Menu

Gościmy

Odwiedza nas 229  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wśród brzasku po narodzeniu przybyli do żłóbka owi trzej najstarsi pasterze z zebranymi darami. Dary składały się z małych zwierząt, podobnych do saren. Miały długie szyje, jasne, piękne oczy i były bardzo delikatne i szybkie. Pastuszkowie prowadzili je na cienkich sznurkach obok siebie i poza sobą. Mieli też żywe, większe ptaki pod pachą, a zabite na plecach.


Przy wejściu do jaskini ze żłobkiem, powiedzieli Józefowi, co im Anioł oznajmił i że przychodzą, zwiastowanemu im Dzieciątku oddać cześć i obdarzyć Je. Józef przyjął ich dary, zwierzęta zaś kazał umieścić w zagłębieniu, obok bocznych drzwi groty. Potem zaprowadził ich do Świętej Dziewicy, która obok żłóbka na ziemi na pokryciu siedziała, trzymając Dzieciątko Jezus na łonie. Pastuszkowie, mając laski w rękach, upadli na kolana, płakali z radości i długo tu pozostali w wielkiej radości; potem śpiewali hymn anielski i jeden psalm, który zapomniałam. Gdy odchodzili, Święta Dziewica podała im jeszcze Dzieciątko na ręce.

 

34

 

35 35a
36 37

 

Wieczorem przybyli jeszcze inni pasterze z żonami i dziećmi, niosąc dary. Śpiewali przed żłóbkiem bardzo miłe psalmy, Gloria i krótkie wiersze. Przypominam sobie jeszcze słowa; „O Dzieciątko! jesteś piękne jak róża! przychodzisz jako herold”. Przynieśli ptaki, jaja, miód, przędziwa rozmaitego koloru i kłębki surowego jedwabiu; także wiązki kłosów z wielkimi ziarnami, wielkoliściastej, do sitowia podobnej rośliny.

 

38 39

 

Owi trzej pasterze – przewodnicy powracali kolejno i pomagali Józefowi wszystko w grocie i naokoło niej wygodnie urządzić. Widziałam tez kilka pobożnych niewiast u Świętej Dziewicy, które jej posługi czyniły. Były to Essenki, które niedaleko od groty przy dolinie w małych celach skalistych obok siebie mieszkały. Miały małe ogródki przy swym pomieszczeniu i uczyły dzieci swego zgromadzenia. Święty Józef zawołał je, znał to stowarzyszenie już od młodości, kiedy bowiem przed braćmi swoimi ukrywał się w tej grocie, odwiedzał także te pobożne niewiasty przy ścianie skalistej. Przychodziły kolejno do Świętej Dziewicy, przynosiły potrzebne drobiazgi i wiązki drewna, gotowały i prały dla Świętej Rodziny.

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

40

 

Kilka dni po narodzeniu widziała wzruszający obraz w grocie. Józef i Maryja stali przy żłóbku, wpatrując się  z wielką serdecznością w Dzieciątko Jezus, wtem osioł nagle upadł na kolana i głowę zupełnie pochylił do ziemi. Maryja i Józef płakali. Widziałam Maryję znowu przy żłóbku stojącą. Patrzyła na swe Dziecię i miała głębokie uczucie, iż przyszło na świat, by cierpieć. Przypominam sobie przy tym dawniej miany obraz, w którym pokazano mi, jak Jezus cierpiał już w łonie matki i od pierwszej chwili narodzenia Swego. Widziałam bowiem pod sercem Maryi, świetlany obłok, a w nim jasno lśniące Dzieciątko. Patrząc na nie, zdawało mi się, jakby Maryja unosiła się ponad nim i otaczając je, widziałam to Dzieciątko rosnące i wszystkie katusze krzyżowania na Nim wykonywane. Był to strasznie smutny widok: płakałam i głośno wzdychałam. Widziałam Dzieciątko przez inne postacie uderzane, popychane, biczowane, koronowane, widziałam, jak na Nie krzyż włożono, jak je do krzyża gwoźdźmi przybito, jak Mu bok przeszyto; widziałam całą mękę Chrystusa na tym Dzieciątku, był to widok okropny. A gdy Dzieciątko wisiało na krzyżu, rzekło do mnie: to cierpiałem już od mojego poczęcia aż do mojego 34 roku życia, gdy się to wszystko widomie i zewnętrznie dokonało. Umarł Pan, mając 33 lata i 3 miesiące. Idź i ogłoś to ludziom! Lecz jakże mam to ludziom ogłosić?


Widziałam Go też jako Dziecię nowonarodzone, widziałam, ile to dzieci przybyłych do żłóbka, znieważało  Dzieciątko Jezus. Matki Boskiej nie było, by je obronić. Przychodziły dzieci z rózgami i z biczami rozmaitego gatunku i uderzały Je w twarz aż do krwi, a Ono mile zasłaniało się rączkami, natomiast najmniejsze dzieci złośliwie biły Je po rączkach. Niektórym rodzice sami rózgi zwijali i skręcali; przychodziły z cierniami, pokrzywami, batami, kijami różnymi, a każde miało swe znaczenie. Jedno przyszło z zupełnie cienką rózgą, jakby z łodygą, a gdy chciało uderzyć, nadłamała się łodyga i padła na nie samo; znałam kilkoro tych dzieci. Inne chełpiły się wytwornymi szatami; z niektórych zdjęłam te suknie i dobrze je wychłostałam.

 

41 42
43 44

 

Gdy Maryja jeszcze przed żłóbkiem stała, rozważając, zbliżyli się pastuszkowie z swymi żonami. Było 5 osób. By im zrobić miejsce, żeby do żłóbka dostąpić mogli, ustąpiła im Święta Dziewica miejsca, udając się tam, gdzie porodziła. Ci ludzie nie oddawali właściwie pokłonu, lecz głęboko wzruszeni, patrzyli na Dzieciątko, a nim odeszli, nachylili się ku niemu, jakby je całując.

 

45 46

 

Nastał dzień, Maryja siadła na swym zwykłym miejscu, a Dzieciątko Jezus, owinięte, z wolnymi rękoma i twarzą, na jej łonie spoczywało. Miała coś jakby płótno w swych rękach, które układała i przygotowywała. Józef u wejścia przy ognisku również coś układał czy przygotowywał jakby podstawkę, by na niej sprzęty wieszać.

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

47

 

Stałam obok osła. Wtem weszły trzy wiekiem podeszłe niewiasty Esseńskie; przyjęto je bardzo serdecznie. Maryja nie powstała. Przyniosły dość dużo darów: małych owoców, także ptaków wielkości kaczek, o czerwonych szydłowatych dziobach, trzymając je za skrzydła, także podługowato-okrągłych, na cal grubych placków, płótna i innej materii. Wszystko przyjęte było z wielką pokorą i podzięką. Były bardzo spokojne i serdeczne. Ze wzruszeniem spoglądały na Dzieciątko lecz nie dotykały Go, a potem znowu, bez długiego żegnania i odprowadzania odeszły. Tymczasem obejrzałam osła jak najdokładniej. Miał bardzo szeroki grzbiet, i pomyślałam sobie jeszcze: kochane bydlątko, jużeś wiele dźwigało! Chciałam też doświadczyć, czy jest rzeczywiście prawdziwym, więc uchwyciłam jego włosy i zauważyłam, że były delikatne jak jedwab. — Razu pewnego przyszły dwie niewiasty z trzema, koło ośmiu lat mającymi, dziewczynkami. Zdawały się, jakoby były znakomitsze, więcej obce i że bardziej niż poprzednie,

 

48

 

49

 

przybyły wskutek cudownego rozgłosu. Józef przyjął je bardzo pokornie. Przyniosły dary więcej wewnętrznej wartości a mniejszych rozmiarów: ziarna w miseczce, małe owoce, także ustawioną kupkę trójgraniastych, grubych blaszek złotych, na których wyciśnięty był stempel, jakby pieczątka. Pomyślałam: przedziwnie wygląda to, jak obraz opatrzności Boskiej. Nie! jakże oko Boskie mogę porównywać z czerwoną ziemią! Maryja powstała i podała im Dzieciątko na ręce. Trzymały je obie przez pewien czas, modląc się po cichu w podniesieniu ducha i całowały Je. Owe zaś trzy dziewczynki były spokojne i wzruszone. Józef i Maryja rozmawiali z nimi, a gdy odchodziły, Józef odprowadził je kawałek drogi. Ach! gdyby kto, jak owe niewiasty, mógł widzieć piękność, czystość Maryi i to zatopienie się w Bogu! Ona wie wszystko! Lecz dla swej pokory jest jakby nieświadoma pojedynczych rzeczy.

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jak dziecko spuszcza swe oczy; a gdy spojrzy, wzrok jej jak promień, jak prawda, jak niepokalana światłość na wskroś przenika. A to stąd pochodzi, że jest zupełnie czysta, zupełnie niewinna, pełna Ducha Świętego i bez ukrytych zamysłów. Temu spojrzeniu nikt oprzeć się nie zdoła.


Ci ludzie przyszli jakby potajemnie, unikając wszelkiego rozgłosu w mieście. Wydawało się, jakoby przynajmniej kilka mil przebyli. Przy takich odwiedzinach Józef był zawsze bardzo pokorny, uchylał się nieco i przypatrywał się z dala, z ubocza.

 

50 51

 

Widziałam też służącą Anny, która ze starym sługą z Nazaretu do żłóbka przybyła. Była wdową i spokrewnioną ze Świętą Rodziną. Przyniosła od Anny rozmaite potrzebne rzeczy i pozostała przy Świętej Dziewicy. Stary sługa wylewał łzy radości i znowu powrócił do domu by Annę zawiadomić.


Dnia następnego widziałam Świętą Dziewicę z Dzieciątkiem Jezus i służącą, opuszczające na kilka godzin grotę. Wychodząc, Maryja zwróciła się dla schronienia swego na prawo, i uczyniwszy kilka kroków, ukryła się w grocie bocznej, w której podczas narodzenia Chrystusa wytrysnęło źródło. Mniej więcej cztery godziny zabawiła w tej jaskini. Przybyli bowiem z Betlejem szpiedzy Heroda, ponieważ przez opowiadanie pasterzy rozeszła się wieść, że tam stał się cud z pewnym dzieciątkiem. Widziałam, że owi ludzie pomówili kilka słów z Józefem, którego przed jaskinią spotkali, i że go opuścili z uprzejmym uśmiechem.      Jaskinia ze żłóbkiem położona jest właściwie w bardzo miłym i spokojnym zaciszu. Nikt tu z Betlejem nie przychodzi, tylko pasterze tu przebywają. W ogóle nikt się teraz wiele nie troszczy o to, co się za miastem dzieje, albowiem wskutek tak wielkiej liczby cudzoziemców panuje tam wielki natłok i ruch. Sprzedaje i bije się tam bardzo wiele bydła, ponieważ mnóstwo ludzi swe podatki bydlętami opłaca; jest tam też wielu służących, pogan.


Cud o objawieniu się Aniołów pasterzom szybko rozszedł się pomiędzy mieszkańcami mniej i więcej oddalonych dolin i gór, a tym samym też narodzenie Dzieciątka w grocie ze żłóbkiem.

 

126


Dlatego też gospodarze, do których Święta Rodzina wśród drogi wstępowała, przychodzili jeden po drugim, by uczcić to, co nieznając ugościli. Widziałam, że ów uprzejmy gospodarz ostatniej gospody najpierw sługi z darami wysłał, a potem sam przybył, by Dzieciątku cześć oddać. Także dobrą żonę owego męża, który tak niegrzeczny był dla Józefa, widziałam do żłóbka przybywającą, jako też innych pasterzy i dobrych ludzi, którzy bardzo byli wzruszeni. Wszyscy mieli szaty świąteczne, a na szabat wracali do Betlejem. Owa dobra niewiasta miałaby bliżej do Jerozolimy, lecz mimo to przybyła do Betlejem.

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

Krewny Józefa, ojciec owego Jonadaba, który podczas krzyżowania podał Jezusowi chustę, przybył także, idąc na szabat, do żłóbka. Józef żył z nim w zgodzie. Ów krewny dowiedział się od ludzi ze swej miejscowości o cudownym położeniu Józefa i przybył, by go obdarzyć i odwiedzić Dzieciątko Jezus i Maryję. Lecz Józef nic nie przyjął, dając mu w zastaw swą oślicę pod warunkiem, że za otrzymane pieniądze znowu ją będzie mógł wykupić. Potem Maryja, Józef, służąca i dwaj pasterze, którzy u wejścia stali, święcili szabat w grocie. Paliła się lampa z 7 knotami, a na stoliku, biało i czerwono nakrytym, leżały zwoje, z których się modlili.

 

52 53

 

Liczne pokarmy, które pasterze w darze przynieśli, rozdzielane były między ubogich i używane dla gości. Ptaki pieczono w ogniu na oszczepie i posypywano mąką z ziaren rośliny, podobnej do sitowia, rosnącej licznie około Betlejem i Hebronu. Z ziaren robiono także lśniący biały kleik i pieczono placki. Pod ogniskiem widziałam bardzo gorące i czyste otwory, w których także ptaki pieczono.


Po szabacie, żony Esseńczyków, pod szałasem postawionym przez Józefa i pasterzy przed wejściem do jaskini, zgotowały ucztę. Józef poszedł do miasta po kapłanów do obrzezania. W żłóbku wszystko uprzątnięto. Usunięto przegrodę, którą Józef zrobił w ganku, a podłogę kobiercami wyłożono; albowiem w tym ganku, w pobliżu samego żłóbka, było miejsce obrzędu.

 

54 55

 

Jak wielką radość sprawia Panu każdy, kto przychodzi do Niego z wielką miłością i oddaniem! Są one jak wonny olejek, którego zapach przenika wszystko, co czynimy. Ogarnia każdą sytuację, w której się znajdujemy, sprawiając, że pokój i radość obecne w naszych sercach udzielają się innym. Współpracownicy zastanawiają się, skąd w nas tyle spokoju i opanowania. Sąsiedzi zaczynają szukać w nas rady i wsparcia. Rodzina jest poruszona łatwością i ofiarnością, z jaką podejmujemy się najbardziej niewdzięcznych zadań.