Abigail przyjęła Jezusa ze zwykłymi oznakami czci. Już przedtem zamówiła sługi żydowskie, a ci umyli teraz Jezusowi nogi i uprzejmie Go przywitali. Abigail prosiła z pokorą Jezusa o przebaczenie za to, że ośmieliła się prosić Go o rozmowę, ale uniewinniała się tym, że już dawno pragnęła poznać Jego naukę; prosiła Go potem, by raczył wziąć udział w uroczystości, którą na Jego cześć urządziła. Jezus okazywał się bardzo łaskawym względem zabranych pogan, a szczególnie względem niej, ją zaś sam widok Jego i słowa wzruszały do głębi, tym bardziej, że dusza jej była pełna troski i już na pół przygotowana do poznania prawdy. Nauczanie pogan trwało do popołudnia, po czym na zaprosiny Abigail udał się Jezus do wschodniej dzielnicy miasta, w miejsce niedaleko świątyni położone, gdzie urządzone były kąpiele. U pogan był dziś także rodzaj święta narodowego, gdyż obchodzili również z wielką uroczystością Święto Nowiu. Idąc tu, przechodził Jezus przez drogę, oddzielającą żydowską dzielnicę od pogańskiej; tu w mieszkaniach, wykutych w murze, leżało wielu biednych chorych pogan w skrzyniach, wysłanych słomą i plewami. W ogóle było tu między poganami wielu ubogich. Jezus nie uzdrawiał teraz nikogo.
W miejscu służącym do zabawy, gdzie zastawiano ucztę, nauczał Jezus długo pogan, już to chodząc po ogrodzie przed ucztą, już to podczas samej uczty. Mówił różne przypowieści o zwierzętach, aby wykazać im ich nieużyteczną, bezowocną działalność. Mówił np. o mozolnej, a na nic nie przydatnej pracy pająka, o pracowitości mrówek i os, przeciwstawiając jej wzorową, w porządku prowadzoną pracę pszczół. W uczcie, w której brała także udział Abigail, rozdzielono potrawy ubogim po większej części na rozkaz Jezusa. W świątyni pogańskiej odprawiano dziś także uroczyste nabożeństwa. Świątynia ta była wspaniała, otoczona z pięciu stron otwartymi krużgankami, przez które można było widzieć na wylot. W środku wznosiła się w górze wysoka kopuła. W poszczególnych przysionkach świątyni stały posagi bóstw. Główny bóg nazywał się Dagon; posąg jego wyobrażał u góry człowieka, a u dołu rybę. Były i inne posagi bóstw w postaci zwierząt; nie było jednak nigdzie tak pięknych posągów, jak u Greków i Rzymian. Dziewczęta wieszały wieńce na wizerunkach, śpiewały i tańczyły w koło, a kapłani palili kadzidła na trójnogach. Na kopule świątyni umieszczony był dziwny, sztuczny przyrząd; była to wielka świecąca się kula, otoczona gwiazdkami, a poruszająca się w nocy wkoło dachu. Widać ją było i z zewnątrz i z wnętrza świątyni. Miała ona niby przedstawiać bieg gwiazd i uwidoczniać nów, czy też nowy rok. Kula poruszała się bardzo powoli, a gdy przeszła na drugą stronę świątyni, ustawały z tej strony wszelkie gry i obchody, a zaczynały się na drugiej stronie, gdzie była kula, przedstawiająca księżyc.
Niedaleko miejsca, gdzie przyrządzono ucztę dla Jezusa, był wielki plac do zabawy, na którym właśnie bawiły się dziewice przystrojone kwiatami; były przepasane, nogi miały poobwijane, w rękach zaś łuki, strzały i małe włócznie. Tak ustrojone, przebiegały koło osobliwego rusztowania, ustawionego z gałęzi, kwiatów i różnych ozdób. Do rusztowaniu poprzywiązywane były różne ptaszki, zaś wokół tegoż, w ogrodzeniu, stały różne zwierzęta, między innymi kozły i osiołki. Dziewice strzelały w biegu, lub rzucały włócznie do tych ptaków i zwierząt, starając się je trafić. Stał tam także w pobliżu szkaradny bożek z otwartą szeroko jak u zwierza paszczą, zresztą podobny do człowieka, ze sterczącymi naprzód rękoma; wewnątrz był wydrążony, a pod spodem palił się ogień. Zabite przez dziewice zwierzęta wkładano temu bożkowi w paszczę, gdzie paliły się i opadały zwęglone w ogień. Zwierzęta zaś nie trafione, trzymano w odosobnieniu, jako święte, potem kapłani wkładali na nie grzechy innych i puszczali je na wolność. Przedstawiały więc one to samo, co zwierzęta przebłagalne u Żydów. Podobałaby mi się bardzo szybkość ruchów i zręczność dziewic, gdyby z tym nie było połączone wstrętne męczenie zwierząt i cześć dla obrzydliwego bożka. Uroczystość ta trwała aż do wieczora, a po zejściu księżyca złożono ofiarę ze zwierząt. Wieczorem oświecono pochodniami całą świątynię, jak również zamek Abigail.
Jezus nauczał jeszcze i po uczcie; wielu pogan nawróciło się i ci poszli zaraz do Ainon przyjąć chrzest. Wieczorem wyszedł Jezus znowu na górę, przy blasku pochodni i rozmawiał z Abigail pod kolumnami, w przedsionku jej pałacu. Przy tym było obecnych kilku urzędników Filipa i ci wciąż bacznie na nią uważali. Krępowało ją to we wszystkim, co czyniła. Dała też Panu do poznania swoje zakłopotanie rzewnym spojrzeniem na owych mężczyzn. Jezus widział i bez tego więzy, jakie ją krępowały, znał tajniki jej serca i litował się nad nią. Abigail pytała Jezusa, czy może jeszcze pojednać się z Bogiem, bo czuje straszne wyrzuty sumienia za to, że złamała wiarę prawowitemu małżonkowi i spowodowała jego śmierć. Jezus pocieszał ją, mówiąc, że grzechy jej są już odpuszczone, niech tylko spełnia dalej dobre uczynki, trwa w dobrym i modli się. Abigail pochodziła z rodu Jebuzytów. Poganie ci zwykli byli nowo narodzone niedołężne dzieci wyrzucać na zatracenie i w ogóle mają wiele przesądów co do znaków urodzenia.
We wszystkich miejscowościach, w których był Jezus ostatnimi czasy, odbywano z pośpiechem przygotowania do Święta Kuczek. W Betaramta znoszono zewsząd cienkie deski i ustawiano na dachach lekkie namioty lub chatki z gałęzi. Dziewice zajęte były zbieraniem roślin i kwiatów, które stawiały w piwnicy w wodzie, by zachować je w świeżości. Przed świętem jest tyle dni postu i tyle zużywa się przy tym zapasów na ucztach, że już teraz trzeba wszystko sprowadzać. Dostarczenie wszelkich potrzebnych rzeczy polecono ubogim, za co otrzymują płacę i bezpłatne utrzymanie, a przy końcu wyprawia się im obfitą ucztę i daje stosowną nagrodę. W całej okolicy nie widać tu nigdzie publicznych sklepów. W Jerozolimie tylko na placach koło świątyni stoją budy z towarami. W innych miastach stoi co najwyżej przy bramie namiot, gdzie sprzedają okrycia, a i to głównie tylko w tych miastach, którędy przechodzą karawany. Do gospód nie schodzą się ludzie i nie przesiadują tak, jak u nas. Tylko tu i ówdzie w załomie muru stoi czasem przed namiotem człowiek z miechem lub dzbanem wina w ręku; od czasu do czasu zatrzymuje się któryś z podróżnych i każe sobie podać kubek wina; rzadko tylko zatrzymuje się ktoś dłużej i pije więcej. Pijanych nie widać nigdzie na ulicy. Ludzie sprzedający wodę, mają miech przewieszony przez plecy na kiju, zwieszający się z obu stron. Naczynia i narzędzia żelazne przywozi sobie każdy na osłach z miejsca, gdzie je wyrabiają.
Na drugi dzień udał się Jezus znowu na drogę, odgraniczającą dzielnicę pogańską od żydowskiej, i tam uzdrowił wszystkich owych biednych pogan, leżących nędznie w komórkach, w murze wykutych; uczniowie zaś rozdali im jałmużnę. Następnie nauczał w synagodze, aż do chwili odejścia. Ponieważ ze świętem tym połączony był dzień pamiątkowy ofiary Izaaka, mówił Jezus o prawdziwym i rzeczywistym Izaaku, przeznaczonym na ofiarę; ludzie jednak nie zrozumieli słów Jego. We wszystkich miejscowościach mówi Jezus teraz wyraźnie o Mesjaszu; nie wypowiada jednak nigdy tego, że On Nim jest.
Widząc, jak przed wiekami Pan Bóg zaczyna stopniowo odsłaniać swój plan zbawienia, powinniśmy nabrać otuchy. Pan Bóg ciągle niesie nam nadzieję. Jeśli grzeszyliśmy, możemy uzyskać przebaczenie. Jeśli jesteśmy chorzy, możemy prosić o uzdrowienie. Jeśli jesteśmy smutni i nieszczęśliwi, możemy prosić o pokój serca. Ciemność nie musi królować w naszym życiu, gdyż On nas „wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła”. Nie zapominajmy nigdy, jak wspaniały jest Pan Bóg, któremu służymy!