Menu

Gościmy

Odwiedza nas 205  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdzielano także liczne bochenki chleba. Nie pojmuję wcale, skąd tyle chleba nabrali, lecz w rzeczywistości tak było. Mieli ze sobą formę, a gdzie odpoczywali tam piekli. Musieli jednak już być przestrzeżeni o zagrożeniu, że na powrót ograniczyli bagaże.

 

76

 

Wieczorem widziałam ich w żłóbku żegnających się ze Św. Rodziną. Menzor wszedł najpierw sam jeden. Święta Dziewica dała mu też Dzieciątko Jezus na ręce. Płakał bardzo, rozpromieniony z radości. Potem i pozostali przystąpili, żegnając się i płacząc. Przynieśli jeszcze wiele darów; wiele materiału, sztuki bladego i czerwonego jedwabiu, także kwieciste materiały i mnóstwo bardzo delikatnych okryć. Zostawili także swe długie, delikatne płaszcze; były płowe i z cienkiej wełny, bardzo lekkie i powiewne. Przynieśli też jeszcze wiele, jedna na drugą ułożonych, miseczek i puszek pełnych ziaren, a w koszyku garnuszki z delikatnymi, zielonymi krzewami o małych listkach i białych kwiatkach. Mniej więcej po trzy stało w środku jednego garnuszka, tak że znowu garnuszek na brzeg nasadzić było można. Stały jedne na drugich w koszyku.

 

77

 

Postawili też wąskie, długie koszyki z ptakami, które do zabicia na dromaderach wisiały. Wszyscy bardzo płakali, opuszczając Dzieciątko i Maryję. Widziałam tam także przy nich stojącą Świętą Dziewicę, gdy się żegnali. Przyjmując dary, nie okazywała żadnej radości z przedmiotów, lecz niezmiernie była wzruszona, pokorna i prawdziwie wdzięczną dla dawcy. Nie widziałam w niej żadnego śladu interesowności wśród tych cudownych odwiedzin, tylko z początku z miłości ku Dzieciątku Jezus, a ze współczucia ku św. Józefowi myślała, że teraz więcej będą mieli opieki i że już nie tak pogardliwie z nimi obchodzić się będą, jak przy przybyciu, albowiem tak jej żal było, że Józef wskutek tego się smucił i wstydził.