozwolić Jezusowi nauczać, a to z powodu wielkiego oporu, jaki podniósł się przeciw Niemu. Wreszcie zgodzono się na to jednogłośnie, gdyż słyszano przedtem wiele pochlebnego o Jezusie, między innymi szczególnie o uzdrowieniu syna rządcy z Kafarnaum.


Nowo przybyli uczniowie, mówili także z Jezusem o jakimś innym człowieku z Kafarnaum, potrzebującym Jego pomocy i zasługującym na nią.


W synagodze nauczał Jezus o Eliaszu, o Achabie i Jezabeli i o bożku Baala, postawionym w Samarii. Opowiadał o Jonaszu, któremu kruk nie przyniósł chleba dlatego, że był nieposłuszny. Była także mowa o królu babilońskim, Baltazarze, który znieważył święte naczynia i widział rękę piszącą na ścianie. Potem długo i dosadnie tłumaczył Izajasza, stosując wszystko przedziwnie do Siebie i mówił proroczo o Swej męce i zwycięstwie. Mówił także o tłoczeniu wina, o czerwonej krwawej sukni, o samotnej pracy, o zgnieceniu narodów. Przedtem zaś nauczał o odbudowaniu Syjonu i o strażnikach na murach tegoż; zdaje się, że miał tu na myśli Kościół. Dla mnie nauka Jezusa była jasna, lecz w ogóle zawierała tak poważne i głębokie myśli, że zadziwiła wprawdzie i wzruszyła żydowskich uczonych, lecz była dla nich niezrozumiałą. W nocy zeszli się tu znowu, zaglądali do różnych ksiąg i mówili coś żywo ze sobą; sądzili bowiem, że Jezus musi być w związku z jakimś sąsiednim narodem, że w krótkim czasie wpadnie tu z wielkim wojskiem i podbije Judeę.


Posąg Baala, ustawiony pod drzewem w postawie siedzącej, stał przy wejściu do dzielnicy pogańskiej. Zrobiony był z metalu; usta miał wielkie, szeroka zaś głowa zwężała się ku górze, jak głowa cukru, i otoczona była wieńcem z liści, jakby koroną. Szeroki, niski, gruby bożek siedział jakby wyprostowany wół. W jednej ręce trzymał snopek kłosów, w drugiej jakieś ziele, nie wiem już, czy to było winne grono, czy inna jaka roślina. W ciele miał siedem otworów, siedział zaś na czymś w rodzaju kotła, pod którym można było rozniecić ogień. W święta, ku jego czci obchodzone, ubierano go w suknie.

 

22


Gadara jest twierdzą. Dzielnica pogańska, dość obszerna, leży nieco poniżej wierzchołka góry. U stóp góry od strony północnej są ciepłe kąpieliska, i tam są piękne zabudowania.