Menu

Gościmy

Odwiedza nas 205  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W ogródkach dla chłopców były krzewy, drzewka i zioła. Widziałam, jak w ogródku Józefowym bracia często potajemnie rośliny deptali lub wyrywali. Obchodzili się z nim zawsze lekceważąco, on zaś cierpliwie to znosił. Ilekroć w krużgankach naokoło przedsionka modlił się, zwrócony ku ścianie, na kolanach, na ziemię go obalali. Raz widziałam, że jeden z nich Józefa, gdy się modlił, kopnął nogą w plecy, czego Józef jakoby nie zauważył. Brat powtarzał razy tak długo, aż Józef nie upadł i poznałam, że był zatopiony w Bogu. Nie mścił się jednak, lecz odszedłszy spokojnie, szukał innego zacisza.


Po zewnętrznej stronie były przybudowane do muru, ogród otaczającego, małe pomieszkania, w których mieszkały dwie podstarzałe niewiasty o zasłoniętych twarzach, co często przy szkołach tamtejszych się zdarzało. Były to służebne domu. Widziałam je wodę noszące do domu, urządzonego na wzór domu Joachima i Anny, widziałam je zwijające posłania i stawiające przed nie plecionki. Innych braci widziałam często ze służebnymi rozmawiających, pomagających im w pracy; zaś Józef nigdy z nimi nie rozmawiał. Żył zawsze w odosobnieniu. Zdawało mi się, jakoby też córki w domu były.


Rodzice nie bardzo byli z niego zadowoleni; chcieli, że korzystając z utalentowania swego, przysposabiał się do jakiegoś świeckiego urzędu, lecz on nie miał do tego żadnej skłonności. Gdy miał mniej więcej lat dwanaście, widywałam go często po drugiej stronie Betlejem, naprzeciwko groty, będącej stajenką, w której później Chrystus Pan się narodził; u kilku bardzo pobożnych, sędziwych Żydówek, które w pewnej jaskini miały ukryte miejsce do modlitwy. Wisiała w nim lampa, a na ścianie rolka, na której litery były napisane. Nie wiem, czy to były krewne Józefa, lecz sądzę, że prędzej były krewne Anny. Do tych niewiast przychodził Józef często, gdy był zmartwiony i modlił się z nimi; przebywał też w ich pobliżu u pewnego cieśli, któremu pomagał w robocie i u którego nauczył się rzemiosła, w czym znajomość sztuki mierzenia bardzo mu się przydała. Wskutek nieprzyjaznego usposobienia braci swych, był Józef zmuszony, mając mniej więcej lat osiemnaście, w nocy ujść z domu. Pewien przyjaciel z Betlejem dopomógł mu do ucieczki, przynosząc inne szaty. Widziałam go w Libonie ciesielką się trudniącego. Pracował na utrzymanie u pewnej bardzo ubogiej rodziny. Mąż pracował na swoje i rodziny utrzymanie, wyrabiając takie same surowe plecionki, jakie Józef robił, który ludziom tym z wielką pokorą we wszystkim pomagał.


Widziałam go drwa zbierającego i w wiązkach przynoszącego. Rodzice jego sądzili, że go porwano. Gdy go bracia tutaj wyśledzili, zmartwił się. Pozostał jednak u tych ubogich ludzi i przy swym skromnym zatrudnieniu, którego rodzina jego się wstydziła. Widziałam go później w innej miejscowości (Tanach). Tutaj zamieszkiwała zamożna rodzina, a Józef lepszą robotę dla niej wykonywał. Była to mała miejscowość, lecz miała synagogę. Józef żył bardzo pobożnie i w pokorze, a wszyscy ludzie kochali go bardzo i cenili wysoce. Na końcu pracował u pewnego człowieka w Tyberiadzie, gdzie mieszkał sam w pewnym domu nad wodą.


Rodzice jego od dłuższego czasu już nie żyli, z braci dwóch tylko zamieszkiwało jeszcze w Betlejem, inni się rozeszli. Dom rodzinny przeszedł w inne ręce, a cała rodzina szybko podupadła. Józef był bardzo pobożny i modlił się gorąco o przyjście Mesjasza. Widziałam, że wobec płci żeńskiej zawsze był nieśmiały. Krótko przedtem, nim go w celu zawarcia ślubu z Maryją powołano do Jerozolimy, zamierzał urządzić sobie przy swym mieszkaniu jeszcze więcej osamotniony kącik, w którym by się mógł modlić. Wtem ukazał się wśród modlitwy Anioł i powiedział mu, aby tego nie czynił, albowiem jak niegdyś patriarcha Józef w Egipcie w tym czasie stał się z woli Bożej zawiadowcą zboża w Egipcie, tak samo i teraz jemu ma być powierzonym spichlerz zbawienia. Józef, w swej pokorze nie rozumiejąc tych słów Anioła, udał się na modlitwę. Wreszcie został powołany do Jerozolimy, aby Świętą Dziewicę zaślubił.