Menu

Gościmy

Odwiedza nas 260  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 
 
 
 
 
 
Siedząc na katedrze, przygotowywał Jezus pod gołym niebem do chrztu, uczniowie zaś chrzcili. Przyjmujący chrzest wstępowali do wanny, napełnionej do pewnej wysokości wodą, ustawionej obok sadzawki kąpielowej. Uczniowie przynieśli mnóstwo koszul rozwiniętych i obwiązanych koło ciała, przeznaczonych dla nowochrzczeńców. Podczas chrztu wkładano je na ochrzczonych, koło których pływały po wodzie. Po chrzcie okrywano ich rodzajem płaszcza, który przy chrzcie Janowym miał formę stuły, szerokości ręcznika, a przy chrzcie Jezusa bardziej przypominał właściwy płaszcz, na którym jakby taśma wyszyta była stuła z frędzlami. Do chrztu przystępowali przeważnie młodzieńcy i sędziwi starcy; wielu z nich odmówiono chrztu do czasu poprawy. Przy tym uzdrowił Jezus mnóstwo chorych na febrę i puchlinę wodną, których przyniesiono na lektykach. U pogan nie ma tylu opętanych, co u Żydów.

W Nebo była mętna i słona woda do picia, gromadzącą się wśród skał. Znajdowała się tam kotlina, z której wodę spuszczano wężami. Jezus pobłogosławił ją i to w formie krzyża, zatrzymując rękę na pewnych punktach powierzchni.

Na powrocie do gospody, znajdującej się przed miejscowością Ono, spędził Jezus wraz z uczniami większą część dnia, mimo że odległość z Nebo do przejazdu na Jordanie wynosiła około godzinę drogi, resztę czasu poświęcił Jezus na nauczanie. Stało tu bowiem mnóstwo domków i namiotów, gdzie ludzie z Nebo sprzedawali przechodniom owoce i wytłoczone wino. Dla nich to Jezus głosił nauki, i dopiero pod wieczór z uczniami wrócił do gospody przy miejscu chrztu.

Następnie chodził Jezus po okolicy do niektórych wieśniaków i nauczał. Byli to ludzie dobrzy, którzy jeszcze w czasie chrztu Janowego zaopatrywali w żywność liczne tłumy ludu, przybywającego do chrztu. Jezus odwiedził prawdopodobnie wszystkich; w najmniejszym nawet zakątku, ponieważ wkrótce miał opuścić to miejsce i udać się do Galilei.

Pewnego razu przybył do jednego zamożnego wieśniaka, niedaleko od Ono, który posiadał rozległe pola, zajmujące całą górę. Rola ta jest tego rodzaju, że po jednej jej stronie jeszcze trwa żniwo, a po drugiej zabierają się do zasiewów. Pan Jezus nauczał tu głosząc przypowieść  o zasiewie i żniwie.

Była tu u wieśniaka jeszcze z czasów proroków zaniedbana katedra; tę bardzo pięknie odnowiono, i z niej to właśnie Jezus nauczał. Od czasu, kiedy tu Jezus chrzcił, odnowiono jeszcze kilka takich katedr z Jego polecenia, co także wchodziło w zakres Jego posłannictwa. Katedry owe, pochodzące z czasów proroków, podobnie jak u nas obrazy stacyjne, z biegiem czasu poszły w rozsypkę. Eliasz i Elizeusz przebywali często w tych okolicach. Jutrzejszy szabat spędzi Jezus w Ono, potem następuje święto, mające zapewne jakiś związek z owocami. Widziałam bowiem, jak w owych dniach do synagog i domów sądowych zanoszono pełne kosze owoców.

Na miejscu chrztu zwijają uczniowie wszystko i chowają. Obok miejsca z owym kamieniem, na którym spoczywała niegdyś Arka Przymierza, stoi obecnie koło dwudziestu mieszkań. Bethabara nie leży przy samym brzegu, lecz o jakieś pół godziny drogi od przejazdu, stąd można ją jednak widzieć. Od miejsca przejazdu do miejsca, gdzie obecnie Jan chrzcił, przez Bethabarę trzeba iść dobre pół godziny.

W Ono widziałam, jak Jezus chodził od domu do domu. Z początku nie znałam przyczyny tego postępowania, później jednak dowiedziałam się, iż odnosiło się to do dawania dziesięciny i jałmużn, do czego Pan Jezus tych ludzi zachęcał. Rozdawanie jałmużn było zwyczajem w czasie święta owoców. Wieczorem święcił szabat w synagodze i nauczał. Potem zaczynały się przygotowania do mającego nastąpić święta Nowego roku owoców. Była to potrójna uroczystość: po pierwsze, ponieważ dzisiaj drzewa dostają miazgę; po wtóre, ponieważ w dniu tym składa się dziesięcinę, po trzecie, było to święto dziękczynne za użyczoną urodzajność. O tym wszystkim Jezus pouczał. Jedzono wiele owoców, i rozdawano ubogim całe ich stosy, nagromadzone na stołach. Do tego czasu przyłączyło się do Jezusa może jeszcze dwudziestu nowych uczniów.
 
Każdy nasz najmniejszy krok ku poprawie jest miły naszemu Ojcu, który nie tylko koryguje nasze błędy, lecz również ukazuje swoje zbawienie postępującym drogą sprawiedliwości. Pan Bóg obiecuje wskazać nam sposób wyjścia w każdej pokusie, abyśmy mogli ją odeprzeć, a zbiegiem czasu całkowicie pokonać. Umocnieni Panem Duchem Świętym, który wskrzesił Pana Jezusa z martwych, doznamy prawdziwej przemiany, jeśli tylko będziemy wytrwale stawiać kolejne kroki. Nie jesteśmy w tym sami – Pan Bóg nie porzuci rozpoczętego w nas dzieła przemiany. Nasz Ojciec ma niewyczerpaną cierpliwość w stosunku do nas, jeśli tylko pragniemy Go słuchać. Nie traktujmy siebie samych gorzej, niż On traktuje nas.