Menu

Gościmy

Odwiedza nas 128  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W kraju świętych Trzech Króli widziałam wielki cud. Na jednej górze mieli wieżę, gdzie na przemian zawsze jeden z nich z kilku kapłanami przebywał, by w gwiazdy się wpatrywać. Co w gwiazdach widzieli, spisywali i udzielali sobie. Tej nocy było tutaj dwóch króli, Menzor i Sair. Trzeci, który mieszkał na wschód od Morza Kaspijskiego i nazywał się Teokeno, nie był obecny. Był to jakiś rodzaj konstelacji, na który zawsze patrzeli i na którego zmiany uważali. Wtedy otrzymywali widzenia i obrazy na niebie. Tak było i dzisiejszej nocy, i to w kilku odmianach. Nie była to jedna gwiazda, w której ów obraz widzieli, było więcej gwiazd w jednej figurze i jakieś poruszenie w gwiazdach. Widzieli piękną kolorową tęczę ponad obrazem księżyca, na której siedziała Dziewica. Lewa noga była w postawie siedzącej, prawa bardziej prosto opadała na dół i spoczywała na księżycu. Po lewej stronie Dziewicy widać było ponad tęczą winną latorośl, po prawej stronie kiść kłosów. Przed Dziewicą widziałam ukazujący się lub jaśniej ze swego blasku występujący kształt kielicha, jakby kielicha Wieczerzy Pańskiej. Z kielicha wznosiło się w górę Dzieciątko, a ponad Dzieciątkiem widniała jasna tarcza, jakby pusta monstrancja, z której promienie, jakby kłosy, wychodziły. Miałam   przy tym wyobrażenie Sakramentu.

 

29 30
31 32

 

33

 

Po lewej stronie dziewicy wznosił się ośmiograniasty kościół ze złotą bramą i z dwoma małymi drzwiami bocznymi. Dziewica posunęła prawą ręką Dzieciątko i hostię ku kościołowi, który podczas tego stał się wielkim i w którym spostrzegłam Trójcę Przenajświętszą. Ponad kościołem wznosiła się wieża. Te same obrazy widział też w ojczyźnie Teokeno, trzeci z owych króli.