Menu

Gościmy

Odwiedza nas 179  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

Herod, który w czasie narodzenia Chrystusa w swym zamku przy Jerycho przebywał, już przed przybyciem królów był bardzo niechętny i rozgniewany. Dwóch ze swych synów nieprawego łoża wyniósł do wysokich godności przy Świątyni. Byli Saduceuszami, oni też wszystko mu zdradzali, co się tam działo i kto jego zamiarom był przeciwny. Do tych należał mianowicie pewien dobry i sprawiedliwy mąż, poważany urzędnik przy Świątyni. Tego kazał bardzo grzecznie i po przyjacielsku do siebie do Jerycho zaprosić, a kiedy był w drodze, kazał go napaść i zamordować na pustyni, jakoby to przez zbójców się stało.

 

Kilka dni później przybył do Jerozolimy, by obchodzić uroczystość poświęcenia Świątyni. Wtedy chciał Żydom na swój sposób sprawić radość i zaszczyt. Kazał zrobić złotą figurę, jakby jagnię lub raczej baranka, albowiem miała rogi. Ten baranek na święto miał być postawiony nad bramą, prowadzącą z przedsionka dla niewiast na miejsce, na którym ofiary składano. Chciał to uczynić zupełnie samowolnie i za to jeszcze piękną podziękę otrzymać, lecz kapłani opierali się temu. Groził im karą pieniężną. Powiedzieli mu, że karę zapłacą, lecz tego wizerunku według prawa nigdy nie przyjmą. Był wskutek tego bardzo rozgniewany i chciał go potajemnie kazać postawić. Lecz jeden gorliwy przełożony wziął tę figurę, skoro ją tylko przyniesiono, rozbił ją na dwie części i rzucił na ziemię. Powstało wskutek tego zbiegowisko, a Herod kazał owego męża wtrącić do więzienia. Był z tej przyczyny bardzo rozgniewany i wolałby, aby lepiej wcale na uroczystość nie przybył. Dworzanie zaś starali się go rozmaitymi zabawami rozerwać.


W kraju żydowskim oczekiwali niektórzy pobożni ludzie bliskiego przyjścia Mesjasza, a zdarzenia przy narodzeniu Jezusa, były przez pastuszków rozpowszechnione. Także Herod o tym słyszał i cichaczem kazał się o tym w Betlejem dowiadywać. Ponieważ zaś jego szpiedzy tylko ubogiego Józefa znaleźli, a mieli polecone, unikać zwracania lub wywołania uwagi, przeto donieśli, że to nic nie jest, że to tylko uboga rodzina w pewnej grocie się znajduje, i że o tej całej rzeczy nie opłaca się nawet mówić.

 

W tym czasie przybył ów wielki orszak królów, którzy tak pewnie i tak stanowczo o króla Judy się pytali i z taką pewnością o gwieździe mówili, że Herod swą trwogę i swe zamieszanie ledwo mógł ukryć. Myślał, że o bliższych w tej sprawie szczegółach dowie się od królów samych, a potem środków zaradczych się chwyci. Lecz ponieważ królowie, przestrzeżeni przez Boga, do niego nie wrócili, poczytywał ich ucieczkę za następstwo ich kłamstwa i omamienia, jakoby się wstydzili i obawiali wrócić, jako ludzie, którzy z siebie zakpić pozwolili. Tylko w ogólności kazał w Betlejem ogłosić, aby się z tymi ludźmi nie zadawać.

 

Lecz gdy Herod Jezusa usunąć zamierzał, dowiedział się, że Go już nie ma w Nazarecie. Kazał długo za Nim szukać, lecz gdy nadzieja znalezienia Jezusa okazała się daremną a trwoga jego tym bardziej rosła, zabrał się do szalonego środka rzezi młodzianków, a tak był ostrożny, że już przedtem wojska swe przeniósł na inne miejsce, by powstaniu zapobiec.

 

Co możemy uczynić, aby burzyć mury wrogości w naszym świecie? Możemy się modlić. Możemy wstawiać się za innych. Możemy prosić Pana Jezusa, aby obalał bariery pomiędzy nami. Możemy prosić Go, by naprawiał wszystkie zniszczone mosty. Módlmy się o jedność pomiędzy chrześcijanami różnych wyznań. Prośmy Pana, aby kruszył wszelkie podziały pomiędzy mężem a żoną, pomiędzy dziećmi a rodzicami. Prośmy Pana, aby jednoczył nasze parafie, czyniąc je znakiem naszej miłości dla naszych społeczności lokalnych. Żadna z tych modlitw nie jest nieracjonalna, gdyż wszystkie one mają swe źródło w modlitwie samego Pana Jezusa o to, byśmy byli jedno. Zaufajmy, ze kiedy każdy z nas w pełni pojedna się z Ojcem, nastąpi koniec wszelkiej wrogości i zapanuje pokój.