Menu

Gościmy

Odwiedza nas 187  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

 

Tu suszyła Najświętsza Panna na słońcu sukienki i koszulki Jezusa, które prała. Studnia ta była innym nieznana i służyła jedynie do użytku Świętej Rodziny tak długo, dopóki Jezus tak dalece nie podrósł, iż mógł Boskiej Swej Matce rozmaite drobne zlecenia załatwiać i także wody przynieść. Wtedy przyprowadzał inne dzieci do studni i dawał im pić, zaczerpnąwszy zagiętym liściem. Dzieci powiedziały to swoim rodzicom i sprowadziły ich do studni; wodę stąd używali jednakże wyłącznie Żydzi. Już podczas pobytu Świętej Rodziny woda tej studni leczyła cudownie trędowatych, później zaś, kiedy nad mieszkaniem ich zbudowano kościółek, można było przez otwór koło wielkiego ołtarza zejść na dół do izby, w której wpierw mieszkali. Wtedy widziałam studnię otoczoną mieszkaniami, a woda jej służyła do leczenia trądu i innych podobnych chorób. Nawet Turcy utrzymywali światło w tym kościółku i nie śmiali tego zaprzestać, obawiając się, aby ich nie spotkało jakie nieszczęście. W końcu widziałam studnię opuszczoną i drzewami zarosłą.


Widziałam, jak Dzieciątko Jezus przyniosło po raz pierwszy wody z tej studni. Maryja zatopiona była w modlitwie, kiedy Jezus wziąwszy worki skórzane, pobiegł do studni i za chwilę przyniósł wodę. Maryja niezmiernie się przeraziła, widząc Go wracającego z wodą, i prosiła Go na klęczkach, aby więcej tego już nie czynił, gdyż może wpaść do studni. Jezus zapewnił Ją, że będzie uważał, chciałby jednak zawsze to czynić, jak wody zabraknie. Jeżeli Józef pracował niedaleko od domu, a zapomniał jakiegoś narzędzia, to Jezus zaraz mu je przynosił, gdyż bardzo na wszystko uważał. Toteż radość, jaką z Niego mieli, koić musiała wszelkie ich cierpienia. Był On całkiem jak dziecko, a jednakże dziwnie mądry, sprawiedliwy i roztropny, wszystko widział i rozumiał, czym Maryja i Józef często niewymownie byli zachwyceni.


Gdy Dzieciątko Jezus odnosiło ludziom robotę tkaną lub plecione nakrycia, które Maryja wykonywała dla zapracowania na chleb, było z początku często drażnione i zasmucane. Z czasem jednakże polubili ludzie Świętą Rodzinę, dzieci przynosiły Jezusowi figi i daktyle, a wielu znajdowało u Świętej Rodziny pociechę i pomoc. Każdy, któremu smutek jaki dolegał, mówił zwykle: „Trzeba iść do żydowskiego Dzieciątka”. Jezus załatwiał wszelkie zlecenia, a nieraz szedł do osady żydowskiej o milę odległej, aby przynieść chleba za robotę matki. Dzikie zwierzęta, a nawet węże, nie tylko nic Mu nie szkodziły, lecz całkiem przyjaźnie wobec Niego się zachowywały. Gdy raz szedł z innymi dziećmi do osady żydowskiej, płakał serdecznie z powodu upadku ducha religijnego Żydów.


Gdy Jezus po pierwszy raz Sam szedł do tej osady, miał także po raz pierwszy na Sobie szary płaszcz, roboty Maryi, u dołu obszyty żółtymi kwiatami. Wśród drogi ukląkł i modlił się. Dwóch aniołów ukazało Mu się, oznajmiając Jezusowi śmierć Heroda. Rodzicom jednakże nic o tym nie wspomniał.

 

Zostaliśmy wezwani do życia w wolności i mocy Bożej. Grozi nam jednak, że zejdziemy z tej drogi. W świecie pełnym różnych ścierających się ze sobą „ewangelii” nietrudno stracić z oczu Pana Jezusa i zapomnieć, na czym polega Jego przesłanie, które ma moc przeniknąć nasze serce. Bez Pana Jezusa wszystkie nasze zwyczaje, tradycje, prawa i obrzędy są pozbawione sensu i wyzute z mocy Bożej, która nas przemienia. Prośmy Pana Ducha Świętego, aby Ewangelia stała się dla nas żywa, aby największym naszym pragnieniem było żyć w zupełnie nowy sposób – Jego mocą, Jego pokorą i Jego miłością.