Menu

Gościmy

Odwiedza nas 205  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Po ślubie podwinięto sploty jej włosów naokoło głowy, zdjęto koronę, zawieszono jej śnieżnej białości welon, sięgający aż do połowy ramion, a na welon wsadzono jej znowu koronę na głowę. Święta Dziewica miała czerwonawo — żółte włosy i ciemne, wysokie, delikatne brwi, bardzo wyniosłe czoło, wielkie ku ziemi spuszczone oczy z długimi, ciemnymi rzęsami, delikatny, prosty, podługowaty nos, bardzo szlachetne, miłe usta, spiczasty podbródek, była wzrostu średniego, a kroczyła w swym bogatym stroju bardzo skromnie i poważnie. W czasie wesela przebrała się w inną,  pasiastą, mniej wspaniałą suknię, z której strzępek posiadam pomiędzy relikwiami. Ową w paski suknię nosiła także w Kanie i podczas innych uroczystości. Suknię ślubną miała jeszcze kilka razy na sobie w świątyni.


Ludzie bardzo zamożni zmieniali suknie podczas wesela trzy do czterech razy. W tych strojnych szatach była Maryja podobną do sławnych niewiast późniejszych czasów, jak np. do cesarzowej Heleny, a nawet do Kunegundy, jakkolwiek prosty strój niewiast żydowskich od stroju tychże się odróżniał, podobnego więcej do rzymskiego.


Józef nosił długą, szeroką, niebieską sukmanę, zapinaną od piersi aż do obwódki na sznury i guziki. Po bokach były szerokie rękawy, także sznurami ściągane; były one szeroko podwinięte, a wewnątrz jakby opatrzone kieszeniami. Naokoło szyi miał jakby brunatny kołnierz, rodzaj stuły, a z piersi zwieszały się dwie białe wstęgi.
Po ślubie poszedł Józef do Betlejem, gdzie miał do załatwienia interesy, zaś Maryja udała się z dwunastu lub piętnastu niewiastami i dziewicami do domu Anny przy Nazarecie. Szły pieszo. Gdy Józef powrócił, widziałam uroczystość w domu Anny. Prócz zwykłych domowników było około sześciu gości i kilkoro dzieci. Na stole stały kubki. Święta Dziewica miała na sobie czerwonymi, niebieskimi i białymi kwiatami haftowany płaszcz, na twarzy welon przeźroczysty, a na nim welon czarny.


Widziałam potem Józefa i Maryję w domu w Nazaret. Józef miał na przedzie domu, przed kuchnią, osobne miejsce, trójkątną izbę. Oboje byli nieśmiali i bojaźliwi wobec siebie. Zachowywali się bardzo spokojnie, modląc się.


Raz widziałam, że Anna zabierała się w podróż do Nazaret. Niosła tłumoczek pod pachą, chcąc go zanieść Maryi. Szła przez równinę i zagajniki do Nazaret, leżącego przed pagórkiem. Maryja bardzo płakała i towarzyszyła Annie kawałek drogi z powrotem. Józef był w przedniej części domu, sam jeden w swej izbie.


Nie mieli właściwego gospodarstwa. Wszystko dostawali od Anny. Widziałam, że Maryja przędła, szyła, lecz wielkimi ściegami. Szaty miały mało szwów i składały się z wielkich kawałków materiału. Widziałam ją także haftującą i wykonującą roboty białymi pręcikami. Gotowała bardzo proste potrawy, a podczas gotowania pieczono chleb w popiele. Żywili się także owczym mlekiem, a co do mięsa, przeważnie gołębiami.

 

Kiedy jedność rodziny staje się zagrożona, natychmiast reagujmy modlitwą. Wyznawajmy Panu Bogu wszelką niechęć, jaką mamy w sercu i starajmy się być w swym domu zaczynem pojednania. Szukając ludzkich dróg pojednania, prośmy równocześnie Pana, aby wskazywał nam duchowe rozwiązania problemów. Jeśli to potrzebne szukajmy pomocy z zewnątrz, także profesjonalnej. Dążmy do zgody i pojednania za pomocą wszystkich dostępnych nam środków. A jeśli nasza rodzina jest zdrowa i silna, dokładajmy wszelkich starań, aby pogłębić wzajemne więzy i coraz bardziej przybliżać się do siebie. Nie dawajmy okazji diabłu. Przeciwstawiajmy się mu, a ucieknie od nas!