Na tej stronicy chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym krzyżu. Krzyż naszego życia.
W jednej z homilii Biskup świdnicki Ignacy Dec tak mówi „Każdego dnia musimy pamiętać, że krzyż życia powinniśmy nieść w pogodzie ducha, bez szemrania, bez narzekania”. W dalszej części homilii bp Dec zachęcał, aby od krzyża Chrystusowego nikt nie uciekał, ale z wiarą niósł go w różnych dziedzinach życia. – „Krzyż naszego życia nie jest ponad nasze siły. Jest wyciosany, wymierzony na nasze możliwości. Dlatego nie można mówić: ja już nie mogę, to już dla mnie koniec! – podkreślał celebrans, dodając: Pamiętajmy, trzeba zawsze przychodzić z naszym krzyżem pod krzyż Chrystusa. W krzyżu Zbawiciela znajduje się siła do niesienia naszego krzyża. Przecież krzyż zmierza zawsze ku zmartwychwstaniu”.
Ale krzyż to także nasza codzienność. W całej historii naszej wiary, w każdym niemalże wieku, każde pokolenie ludzi wierzących doświadczało tego krzyża. Doświadcza go w swoim życiu każdy z nas. Łatwo jest głosić miłość, którą obdarzył nas Pan Bóg. Łatwo taką miłość przyjąć i zaakceptować. Natomiast trudniej zaakceptować krzyż. I zawsze tak było, w różnych stronach świata jedni ludzie próbowali poczuć, zrozumieć krzyż, a inni zbyt mocno koncentrowali się na niesieniu tego krzyża.
Pan Jezus powiedział „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.” (Mt 16,24). Krzyż wpisany jest w życie człowieka! Nie ma człowieka, który by nie przeżywał w swoim życiu chwil trudnych. I właśnie każda trudna sytuacja życiowa, określana jest mianem krzyża.
Obrona Pana Jezusa przez Piotra wg Mt 16,16 {Odpowiedział Szymon Piotr „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”}.
Ale Pan Jezus również powiedział do swoich uczniów: „Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować” (J15,20). Zgodnie z tą zapowiedzią podobny los spotykał Jego wyznawców. Tak jest od początku chrzescijaństwa. Do bardziej krwawych należały m.in. lata panowania cesarza Dioklecjana. Wtedy to sw. Florian był urzędnikiem cesarskim w prowincji rzymskiej Noricum (środkowa Austria). I jemu to właśnie chcę poswięcić tę stronicę. Jest on jednym z najpopularniejszych świętych naszego kraju i również w całym kraju czczony. Szedł on odważnie do zagrożonych wyznawców Pana Jezusa, niosąc swój krzyż, aby wszystkich ich podnosić na duchu. W końcu sam został zatrzymany i doprowadzony do prefekta Akwilina, który jako sędzia zmuszał go do Chrystusa. Nie złożył ofiar bogom rzymskim. Nie pomogło bicie kijami, ani inne wyszukane tortury. Bardzo zmaltretowanego strącono go z mostu do rzeki Anizy. Tak zginął św. Florian w 304 roku. W cierpieniu złączony ze Zbawicielem, poszedł do Jego chwały. Wdowa pochowała go w pobliżu miejsca śmierci. Później zbudowano tam klasztor pod jego wezwaniem i miasteczko Sankt Florian, główny ośrodek jego kultu. Na prosbę wielkiego księcia Kazimierza Sprawiedliwego i biskupa krakowskiego Gedki, papież Lucjusz III w 1184 roku przysłał do Krakowa relikwie św. Floriana, które umieszczono w Katedrze Krakowskiej. Następnego roku nowemu patronowi Polski, zbudował kościół na Kleparzu. Czczony jako patron: strażaków, kominiarzy, hutników, garncarzy.
Liechtenstein 1979, święty Lucjusz z Chur i święty Florian, Patroni Liechtensteinu. U góry pieczęć Księstwa Liechtensteinu.
Medal - św. Florian. Patron strażaków. Medal upamiętnia poświęcenie i umiejętności tych, którzy każdego dnia stawiają czoła dymowi i płomieniom, aby zapewnić nam bezpieczeństwo oraz oddaje hołd odważnym mężczyznom i kobietom, którzy ryzykują życiem, aby chronić nasze społeczności.