Menu

Gościmy

Odwiedza nas 130  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

Gdy Herod widział, że królowie nie wracają, myślał z początku, że może Jezusa nie znaleźli, i zdawało się, że cała sprawa przycichła. Gdy jednak Maryja była już w Nazarecie, słyszał Herod o przepowiedni Symeona i Anny przy ofiarowaniu, i na nowo obudziła się w nim trwoga. Widziałam go w takim niepokoju, jak wtedy, gdy królowie przybyli do Jerozolimy. Począł tedy naradzać się ze starszymi Żydami, którzy odczytywali mu coś ze zwojów na prętach. Kazał także zwołać wiele ludzi i na wielkim dziedzińcu zaopatrzyć ich w zbroję i odzież wojenną.

 

Było to tak, jak u nas, gdy się powołuje do wojska. Widziałam także, że tymi żołnierzami obsadzał koło Jerozolimy różne miejsca, z których miały być wezwane do Jerozolimy matki z dziećmi, a których liczbę kazał Herod wszędzie dokładnie zbadać. Chciał zapobiec powstaniu, którego się lękał, gdyby wiadomość o zabijaniu dzieci do tych miejsc doszła. Widziałam tych żołnierzy w trzech miejscach, w Betlejem, Gilgat i Hebronie. Mieszkańcy byli przerażeni, nie domyślali się bowiem, dlaczego dano im załogę. Żołnierze ci byli w tych miejscach przez trzy kwartały. Zabijanie dzieci poczęło się, gdy Jan miał około dwa lata.


W domu Świętej Rodziny w Nazarecie przebywała jeszcze Anna i Maria Helego. Maryja z Dzieciątkiem miała oddzielną sypialnię na prawo za ogniskiem, Anna po lewej stronie, a pomiędzy jej sypialnią i Józefa, była sypialnia Marii Helego. Wszystkie te przedziały nie były tak wysokie jak sam dom mieszkalny, a porobione były tylko plecionymi przegrodami; nawet stropy były z plecionek. Około łoża Maryi była jeszcze opona czyli zasłona; u jej stóp leżało Dzieciątko Jezus na osobnym posłaniu; podźwignąwszy się mogła je dostać.

 

Widziałam, jak jaśniejący młodzieniec stanął przed łożem Józefa i począł doń mówić. Józef podniósł się; był jednak snem znużony i znów się położył, młodzieniec przeto ujął go za rękę i pociągnął. Wtedy oprzytomniał i stanął, a młodzieniec znikł. Widziałam, że Józef poszedł ku lampie, w środku domu płonącej i zapalił sobie światło. Poszedł następnie do komnaty Maryi, zapukał i pytał, czy może się zbliżyć. Widziałam, że wszedł i rozmawiał z Maryją, która jednak nie uchylała zasłony. Potem udał się do obory do swego osła, dalej do komory, gdzie były różne sprzęty, i wszystko porządkował. Maryja powstała, ubrała się zaraz w drogę i poszła do Anny. I ona wstała, jako też Maria Helego i chłopiec.

 

Trudno powiedzieć, jak wzruszające było zasmucenie Anny i siostry. Anna uścisnęła kilkakrotnie wśród łez Maryję, przyciskała ją do serca, jakby już nigdy nie miała jej zobaczyć. Siostra rzuciła się z płaczem na ziemię i płakała. Wszyscy przyciskali jeszcze Dzieciątko do serca; i chłopczyk także je uściskał. Maryja wzięła Dzieciątko na ręce do chustki, na ramionach związanej. Owinięta była w długi płaszcz, którym Dzieciątko okryła. Miała długi welon, który głowę otaczał, i na przodzie po obydwóch stronach twarzy się zwieszał. Wszystko czyniła ze spokojem i szybko, bez wielkich zachodów na podróż; nie widziałam nawet, aby Dzieciątko świeżo przewijała.

 

Miała przy sobie mało przyborów; daleko mniej, niż przywieźli ze sobą z Betlejem. Miała mały węzełek i kilka okryć. Józef miał worek z wodą i kosz z przegródkami, a w nich placki, dzbanuszki i żywe ptaki. Na ośle było dla Maryi z Dzieciątkiem poprzeczne siedzenie z podnóżkiem. Małą część drogi szła Maryja najpierw pieszo z Anną. Droga wiodła ku domowi Anny, lecz bardziej w lewo. Anna objęła ją rękoma i błogosławiła, gdy wtem nadjechał Józef z osłem i Maryja wsiadła i odjechali dalej. Było jeszcze przed północą, gdy z domu wyszli.