O niezniszczalności Kościoła Chrystusowego mówi Księga Apokalipsy św. Jana, nazywana też Objawieniem św. Jana. Piekło próbowało i będzie nadal próbować zniszczyć to wyjątkowe dzieło Pana Chrystusa i Pana Ducha Świętego, którym jest Kościół zbudowany na fundamencie Piotra.
Bramy piekielne to między innymi ludzie, którzy poddali się szatańskim wpływom piekła. Żyją na ziemi, jednak w swoich duszach już noszą piekło nienawiści do Pana Chrystusa i Jego Oblubienicy, Kościoła. Dlatego są jakby bramami piekła. Chcą, aby przez te bramy nawet Kościół przeszedł i zamienił się w piekło nienawiści. Pragną tego, dlatego usiłują pozbawić Kościół światła wiary, miłości, nadziei, świętości, gorliwości apostolskiej. Działanie tych bram piekielnych przyćmiewa mniej lub bardziej Kościół, lecz nie pozbawia go istnienia.
A to przede wszystkim duchowni powinni wprowadzać tę miłość w życie, uczyć pokoju i cierpliwości. Musimy prowadzić życie miłosierdziem, oznacza to nie potępiania innych, przebaczania, widzieć w bliźnim Pana Jezusa. To jest trudne, ale konieczne do zbawienia. A w wielu przypadkach to trochę inaczej wygląda, np.: członkowie LGBT nie są wcale naszymi braćmi i siostrami – tak mówi wielu księży. Członkowie LGBT są wrogami szerzącymi antykulturę i trzeba się przed nimi bronić. Kościół katolicki nienawidzi osób LGBT i uczy tej nienawiści swych wiernych. Księża grożą kobietom manifestującym bronią, przykłady z Gdańska, Czernikowa. Bardziej podatni na słowa obrony Kościoła za wszelką cenę będą bić czy nawet zabijać z krzyżem w ręku. Pan Jezus tego nie uczył, a wręcz przeciwnie pokazywał miłość, szacunek dla drugiego człowieka, cierpliwość. Tą nienawiść, którą człowiek wprowadza, wróci do niego z taką siłą, której się nie spodziewa i sobie nie wyobraża. A czas jest bardzo krótki. Póki człowiek żyje zawsze ma możliwość odrzucenia zła. Dlatego zawsze Pan Bóg zostawia człowiekowi wybór.
Pan Jezus Chrystus nauczał, aby zło dobrem zwyciężać, nie odpłacać złem za zło, nadstawiać drugi policzek. Nie powinniśmy też osądzać innych ludzi, albowiem my sami będziemy też kiedyś osądzeni.
Myślę, że życiowa postawa Erazma z Rotterdamu daje odpowiedzi na wiele wątpliwości.
Erazm z Rotterdamu, reformator rzymskokatolicki i jeden z najważniejszych humanistów niderlandzkich. Pisarz, myśliciel chrześcijański, katolicki duchowny (oskarżony o herezję). Z jego stwierdzeń bardzo podoba mi się wypowiedź, że człowiek z natury jest dobry, zło zaś pochodzi z niewiedzy. I takie stwierdzenie jest ciągle aktualne do dnia dzisiejszego. Sokrates, prawdy kazał szukać ludziom nie na ziemi, nie w otaczającym ich świecie, a we własnym wnętrzu. A wszystko się bierze z miłości. Jan Paweł II w przemówieniu wygłoszonym podczas spotkania z rektorami wyższych uczelni, tak powiedział: „Otóż miłość jest tą siłą, która nie narzuca się człowiekowi od zewnątrz, lecz rodzi się w jego wnętrzu, w jego sercu, jako jego najbardziej wewnętrzna własność. Idzie tylko o to, by człowiek pozwolił się jej narodzić i by umiał nasycić nią swoją wrażliwość, swoje myślenie".
W swoich dziełach Erazm z Rotterdamu krytykował przywary społeczne, takie jak przekupstwo, hipokryzja, rozwiązłe obyczaje kleru. Krytykował odejście od ewangelicznej prostoty i sprowadzenie orędzia Pana Chrystusa do akademickich dysput. Namawiał, aby Pismo Święte było czytane przez osoby świeckie w języku narodowym. Nawoływał do powrotu do nauki Pana Chrystusa. Papież Paweł IV w 1559 zaliczył wszystkie jego dzieła do pierwszej kategorii ksiąg zakazanych. Sankcje te zostały kilka lat później częściowo złagodzone przez Sobór Trydencki, nadal jednak większość z tych dzieł podlegała mniej lub bardziej restrykcyjnej cenzurze. Jednak nie wszyscy hierarchowie byli mu nieprzychylni. Do jego przyjaciół zaliczał się m.in. kardynał Jan Fisher (przyszły święty). Papież Paweł III (1534–1549) w 1535 roku proponował mu nawet kapelusz kardynalski. Erazm z Rotterdamu uważał, że wojna jest sprzeczna z filozofią świata i występuje przeciwko naturze człowieka, który jest stworzony do życia w pokoju. Wojna niszczy prawa moralne, zasady religijne i wartości kulturalne. Dzielił wojny na sprawiedliwe – obronne i niesprawiedliwe – łupieżcze. On sam nigdy nie zerwał z Kościołem katolickim. Biblię uważał za podstawowe źródło chrześcijaństwa. Erazm przykładał niewielką wagę do symboli religijnych, do kultu świętych, ich relikwii i pielgrzymek do miejsc świętych, do tego wszystkiego, co uważał za zewnętrzne przejawy religijności.
Mamy i dużo polskich akcentów Erazma. Oprócz ośmiu książek dedykowanych Polakom znamy jeszcze co najmniej 40 listów Erazma pisanych do Polaków. Szczególnym wyróżnieniem był „list pochwalny” Erazma do narodu polskiego, umieszczony w dziele „Precatio Dominica” (wyd. w 1523 roku u Johannesa Frobena w Bazylei) dedykowanym Deciuszowi, gdzie „książę humanistów” gratulował Polakom „wspaniałego rozwoju w dziedzinie nauki, prawa, etyki i religii, oraz że obecnie (XVI wiek) Polska należy pod względem kultury do najwyżej rozwiniętych krajów świata”.
Jednak najbardziej osobiste i ścisłe kontakty nawiązał Erazm właśnie z Janem Łaskim (późniejszym reformatorem Fryzji). Łaski przybył do Bazylei w 1525 roku, wracając z Paryża. Pozostał u Erazma pół roku, mieszkając w jego domu. Obu łączyły podobne poglądy - z jednej strony podziw dla humanizmu, a z drugiej wychowawcze i reformatorskie powołanie. Oboje widzieli błędy panujące na łonie kościoła katolickiego. Erazm zaczął korespondować m.in. z wielkim kanclerzem koronnym Krzysztofem Szydłowieckim, któremu także zadedykował jedno ze swoich dzieł. Erazm napisał nawet „list pochwalny” do króla Zygmunta Starego (w 1527 roku).
Rycina na kartce pochodzi z 1526 roku i jest autorstwa niemieckiego artysty Albrechta Durera (1471-1528). Napis łaciński i grecki głosi: „Ten obraz Erazma z Rotterdamu został zaczerpnięty z życia przez Albrechta Durera”. Poniżej data 1526 cyframi rzymskimi oraz monogram artysty.
Ks. Stefano Gobbi w orędziach, znakach czasu czy przesłaniach w książce „DO KAPŁANÓW, UMIŁOWANYCH SYNÓW MATKI BOŻEJ” w orędziu o publicznej misji numer 144 w 1978 tak mówi:
„Ty również możesz nas tak kochać,
a Synu ukochany, wejdź znowu ze spokojem do Serca Jezusowego.
b O, gdybyś wiedział, jak On cię kocha, jak spogląda na ciebie ze szczególnym upodobaniem! Czy wiesz dlaczego? Ponieważ ciągle jesteś taki mały, ubogi, pełen braków.
c Rzuć wszystko w płonący ogień Jego Serca, a wszystko się spali w żarze Jego miłosiernej Miłości: twoje grzechy, słabości i braki.
d Na koniec nie pozostanie już nic z tego, co do ciebie należy. Dobro, którego dokonasz, będzie jedynie naszym dziełem. Ty zaś ofiarujesz Nam swoją miłość: dar dla Nas najcenniejszy, którego zawsze od ciebie oczekujemy.
e Możesz Nas kochać również w małości, ubóstwie, w swojej prawdziwie wielkiej nędzy.
f Nie zniechęcaj się widząc, że coś Mi obiecujesz, a potem nie dotrzymujesz swego przyrzeczenia...
g Ofiarowałeś Mi przecież swój ból i żal za twój błąd i Moje matczyne Serce drży z radości z tego powodu.
h Usiłuj jednak zachowywać wszystko, o co cię proszę, i być wiernym danej Mi obietnicy.
i Wyciszenie wobec wszystkich, modlitwa, cierpienie i jak najpełniejsze zawierzenie Mi.
j Głębokie boleści i nie znane nikomu upokorzenia czynią cię podobnym do Mojego Ukrzyżowanego Syna.
k Pozwól, by Niebieska Mama upodabniała cię coraz bardziej do Niego. Ona chce we właściwy sposób ułożyć cię na krzyżu, który Mój Syn Jezus przygotował dla ciebie...”
A w orędziu 157 jest tak:
„Znak dla wszystkich
c Patrz, jak Kościół tu żyje i kwitnie, choć od tylu lat i na tyle sposobów jest prześladowany! Seminaria nie mają już dosyć miejsc, by przyjąć młodzieńców pragnących zostać Kapłanami. Kościoły są pełne wiernych. Duchowieństwo nosi szaty kapłańskie. Ośrodkiem wszelkiej modlitwy jest Jezus w Eucharystii – otaczany czcią, miłowany i wystawiany do publicznej adoracji.
d Wszystko, co dzieje się w tym narodzie, stanowi znak dla całego Kościoła. Byłoby tak we wszystkich częściach świata, gdyby ludzie przyjęli skierowane do nich w Fatimie zaproszenie do poświęcenia się wszystkich Mojemu Niepokalanemu Sercu. Uzyskałabym pokój dla świata i większe uświęcenie dla Kościoła.
e Tymczasem świat pogrąża się w morzu nienawiści i przemocy, a Kościół przeżywa okres wielkiego utrapienia.
f Obecnie jednak, synowie Moi umiłowani, jest Moja godzina!
g Poprzez was, Moi Kapłani, wzywam teraz wszystkich ludzi do poświęcenia się Mojemu Niepokalanemu Sercu. W ten sposób dacie waszej Niebieskiej Mamie możliwość interwencji, by doprowadzić Kościół do największej wspaniałości, a świat przygotować na przyjście Królestwa Mojego Syna Jezusa”.
Orędzie 163 mówi by kapłani nie czuli się osamotnieni
„a Nie czujcie się osamotnieni!
b W bitwie, do której was wzywam, uczestniczy wielu waszych braci Kapłanów, których już zabrałam do Raju.
c Oto los czekający Moich najmilszych synów: przez całą wieczność będą tworzyć najpiękniejszą koronę chwały wokół Mego Niepokalanego Serca.
d Nie czujcie się osamotnieni! Do Mojego zastępu należą również święci w Niebie i wasi bracia, którzy są jeszcze w Czyśćcu i ofiarowują Mi swoje modlitwy i cierpienie.
e Wszyscy Kapłani – którzy w czasie swego ziemskiego życia odpowiedzieli na Moje zaproszenie, którzy słuchali Mego głosu i poświęcili się Mojemu Sercu – są obecnie w Niebie światłami jaśniejącymi wokół waszej Niepokalanej Mamy.
f Równocześnie są oni blisko was. Pomagają wam realizować Mój plan. Wspierają was niewidzialną obecnością. Bronią was od złego, chronią od licznych niebezpieczeństw, wśród których żyjecie.
g Nie czujcie się osamotnieni! Razem z tymi Kapłanami, waszymi braćmi, stoją przy was też Aniołowie światłości waszej Niebieskiej Mamy. Przygotowują was do złożenia doskonałej ofiary, tak samo jak przygotowali i Moje Serce do wyrażenia «tak» woli Pana.
h Umacniają was w chwili składania waszej kapłańskiej ofiary.
i Także i dla was, Moi mali, nadeszła godzina. Dlatego dziś Niebo i ziemia jednoczą się w nadzwyczajnej wspólnocie miłości, modlitwy i działania – pod rozkazami waszego Niebieskiego Wodza.
j Plan Mojego Niepokalanego Serca wkrótce się wypełni, gdyż zbliża się największe zwycięstwo, jakie Mój Syn Jezus odniesie dzięki przyjściu na ten świat Jego chwalebnego Królestwa”.
Zakończę te znaki czasu orędziem nr 166 „Jego drugie przyjście”.
„e Jego drugie przyjście podobne będzie do pierwszego, najmilsi synowie. Powrót Jezusa w chwale – przed Jego ostatecznym przyjściem na sąd ostateczny – podobny będzie do Jego narodzenia w tę Świętą Noc. Godzina ta należy jednak do tajemnic Ojca.
f Świat będzie całkowicie ogarnięty ciemnością negacji Boga, uporczywego odrzucania Go i buntu przeciwko Jego prawu Miłości. Chłód nienawiści na nowo spustoszy drogi tego świata. Prawie nikt nie będzie gotowy na Jego przyjście”.
Przesłania jasno opisują przede wszystkim głęboki kryzys wiary – zapowiedziany przez Matkę Bożą już w Fatimie – który dziś się rozszerzył i pogłębił. Stałe szerzenie się błędów w całym Kościele katolickim rodzi przekonanie, iż żyjemy w czasach wielkiego odstępstwa, o których mówi św. Paweł w 2 Liście do Tesaloniczan (rozdział 2, werset 3).
Papież Paweł VI w 1977 na rok przed śmiercią, mówi tak:
„W chwili obecnej istnieje wielki zamęt w świecie i w Kościele. Pod znakiem zapytania stawia się wiarę. Zdarza się, że powtarzam sobie straszne zdanie Jezusa z Ewangelii według św. Łukasza: <Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?> (Łk 18,8). Bywa, że ukazują się książki, w których wiara ograniczona jest do kilku ważnych punktów, a episkopat milczy. Nie uważa się tych książek za dziwne. Tymczasem w moich oczach jest to dziwne. Zdarza mi się, że czytam ponownie Ewangelię o końcu czasów i stwierdzam, że w chwili obecnej pojawiają się niektóre znaki tego końca. Czy jesteśmy blisko końca? Nigdy nie będziemy tego wiedzieć. Musimy zawsze być gotowi na koniec, lecz wszystko może trwać bardzo długo. Uderza mnie, kiedy przypatruję się katolickiemu światu, że we wnętrzu katolicyzmu myśl niekatolicka wydaje się czasem brać górę. Może się zdarzyć, że ta niekatolicka myśl, we wnętrzu katolicyzmu, stanie się jutro silniejsza. Nigdy jednak nie będzie ona ukazywała myśli Kościoła. Musi pozostać mała trzódka, nawet gdyby miała to być bardzo mała trzódka.”
Orędzia czy inne aspekty o których piszę, wyraźnie odnoszą się do apokaliptycznego charakteru czasów, w których żyjemy. Jednych to ekscytuje, a innych gorszy. Ale na Sądzie Ostatecznym nie będzie wesoło. Nawet Anioł Stróż, który ma pod opieką każdego człowieka nie będzie mógł dużo zdziałać, jeśli człowiek nie będzie miał nic na obronę, a jedynie złość i nienawiść. Szatan szybko się upomni o tego człeka.
Apokalipsa św. Jana to jedna z tych ksiąg Pisma Świętego, która budzi wielkie zaciekawienie, ale równocześnie jest często omijana z różnych powodów: bo jest niezrozumiała, u innych rodzi strach, jeszcze u innych – obawę przed błędnym jej rozumieniem. Jednak Pan Bóg dał nam tę księgę dla naszego dobra. Tak jak inne księgi Starego i Nowego Testamentu została napisana pod natchnieniem Pana Ducha Świętego. Nie została ona nam dana po to, by budzić strach i przerażenie, lecz w tym celu, by pocieszyć i rozbudzić wiarę w potęgę Pana Boga, w Jego opatrzność. Księga ta ukazuje bowiem niezniszczalność Kościoła, wyjątkowego dzieła Bożego. Chociaż ten Kościół jest ciągle na różne sposoby atakowany, to jednak nie ulegnie zniszczeniu. Wszechmogący Pan Bóg doprowadzi go do swojego wiecznego triumfu. Prześladowani, a nawet zabijani wyznawcy Pana Boga prawdziwego nie są wielkimi przegranymi, lecz – zwycięzcami, którzy osiągają niezamącone niczym szczęście bez końca.
Często boimy się sytuacji, które są po prostu nieznane lub rzeczy, które naszym zdaniem mogą być niebezpieczne, nawet jeśli nasz strach jest nieuzasadniony. Jeśli próbujemy przezwyciężyć strach, możemy sięgnąć do Biblii, która zawiera inspirujące fragmenty, mogące nam przypomnieć, że powinniśmy ufać Panu Bogu i mieć większą odwagę w obliczu niezdrowego strachu.
Trzy pierwsze rozdziały Apokalipsy ukazują Kościół obecny, trochę doskonały, a trochę niedoskonały. Jest on ukazany symbolicznie jako, „siedem świeczników” (Ap 1,20), czyli „siedem kościołów”, do których mówi Pan Duch Święty. Te kościoły oznaczają obecny Kościół, złożony z kościołów lokalnych, rozrzuconych po całym świecie. Jest w nich dużo dobra, ale nie są jeszcze w pełni doskonałe. Wiele gorliwości i wiary widać w przełożonych tych kościołów, nazwanych „gwiazdami” (Ap 1,20), jednak i oni nie są całkowicie doskonali.
Wszystkie te kościoły są „złotymi świecznikami”. Na świecznikach stawia się źródło światła, aby dobrze oświetlało otoczenie. Taka jest też rola kościołów w świecie. Niewierzący mają zauważać to światło i zbliżać się do niego. Tym światłem ustawionym na „złotych świecznikach-kościołach” ma być Pan Chrystus i Jego Ewangelia. To Zbawiciel ma jaśnieć na tych cennych, bo „złotych” świecznikach. Każdy z nas, ochrzczonych, należy do Kościoła, tworzy go. Każdy z nas jest zatem „złotym świecznikiem”, na którym ma jaśnieć światłość Pana Chrystusa. Patrzący na nas ma Go zauważać, o Nim myśleć, do Niego się zbliżać, w Jego świetle się poruszać.
W 12 rozdziale Apokalipsy św. Jana pojawia się na niebie znak – brzemienna Niewiasta obleczona w słońce, która ma pod nogami księżyc i wieniec z dwunastu gwiazd wokół głowy. Straszliwy Smok (czyli Szatan) atakuje Niewiastę i nastaje na życie chłopca, który ma się urodzić. W dramatycznym momencie dziecko Niewiasty zostaje uniesione do tronu Pana Boga, a ona ucieka na symboliczną pustynię (Ap 12, 5-6), gdzie Pan Bóg zapewnia jej byt przez 1260 dni
W 1969 roku małe państwo Andora wydało znaczki obrazów Apokalipsy przeniesionych z ołtarza św. Jana w Caselles w Andorze. Obiekt zarejestrowany na liście dziedzictwa kulturowego Andory. Został zbudowany w XI-XII wieku. Znaczki przedstawiają:
30 c Św. Jan Niewiasta i Smok
40 c Św. Jan słyszący głos z nieba na Patmos
70c Św. Jan i Siedem Świeczników
Św. Jan informuje swoich czytelników, że gdy otrzymał widzenia i poselstwo zapisane w księdze, był na wyspie zwanej Patmos. Jako przyczynę pobytu podaje z powodu zwiastowania Słowa Bożego i świadczenia o Panu Jezusie.
Znaczek 100 lirów z 1972 roku przedstawia św. Jana piszącego „Apokalipsę” ze Zbiorów Narodowego Muzeum Poczty w Watykanie.
„I ujrzałem innego potężnego anioła, zstępującego z nieba, obleczonego w obłok, tęcza była nad jego głową, a oblicze jego było jak słońce, a nogi jego jak słupy ogniste” (10:1).
Być może nazwanie anioła potężnym oznacza archanioła. Z pewnością potężny anioł opisany tutaj ma wygląd wspaniałej i silnej postaci. Dominującej istoty, która z nogami w morzu i na lądzie, jest wykonawcą przeznaczenia całej ziemi, W ręku trzyma książeczkę, która, w przeciwieństwie do dużej księgi zapieczętowanej siedmioma pieczęciami (5:1), jest otwarta, a jej treść widoczna.
Anioł niosący słowa Ewangelii, oryginał, 1862 rok. Grafika włoska, odcisk jednostronny na grubym papierze, 33 x 24 cm.
Baptysterium Ariańskie Tron i apostołowie
Mozaika rozwija się na dwóch kolistych rejestrach. Na zewnętrznym dysku przedstawieni są apostołowie, którzy oddają hołd wielkiemu tronowi krzyżowemu, czyli etymasii (w ikonografii chrześcijańskiej symboliczny motyw pustego tronu przygotowywanego na paruzję, ponowne przyjście Pana Jezusa Chrystusa), wysadzanej klejnotami i zwieńczonej krzyżem, z którego ramion zwisa purpurowa tkanina, symbolicznie wyrażająca ludzkie cierpienie Pana Chrystusa. W centralnym dysku (gdzie widać tylko fragment u góry), zamkniętym liśćmi laurowymi, przedstawiony jest motyw chrztu Pana Jezusa, pośrodku Pan Chrystus zanurzony do połowy w wodach Jordanu. Gołąb unosi się nad nim i rzuca kroplą wody, aby symbolizować Pana Ducha Świętego.
Obecność tronu etymasii, zamiast odnosić się do powtórnego przyjścia Pana Chrystusa, mogłaby również wskazywać na cielesny aspekt natury Pana Chrystusa według koncepcji aryjskich: na tronie znajduje się bowiem całun, który miałby nawiązywać do ludzkiej natury Pana Jezusa.
Po bokach etymasii znajdują się apostołowie Piotr i Paweł. Piotr z zawoalowanymi rękami, na znak szacunku według tradycji orientalnej, podaje klucze. Paweł (można rozpoznać po jego zwoju, spiczastej brodzie i cofniętej linii włosów) rozdaje zwoje ze swoimi listami; na welonie, który zakrywa jego ręce, jest przedstawione wrzeciono. Jest to odniesienie do pracy (Drugi list do Tesaloniczan, 3.10 „Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je!).
Cała kompozycja jest najprawdopodobniej utworzona pod wpływem wizji Jana w Objawieniu 4, gdzie „A ten, który siedział miał patrzeć jak jaspis i kamień sardynek”, a upada dwudziestu czterech Starców przed Zasiadającym na tronie i oddaje pokłon żyjącemu na wieki wieków i rzuca przed tronem wieńce swe, mówiąc: „Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, odebrać chwałę i cześć, i moc, boś Ty stworzył wszystko, a dzięki Twej woli istniało i zostało stworzone”.
Kolejne mozaiki nawiązujace do Sądu Ostatecznego.
Bazylika w Rzymie. S. Pawła za Murami - Mozaika absydy.
Nad całością mozaiki dominuje postać Odkupiciela siedzącego na tronie z księgą Ewangelii otwartą w lewej ręce, w akcie błogosławieństwa (na sposób grecki, to znaczy łącząc kciuk i palec serdeczny). Po jego bokach po prawej stronie znajdują się święci Piotr i Paweł, a po bokach postacie świętych Andrzeja Apostoła i Łukasza Ewangelisty, tej samej wielkości co poprzedni, każdy z napisem noszącym jego imię (Paweł, ponieważ jest apostołem pogan, ma imię po łacinie i po grecku). W dolnym pasie pośrodku znajduje się krzyż, otoczony przez dwóch aniołów, a po obu stronach, na przemian z palmami – symbol raju, pojawia się dwunastu apostołów.
Na księdze, którą Pan Chrystus trzyma otwartą, widnieje napis: VENITE BENEDICTI PATRIS MEI PERCIPITE REGNUM. Dalszy ciąg jest wyrażony skrótami, a całość znaczy: Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was (Mt 25,34).
Na pasie poniżej, między dwoma aniołami, w centrum orszaku apostołów, znajduje się etimasia, czyli tron, nad którym góruje ozdobiony klejnotami krzyż, obok są korona cierniowa, włócznia, gwoździe i gąbka, narzędzia męki.
Etimasia, dosłownie: przygotowanie (tronu sądu), a do czasu sądu oznacza niewidzialną obecność Pana Chrystusa podczas zgromadzeń liturgicznych.
Katedra Monreale, Palermo
Górna część pokryta jest złotą mozaiką przypominającą styl bizantyjski. W apsydzie góruje postać Pana Jezusa Pantokratora z charakterystycznym gestem prawej ręki. Pod nim znajduje się Maryja z Dzieciątkiem oraz „dwór” niebiański, który go otacza, archaniołowie Gabriel i Michał oraz m.in. Piotr i Paweł. W kolejnym rzędzie przedstawieni są święci.
Obraz naszego Pana Jezusa Chrystusa jako „Pantokratora” (co oznacza „Władca wszystkich”), przedstawiony w przestrzeni kościelnej, jest egzystencjalnie istotny, ponieważ przedstawia go zarówno jako transcendentnego Pana kosmosu, jak i dawcę pokoju; stan, do którego wszyscy chrześcijanie są wezwani do kultywowania, dzięki łasce Bożej i własnym dążeniu, aby uczestniczyć w królestwie nieba.
Obraz przedstawia intronizowanego Pana Chrystusa triumfującego nad złem, z czterema symbolami ewangelistów.
Majestas Domini z Kodeksu Hitda, datowany jest na lata 1000-1040 rok.
Tradycja chrześcijańska od dawna łączy autorów czterech kanonicznych Ewangelii (Mateusza, Marka, Łukasza, Jana) z czterema „żywymi stworzeniami”, które otaczają tron Boży, jak opisano w Ap 4, 7, w następujących parach:
Sąd Ostateczny, Gregory Morgazinis, 1647, miasto Skradin, w Cerkwi Prawosławnej.
Piękny obraz Miguela Cabrery (1695-1768), który przedstawia „Dziewicę Apokalipsy”.