Menu

Gościmy

Odwiedza nas 279  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

O świcie wsiadła Maryja z Dzieciątkiem Jezus na osła. Trzymała Dziecię na łonie, i miała tylko kilka nakryć i węzełek na ośle. Siedziała na siedzeniu poprzecznym z podnóżkiem. Obeszli w lewo pagórek żłobkowy od południa Betlejem i nikt ich nie zauważył.


W południe widziałam ich spoczywających przy jakiejś studni z dachem u góry i otoczonej ławkami. Przybyło tu kilka niewiast do Maryi i przyniosły jej dzbanuszki i placki.


Dar ofiarny, który Święta Rodzina miała ze sobą, wisiał w koszu na ośle. Kosz miał trzy przedziałki, dwie z owocami, trzecią okratowaną z gołębiami. Przed wieczorem, na kwadrans może drogi przed Jerozolimą, zatrzymali się przed jedną większą gospodą, w małym domku, u bezdzietnych małżonków, którzy przyjęli ich z wielką radością. Było to już między potokiem Cedronem a miastem. Widziałam, że u tych właśnie ludzi także sługa i niewolnica Anny w powrocie się zatrzymali, i oni to zamówili przyjęcie dla Św. Rodziny. Niewiasta była powinowatą Joanny Chuza. Zdawało mi się, że są Esseńczykami.


Cały jeszcze następny dzień widziałam Św. Rodzinę u tych podeszłych wiekiem ludzi mieszkających przed wyruszeniem do Jerozolimy. Św. Dziewica była przeważnie w osobnej izbie sama z Dzieciątkiem, które na niskim przedmurzu ściany na kobiercu spoczywało. Zawsze trwała w modlitwie i widocznie przygotowywała się do ofiary. Przy tej sposobności miałam wewnętrzne wskazówki, jak się do Św. Sakramentu przygotowywać należy. Widziałam w jej izbie wiele aniołów, oddających cześć Dzieciątku Jezus. Maryja była zatopiona w skupieniu wewnętrznym. Poczciwi staruszkowie zdobywali się na wszelkie usługi dla Matki Bożej; musieli widocznie odczuwać świętość Dzieciątka.


Miałam także widzenie o kapłanie Symeonie. Był to mąż chudy, o bardzo podeszłym wieku, z krótką brodą. Miał żonę i trzech dorosłych synów, z których najmłodszy liczył już lat 20. Symeon mieszkał przy świątyni. Widziałam, jak szedł ciemnym gankiem w murach świątyni do małej celi, wpuszczonej w grube mury, z jednym tylko otworem, którym na dół do świątyni mógł spoglądać. Tu starzec klęknął i z przejęciem się modlił. Wtem zjawił się przed nim anioł i powiedział mu, aby jutro rano uważał w świątyni na Dzieciątko, które pierwsze przyniesione będzie do ofiarowania; jest to Mesjasz, na którego już tak długo czeka; potem umrze. Wszystko było tak piękne; wnętrze celi było pełne światła, a starzec promieniał z radości. Poszedł do swego mieszkania i opowiedział ucieszony swej żonie zwiastowanie anielskie. Następnie udał się znów na modlitwę. Zauważyłam, że pobożni kapłani i Izraelici nie kiwali się tak przy modlitwie, jak dzisiejsi Żydzi, ale za to biczowali się. Widziałam, że i Anna w swej celi przy świątyni była zachwycona w modlitwie i miała widzenie.