Menu

Gościmy

Odwiedza nas 141  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 
 
 
 
 
 
 
 
Łazarz i Józef z Arymatei wrócili do Jerozolimy. Nikodem, który z powodu swego urzędu więcej się ukrywał, wcale tu nie przybył; służył jednak potajemnie Jezusowi, donosząc później gminie o każdym grożącym jej niebezpieczeństwie.

Nazajutrz przypadało pierwsze Święto Nowiu. Widziałam, iż w tym dniu w Jerozolimie stan robotniczy i urzędnicy byli wolni od zwykłych zajęć; było to święto radosne, dzień odpoczynku, dlatego też w dniu tym nikomu chrztu nie udzielano.

Z dachu synagogi powiewały w owym dniu na długich żerdziach pozawieszane chorągwie z sukna, tu i ówdzie pościąganego węzłami; powstałe stąd fałdy rozdymały się za powiewem wiatru. Liczba węzłów wskazywała ludziom z daleka, który z kolei nastąpił miesiąc. Podobne chorągwie zatykano również w czasie wojny na znak zwycięstwa lub niebezpieczeństwa.

Cały następny dzień nauczając, przygotowywał Jezus wielu ludzi do chrztu. Przybyli oni tutaj już wczoraj, i obozują wokoło. Dzisiaj także chrztu się nie udziela z powodu święta, na pamiątkę śmierci złego króla (Aleksandra Janneusa). Miejsce chrztu jest pięknie urządzone i ozdobione. Nazajutrz, zaraz z rana, rozpoczęli Andrzej i inni uczniowie chrzcić tych, których Jezus wczoraj przygotował.

Jezus tymczasem udał się wcześnie z rana z Łazarzem i Obedem, synem Symeona, którzy przybyli tutaj wczoraj wieczorem, w stronę Betlejem, idąc pomiędzy Bethagla a Ofra, leżącym więcej na północ. Tą drogą szedł Jezus, ponieważ Łazarz chciał Mu opowiedzieć, co o Nim mówią w Jerozolimie, a zarazem, ponieważ Jezus chciał Łazarza, a przez niego i przyjaciół, pouczyć, jak wobec tego mają się zachować. Idąc drogą, którą szli do Betlejem Józef i Maryja, przybyli do składającej się z kilku chat pasterskich osady, położonej w pustej okolicy, blisko trzy godziny drogi odległej od miejsca, z którego wyszli. W ciągu podróży opowiadał Łazarz Jezusowi, co o Nim w Jerozolimie mówią, jak jedni się na Niego oburzają, drudzy szydzą, inni zaciekawieni o Nim opowiadają, mówiąc, iż zobaczą, czy Jezus podczas Świąt Wielkanocnych odważy się w wielkim mieście także wystąpić z cudami, jak wśród prostego ludu i w Galilei. Dalej opowiadał, jakie wieści przynieśli o Nim faryzeusze z różnych stron Palestyny i jak Go szpiegują. Co do tego wszystkiego uspokajał go Jezus, wskazując na różne miejsca w księgach prorockich, w których to wszystko było przepowiedziane. Oznajmił mu również, że nad Jordanem zabawi jeszcze jakieś 8 dni, po czym uda się do Galilei, stąd w czasie Wielkanocy przyjdzie do Jerozolimy, następnie powoła uczniów. Również pocieszał go co do Magdaleny, mówiąc iż padła na nią już iskierka zbawienia, która wnet całkowicie ją zapali.

Dzień spędzili u pasterzy, uraczeni przez nich chlebem, miodem i owocami. Mieszkało tu tylko około 20 niewiast, przeważnie wdów, z kilku dorosłymi synami, którzy byli dla nich podporą w starości. Mieszkania ich stanowiły cele nieco oddzielone, częściowo z żywego jeszcze chrustu. Między tymi było kilka takich, które oddały pokłon Jezusowi w jaskini i złożyły ofiary. Jezus zwiedzał te chatki z osobna, nauczał i uzdrowił kilka niewiast. Jedna z nich była bardzo stara i wyschła, leżała złożona  chorobą w maleńkiej chatce na łożu usłanym liśćmi. Jezus uzdrowił ją, wyprowadzając ją stamtąd za rękę. Niewiasty miały wspólną jadalnię i miejsce modlitwy.

Łazarz z Obedem wrócili do Jerozolimy. Jezus zaś odwiedził i uzdrowił jeszcze kilku chorych w okolicy, i około godziny trzeciej po południu widziałam Go znowu na miejscu chrztu.
 
Często próbujemy zrozumieć Boże plany – i nie ma w tym nic złego. Jednak czasem sekret głębszego życia duchowego polega na tym, by słuchać, a nie od razu rzucać się do działania. Świat zwykle mówi nam, że należy działać natychmiast i szybko zmieniać w naszym życiu to wszystko, co nam nie odpowiada. Jednak tak postępując, ryzykujemy, że zaczniemy działać bez prowadzenia Pana Ducha Świętego i Jego natchnień, które otrzymujemy na modlitwie, czytając Pismo Święte czy słuchając rady zaufanego brata albo siostry w Panu Chrystusie.