Menu

Gościmy

Odwiedza nas 193  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

Na szóstym nocleg widziałam Świętą Rodzinę w pieczarze przy górze i mieście Efraim. Jaskinia leżała w dzikiej kotlinie, godzinę może drogi od gaju Mambre. Święta Rodzina przybyła tu bardzo znużona i przygnębiona. Maryja była smutna i płakała. Czuli okropny niedostatek. Spoczywając przez cały dzień, doznali tu dla pokrzepienia swego kilku łask. Wytrysło źródło w jaskini i dzika koza przybyła, dozwalając się doić; także zostali tu przez anioła pocieszeni. W tej pieczarze często modlił się był pewien prorok. Samuel tu także swego czasu przebywał, a Dawid pasał wokoło tej jaskini owce swego ojca, w niej się modlił i otrzymywał przez anioła rozkazy, jako też upomnienie i wezwanie, aby zabił Goliata.

 

85a 86

 

87

 

Ostatni ich postój obrębie państwa Heroda był w pobliżu granicy, przy pustyni. Była tu gospoda dla podróżnych, wybierających się na pustynię. Właściciele gospody, jak się zdawało, byli pasterzami, w ogrodzonych bowiem pastwiskach widziałam wiele wielbłądów. Byli to ludzie zdziczali i uprawiali najniezawodniej także rzemiosło złodziejskie; mimo to, wschodnim zwyczajem, przyjęli Świętą Rodzinę uprzejmie. Miejscowość ta była na kilka godzin drogi od Morza Martwego.


Raz także widziałam, że Maryja wysyłała posłańca do Elżbiety, która potem swoje dziecko zaniosła w ukryte miejsce na pustyni. Zachariasz szedł z nią tylko kawałek drogi, aż do jakiejś wody, gdzie Elżbieta z dzieciątkiem tratwą się przeprawiła. Stąd poszedł Zachariasz do Nazaretu tą samą drogą, którą Maryja szła odwiedzić Elżbietę. Widziałam go w podróży; może chciał się bliższych szczegółów dowiedzieć. Było tam kilkoro ludzi, zmartwionych odjazdem Maryi.


Pewnej gwiaździstej nocy wyruszyła Święta Rodzina w dalszą podróż przez piaszczystą, krzewami zarosłą pustynię. Tak mi się to żywo przedstawiło, iż zdawało mi się, że idę przez puszczę razem z nimi. Pod kupami liści leżało mnóstwo niebezpiecznych, w kłębek zwiniętych wężów. Z głośnym sykiem wyciągały swoje głowy ku Świętej Rodzinie, która, blaskiem otoczona, bezpiecznie obok nich przechodziła. Inne jeszcze widziałam zwierzęta z wielkimi płetwami, składanymi jak skrzydła na ciemnym cielsku, o krótkich nogach i z głową podobną do rybiej, które z szybkością strzały przelatywały ponad ziemią. Wreszcie za tymi zaroślami natrafiła Święta Rodzina na rozpadlinę, jakby na jakąś ścianę wąwozu; i to miejsce obrała sobie na spoczynek.


Ostatnia miejscowość Judei, przez którą przechodzili, nazywała się, o ile sobie przypominam, Mara. Zdawało mi się, że to miejsce rodzinne Anny, ale pomyliłam się. Ludzie tej miejscowości byli bardzo nieokrzesani i nieużyci, tak że Święta Rodzina nie mogła u nich niczym się pokrzepić.


Przechodząc dalej przez pustą okolicę, nie wiedzieli co począć, stracili bowiem wszelki ślad drogi, przed sobą zaś widzieli tylko ciemne, niedostępne pasmo górskie. Maryja była zmęczona i smutna. Uklękła z Dzieciną i Józefem na ziemi, gorące zasyłając modły do Boga. Wtedy zbliżyło się do nich kilka wielkich, dzikich zwierząt, jakby lwy, które były wobec Świętej Rodziny bardzo łaskawe; widać, że były zesłane w celu pokazania drogi świętym podróżnym. Jak pies, kiedy chce kogo w jakieś miejsce zaprowadzić, tak i te zwierzęta biegały naokoło, spoglądając w stronę gór. Święta Rodzina udała się za nimi i tak przeszli góry i znaleźli się w nieznanej okolicy.

 

Otaczający nas świat bombarduje nas swoim przesłaniem, swoją mądrością, swoimi radami. Zwykle rady te głoszą, by starać się zadowolić wszystkich i uważać ich wybory za równoprawne z naszymi. Na początku wydaje się to nieszkodliwe, jednak idąc dalej tym tokiem rozumowania, łatwo dojść do stwierdzenia, że Pan Bóg jest tym, za kogo ja Go uważam. Możemy też pozostać wierni Panu, poświęcając czas na przebywanie z Nim, słuchanie Jego głosu i weryfikowanie swych myśli i czynów w świetle Jego prawdy. Możemy czytać i rozważać słowo Boże, stawiać Panu Bogu pytania, szukać Jego mądrości i prowadzenia. Nie musimy być doskonali – wystarczy, że zdecydujemy się słuchać Pana Boga i pełnić Jego wolę, jak potrafimy najlepiej.