Menu

Gościmy

Odwiedza nas 141  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Prosił ich potem, aby mu w powrocie wszystko opowiedzieli, a wtedy i on na cześć Dzieciątka wystawi ołtarze i ofiary składać mu będzie. Gdy królowie opuścili Kausur, przyłączył się do nich znaczny orszak wielkich panów podróżujących, którym tą samą drogą iść wypadało. Później odpoczywali przy studni, nie zdejmując pakunków; lecz wzniecili ogień. Gdy znowu dalej jechali, słyszałam ich słodko i serdecznie wspólnie śpiewających. Śpiewali krótkie rymy, jak: „Spieszmy przez góry, niwy i łany, By oddać pokłon Panu nad pany".


Jeden zaczynał, a drudzy śpiewali razem rymy, które na przemian tworzyli i nucili. W samym środku gwiazdy można było Dzieciątko z krzyżem widzieć.


Maryja miała widzenie o zbliżaniu się królów, gdy w Kausur odpoczywali. Opowiedziała o tym Józefowi i Elżbiecie.


Wreszcie widziałam królów przybywających do pewnej miejscowości żydowskiej. Było to małe, rozległe miasteczko, gdzie liczne domy wysokimi płotami były otoczone. Tu byli już w prostej linii do Betlejem; lecz mimo to skierowali swą drogę na prawo, gdyż innej drogi nie było. Gdy przybyli do następnej miejscowości, zaczęli pięknie śpiewać i byli bardzo uradowani, albowiem gwiazda świeciła tu bardzo jasno, świecił także księżyc, tak że wyraźnie widać było cienie. Jednakże zdawało się, jakby mieszkańcy albo gwiazdy nie widzieli, albo nie bardzo się nią zajmowali; byli jednak niezmiernie usłużni. Kilku podróżnych usiadło, a mieszkańcy pomogli im napoić zwierzęta. Myślałam tu jeszcze o czasach Abrahama, jak to wówczas wszyscy tak dobrzy byli i usłużni. Liczni mieszkańcy prowadzili orszak przez miasto, niosąc gałązki i szli spory kawał drogi z nimi. Gwiazda nie zawsze przed nimi świeciła, nieraz była zupełnie ciemna, zdawało się, jakby jaśniej tam świeciła, gdzie żyli dobrzy ludzie, a ilekroć ją gdzie podróżni bardzo jaśniejącą widzieli, czuli osobliwsze wzruszenie i myśleli, że tam zapewne Mesjasz być musi. Lecz królowie obawiali się też, aby ich wielki orszak wielkiego wrażenia i gwaru nie wywołał.


Nazajutrz, nie zatrzymując się, przeszli koło ponurego, mglistego miasta, a nieco dalej stąd przez rzekę, wpływającą do Morza Martwego. Wieczorem widziałam ich przybywających do pewnego miasta, jakby Manatea lub Madian się nazywającego. Orszak ich składał się najmniej z 200 ludzi, tyle gawiedzi ściągnęła za nimi ich wspaniałomyślność. Prowadziła tędy ulica; mieszkańcy zaś składali się z Żydów i pogan. Orszak zaprowadzono przed miasto na miejsce, opasane murem, gdzie królowie namioty rozbili. Widziałam też, jak się tu, podobnie jak w poprzednim mieście, zasmucili, ponieważ nikt nie chciał o nowonarodzonym królu nic słuchać ani wiedzieć. Słyszałam ich także opowiadających, jak dawno już na gwiazdę czekali.

 

Brak wiary zamyka dostęp cudom, których Pan Bóg pragnie dokonywać w naszym życiu. Nawet sam Pan Jezus nie mógł zdziałać żadnego wielkiego cudu w swym rodzinnym mieście z powodu niedowiarstwa jego mieszkańców. Bądźmy szczerzy. Każdy z nas ma okresy słabszej wiary. Nasza wiara będzie poddana próbom, w wyniku których niejeden raz będziemy musieli pokonywać zwątpienia. Podczas Ostatniej Wieczerzy Pan Jezus obiecał  posłać Pana Ducha Świętego , aby nas pocieszał, pouczał i umacniał naszą wiarę. Pan Duch Święty jest z nami każdego dnia, budząc w nas wiarę, tak by Pan Jezus mógł swobodnie działać w nas i przez nas.