Strona 16 z 16
Kontynuując temat Aniołów chciałbym przedstawić jeden ze sposobów walki ze Złem oraz uniknięcia piekła. Jest to zaprzyjaźnienie się ze swoim Aniołem Stróżem, by móc usłyszeć w Jego obecności słowa od diabła „Dawno bym cię miał u siebie, jakby cię twój anioł nie uratował".
Aniołowie są wyżsi od nas w statusie duchowym, ale nie są naszymi sędziami ani oskarżycielami. Nieważne, jakie są nasze błędy, „aniołowie, których siła i potęga jest większa, nie wnoszą przeciwko nam oskarżenia”. Aniołowie nie zasiadają w sądzie ludzkości, nie powinni też indywidualni śmiertelnicy osądzać z góry swych bratnich istot.
Dobrze robimy, gdy ich kochamy, ale nie powinniśmy ich czcić; aniołowie nie są przedmiotem czczenia.
Aniołowie żywią niezmienne uczucia dla swych ludzkich towarzyszy i my również przejawialibyśmy żarliwe dla nich uczucia, gdybyśmy tylko mogli sobie ich wyobrazić. Gdyby pozbawiono nas ciał materialnych i dano nam formy duchowe, w wielu cechach osobowości zbliżylibyśmy się do aniołów. Aniołowie podzielają większość naszych uczuć i przejawiają pewne uczucia dodatkowe. Jedynym naszym uczuciem, które jest dla nich w pewnym sensie trudne do zrozumienia, jest dziedzictwo zwierzęcego strachu, który nabiera tak wielkiej wagi w życiu umysłowym przeciętnego mieszkańca Ziemi. Aniołom trudno jest doprawdy zrozumieć, dlaczego ciągle pozwalamy sobie na to, aby nasze wyższe zdolności intelektualne, nawet wiara religijna, tak bardzo były zdominowane przez strach, tak dogłębnie zdemoralizowane bezmyślną paniką przerażenia i lęku.
Pan Jezus w rozmowie między innymi z Natanielem tak mówi o aniołach: "Wielu tych aniołów zajmuje się pracą związaną ze zbawieniem ludzi; czyż nie mówiłem wam, jak wielka jest radość serafinów, gdy jedna dusza zechce porzucić grzech i zaczyna szukać Boga? Mówiłem wam nawet o radości w obecności aniołów z nieba, z powodu grzesznika, który żałuje, informując tym samym o istnieniu innych, wyższych zastępów niebiańskich istot, które tak samo troszczą się o duchowe dobro i boski rozwój śmiertelnego człowieka.
Aniołowie ci mają dużo do czynienia z tymi metodami, jakimi duch człowieka jest wypuszczany z tabernakulum ciała a jego dusza odprowadzana do mieszkań w niebie. Aniołowie są godnymi zaufania, niebiańskimi przewodnikami duszy ludzkiej, w czasie tego, niezbadanego i nieokreślonego okresu, jaki następuje pomiędzy śmiercią a nowym życiem w siedzibach duchowych”.
Szatan nie może wtrącać ludzi do piekła. Odrzucając Pana Boga, sami wybieramy dla siebie otchłań. Szatan może mieć wpływ na nasze czyny w życiu doczesnym, jednak jesteśmy wolni i do końca życia mamy możność wyboru. Jeśli człowiek idzie do piekła, dzieje się tak na skutek jego własnych, wolnych wyborów.
Jeśli ktoś paktuje ze złym duchem, oddaje mu się do dyspozycji, zawierza mu w jakiś sposób swoje życie, to szatan przejmuje władzę nad ciałem człowieka, nad jego zewnętrznymi zachowaniami.
Diabeł nie może bez naszej pomocy uczynić pokusy aktywną. Szuka dojścia do naszych myśli, próbuje zdobyć w nas ten bastion, jaki one stanowią, ale nie może w nie, niczym do worka, wrzucać, co chce. Jeśli tak się dzieje i łykamy wszystko, co nam podsuwa, to znaczy, że przetarł sobie do nas szlak.
Szatan idzie początkowo z nami w tym samym, dobrym kierunku, ale tylko po to, żeby nas w pewnym momencie wyprowadzić w pole, a nawet wejść w człowieka.
I tak diabła w swoim oprawcy zobaczyła święta Fevronia:
Kościół Najświętszej Marii Panny w Gracanicy – Kosowo.
Ikona św. Fevronii Sprawiedliwej Męczennicy, skarbiec klasztoru Gračanica. Ta masywna ikona powstała w latach 1607/1608. Wokół centralnej postaci, od góry do dołu i od lewej do prawej, namalowano jedenaście scen tortur św. Fevronii.
Dziewica męczennica Febronia cierpiała za panowania Dioklecjana (284-305). Wychowywała się w klasztorze w mieście Sivapolis (Asyria). Dioklecjan wysłał oddział żołnierzy do Asyrii pod dowództwem Lizymacha, Selinusa i Primusa w celu zniszczenia chrześcijan.
Cesarz został poinformowany o istnieniu żeńskiego klasztoru i natychmiast wysłano żołnierzy, aby aresztowali i postawili przed sądem wszystkie mniszki. Wyważając drzwi siekierami, jeden z żołnierzy dzierżył miecz, aby uderzyć w opatkę. Młoda zakonnica o imieniu Fevronia, która upadła mu do stóp, powiedziała: „Błagam cię przed Bogiem, który mieszka w niebiosach, zabij mnie pierwszą, abym nie była świadkiem śmierci mojej przyjaciółki”.
Żołnierze jak dzikie bestie poszli i chwycili Fevronię, założyli ciężki żelazny kołnierz na jej szyi i zaczęli ją popychać i wyprowadzając z klasztoru.
Wielki tłum zebrał się w amfiteatrze, gdy święta z żelaznym kołnierzem i związanymi rękami została przyprowadzona. Wszyscy w tłumie byli poruszeni współczuciem. Następnie prześladowca przemówił do Fevronii, mówiąc: „Dziewczyno, kim jesteś, niewolnikiem czy wolnym narodzonym?” Fevronia odpowiedziała: „Niewolnik”. „Czyim jesteś niewolnikiem?”
„Jestem sługą Pana”.
Następnie zapytał: „Jak masz na imię?”
Odpowiedziała: „Biedna chrześcijanka”.
Potem zaczął próbować przekonać ją, aby poślubiła mężczyznę, który pragnął jej piękna, ale Fevronia odpowiedziała: „Mam nierozerwalną komnatę ślubną w niebiosach, która nie jest zrobiona rękami, i posag, który jest Królestwem fal i nieśmiertelnym Oblubieńcem. Dlatego nie mogę żyć z mężczyzną. Nie dajcie się zwieść; ani nie trudźcie się i nie wypróbowujcie mnie pochlebstwami i groźbami, bo nigdy mnie nie pokonacie"”.
Słysząc to wyzwanie, tyran wpadł we wściekłość. Nakazał, aby święta niewiasta została rozebrana i wystawiona przed wszystkimi, aby mogła być zawstydzona przez jej nieprzyzwoite ujawnienie. Po tym, jak żołnierze zdjęli jej klasztorny strój i przedstawili ją nagą, przewrotny tyran powiedział: „Czy widzisz, Fevronia, jakie rzeczy mogłaś mieć i z których musisz zrezygnować?”
Fevronia, bardzo czysta osoba w ciele i duszy, odpowiedziała: „Jest tylko jeden Stwórca, który na początku uczynił nas mężczyzną i kobietą. Dlatego jestem gotowa nie tylko znieść tę nagość, ale także rozczłonkować każdą z moich kończyn dla mojego Chrystusa, jeśli da mi Swoją Łaskę, abym cierpiała męki dla Jego Miłości. Dlatego muszę tolerować tę nagość, abyś mógł konkurować z diabłem, twoim ojcem”.
Ponownie wzruszony prześladowca rozkazał czterem mężczyznom rozciągnąć i związać zakonnicę, aby mogli bezlitośnie ją pokonać. Bezlitośni mężczyźni bili ją przez długi czas, podczas gdy inni rozpalili pod nią ogień i poleli ogień olejem, powodując jej gorsze oparzenia. Będąc świadkiem tej okrutnej kary, tłum zawołał głośno: „Zlituj się nad młodą kobietą!”
Wręcz przeciwnie, nakazał swoim ludziom zwiększyć biczowanie i bicie. Kiedy okazało się, że paski jej ciała spadły na ziemię i że wyglądała na martwą, rozkazał, aby została odrzucona na bok. Widząc jej ruch, powiedział głośno: „Jak podobał ci pierwszy mecz, Fevronia?” Męczennica Chrystusa odpowiedziała: „Wiedzcie, że w pierwszej próbie, kiedy Chrystus mi pomógł, nie tylko pozostałam niezwyciężona, ale z pogardą traktowałam wasze tortury”.
Prokurator powiedział wtedy: "Zawieś ją na drewnianym słupie i poszarp jej boki żelaznymi pazurami; potem spalić jej rozdarte członki do kości". Rozdarli świętą tak, że jej ciało upadło na ziemię, a jej krew wypłynęła jak rzeka. Później przynieśli ogień i spalili jej wnętrzności. Patrząc niezłomnie w niebo, powiedziała: „Przyjdź mi z pomocą, Panie i nie opuszczaj swojej służebnicy”.
Wielu widzów odeszło, nie mogąc znieść surowej bezlitosności prześladowców. Następnie została zdjęta i przywiązana do pala. Nadal próbował ją przesłuchać, ale nie była w stanie odpowiedzieć. Z tego powodu nakazał lekarzowi przeciąć i usunąć jej język i spalić go. Słysząc to, święta natychmiast wyciągnęła język, głową do lekarza, aby go odciął. Kiedy lekarz zdjął żelazne narzędzie chirurgiczne, tłum poprosił prześladowcę, aby pozwolił jej zostać na chwilę samą. Dziki mężczyzna zgodził się zostawić jej język na miejscu; ale zamiast tego nakazał jej złamanie zębów, co lekarz zaczął robić. Z bólu i krwotoku Fevronia straciła przytomność.
Kiedy ją odzyskała, prześladowca zapytał ją: „Co mówisz Fevronia? Czy będziesz czciła bogów?” Święta kobieta odpowiedziała: „Jesteś przeklętym starcem! Dlaczego nie zabijesz mnie szybciej, abym mogła iść do mojego ukochanego Chrystusa, zamiast utrudniać mi drogę?”.
Potem rozkazał odciąć jej piersi, aby jej klatka piersiowa mogła zostać jeszcze bardziej spalona. Kiedy jej prawa pierś została odcięta i rzucona grupie, święta modliła się: „O Panie, Boże mój, oto moje cierpienie i pozwól mojej duszy wejść w Twoje ręce”. Po zdjęciu lewej piersi zamilkła, gdy wszyscy, którzy byli świadkami tego spektaklu, przeklinali prześladowcę i jego bogów.
Potem usunął ją ze stosu i nie mogąc wytrzymać, upadła na ziemię. Następnie nakazał odcięcie jej obu rąk i jednej stopy. Jej ręce zostało wtedy odcięte. Kiedy kat próbował usunąć jej stopę, siekiera ominęła staw kości skokowej.
Dopiero po trzech zamachach był w stanie zdjąć jej stopę. Fevronia doświadczając niesamowitego bólu, następnie wyciągnęła drugą stopę na drewniany blok, aby mógł również usunąć drugą stopę.
Prześladowca, widząc to, stawał się coraz bardziej zatwardziały i powiedział: „Czy widzisz siłę tej bezwstydnej kobiety?” Kiedy druga stopa Fevronii została poćwiartowana, źli powiedzieli do siebie: „Chodźmy, zjedzmy i zostawmy tę nieszczęsną, ponieważ wystarczająco ją ukarałeś”. Prześladowca odpowiedział wtedy: „Przez bogów nie odejdę, dopóki ona nie porzuci ducha!” Wtedy jej głowa została uderzona i opuściła ten bezduszny i bolesny świat i weszła do życia wiecznego przez swoją chwalebną śmierć.
Wśród tłumu była zakonnica Thomais, która następnie szczegółowo zapisała męczeństwo św. Febronii, a także jej uczennica Hieria. Wyszła z tłumu i słysząc wszystkich, zarzuciła Selinusowi jego bezgraniczne okrucieństwo. Wydał rozkaz aresztowania jej, ale dowiedziawszy się, że Hieria ma znakomitą pozycję, nie mógł poddać jej torturom, powiedział: „Przez swoją mowę sprowadziłaś Febronię na jeszcze większą mękę”. W końcu ścięli głowę świętej męczennicy Febronii.
Wśród świętych i błogosławionych oraz tych o których nic nie wiemy wielu jest takich, którzy nie poddali się zakusom diabła. Między innymi jest święty Jan MariaVianney był wiele razy budzony w nocy przez diabły i ich straszliwe hałasy. Jednak nie zadawalały się one przeszkadzaniem w trakcie tych zaledwie kilku godzin snu, na które pozwalał sobie w ciągu każdej nocy. Kładły ręce na ciało kapłana, przez co demonstrowały swoją frustrację wywołaną licznymi nawróceniami dokonanymi dla Kościoła i wieloma duszami, które pojednały się z Panem Bogiem. Nie jeden raz święty wyczuwał rękę muskającą jego twarz lub miał wrażenie, że szczury przebiegały po jego ciele. Czasami diabeł próbował zrzucić świętego z łóżka. Często słyszano jak święty proboszcz mówił, że kiedy ataki na niego nasilały się, był to znak, że „jutro będzie dobry połów”. Innymi razy mówił: Diabeł nieźle mnie wytrząsł ubiegłej nocy, jutro będziemy mieli ogromną liczbę ludzi. Święty powiedział o szatanie: Dręczy mnie w rozmaity sposób. Czasami łapie mnie za stopę i ciągnie po pokoju. Robi tak, bo nawracam dusze dla dobrego Boga. Potwierdziła to pewna opętana kobieta, która - w obecności świadków - wykrzyczała do proboszcza z Ars: Ile ty mi cierpień każesz znosić!... Gdyby takich trzech było na ziemi, moje królestwo byłoby zniszczone. Ty zabrałeś mi więcej niż 80 tysięcy dusz.
Kiedy szatan wejdzie już w człowieka nie przebiera w środkach. Doprowadzi do wojny, głodu, nieszczęść, podziałów i nieważne jest dla niego ile ludzi zginie, bo wie, że ci którzy zginęli będą cieszyć się radością nieba, czy, którzy mają coś nagrabione zostaną na jakiś czas w czyśćcu, czyli przedsionku Królestwa Niebieskiego. Diabła nikt nie będzie przeklinać, wymyślać głośno, bo go nie widzimy. Całość nienawiści skupi się na człowieku, w którego ten diabeł wniknął. I to jest jego cel by ci ludzie, którzy pozostali i widzą to wszystko zaczęli wprowadzać nienawiść.
Mówi się, że słowa ranią bardziej niż ostrze miecza...zatem ubliżanie bliźniemu jest jak duchowe zabójstwo. Złe myślenie o bliźnim...gniew...nienawiść...to też zabija...i nas i ludzi wokoło...
Gniew jest niczym trucizna...stąd takie mocne słowa Pana Jezusa.
Jeżeli chcemy być Jego uczniami, musimy wiedzieć, że nie możemy powiedzieć: ja nie grzeszę, bo nikogo nie zabiłem...Bo może się okazać, że w sercu jesteś seryjnym mordercą...
Przecież wielu z nas...czy nawet większości zabójstwo nie przychodzi nawet na myśl...Zabijanie kojarzy się z marginesem społecznym...lub z wyjątkowymi sytuacjami jak np. wojna.
Ale dla chrześcijanina to przykazanie powinno być inaczej rozumiane. Każdy kto gniewa się na swego brata podlega sądowi....Kto powie bratu: Bezbożniku podlega karze ognia piekielnego...mocne słowa.
Pan Jezus nakazuje miłować nieprzyjaciół i przebaczać doznane krzywdy. „Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!” – czytamy w Ewangelii (Mt 5,39). Piotr, próbując bronić Pana Jezusa mieczem, słyszy: „Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (Mt 26,51).
Jedno nie ulega wątpliwości: wyznawca Pana Chrystusa ma w każdej sytuacji kierować się miłością. Nietrudno jednak wyobrazić sobie sytuację, w której właśnie miłość będzie wymagała użycia siły.
Całkowite potępienie i rezygnacja z wojny obronnej mogłyby otworzyć drogę do bezkarnej agresji ze strony innych państw lub ugrupowań zbrojnych.
Kościół katolicki potwierdza, że tego rodzaju obrona jest nie tylko prawem, ale wręcz obowiązkiem tych, którzy odpowiadają za życie osób sobie powierzonych.
Katechizm Kościoła Katolickiego zwraca uwagę, że „obrona dobra wspólnego wymaga, aby niesprawiedliwy napastnik został pozbawiony możliwości wyrządzania szkody. Z tej racji prawowita władza ma obowiązek uciec się nawet do broni, aby odeprzeć napadających na wspólnotę cywilną powierzoną jej odpowiedzialności”.
Pan Bóg ani nie stworzył zła ani nie przyzwolił na grzech i bunt. Grzech istnieje potencjalnie we wszystkich tych domenach, gdzie ludzkie istoty wyposażone są w możliwość wyboru pomiędzy dobrem a złem.
Krótko mówiąc, co Pan Bóg dał ludziom i aniołom, Lucyfer chciał im zabrać.
Jednym z obrońców pokoju był św. Augustyn, który pozostawił wiele pism i między innymi odkrył wielką wartość tego pokoju. Piętnuje okropności wojny, sprzeciwiające się Boskiemu przeznaczeniu człowieka do pokoju. Jak bardzo prawdziwe jest stwierdzenie, że „zagrożeniem pokoju w świecie stworzonej natury jest sam człowiek, który z jednej strony tęskni za pokojem, z drugiej mroczne zakamarki duszy są ogniskami agresji i nienawiści”, świadczy nie tylko stara jak świat historia wojen, ale i tocząca się tuż za naszą granicą wojna. Często nazywany jest św. Augustyn „nauczycielem pokoju”.
Augustyn przy pracy pisarskiej.
Święty Izydor żył w Hiszpanii na przełomie XI i XII wieku. Urodził się w Madrycie ok. 1080 roku.
Bieda w domu zmusiła Izydora jako młodzieńca do pracy w charakterze parobka u zamożnego sąsiada Juana Vargasa. By zarobić na utrzymanie, w pocie czoła uprawiał rolę, orał i siał.
Z tego czasu pochodzi piękna legenda. Oskarżono Izydora przed panem, że jest próżniakiem, co dzień spóźnia się do pracy, ponieważ modli się kosztem swoich obowiązków. A przecież bierze za to zapłatę. Zdziwiło to gospodarza, u którego pracował, gdyż powierzone mu prace były zawsze na czas wykonane. Postanowił jednak podpatrzeć Izydora. I faktycznie. Izydor później od innych przyszedł do pracy. Lecz, gdy tylko zaczął orać po jednej i po drugiej stronie przy nim pojawili się dwaj mężowie w białych szatach, który osobne prowadzili pługi i odwalali skiby. Innym razem, nie dowierzając temu, co zobaczył poprzednio, Vargas ujrzał Izydora zatopionego modlitwie, a orkę za niego wykonywał Anioł Boży. Zapytany któregoś dnia przez gospodarza o to, co zobaczył, Izydor odpowiedział: Codziennie w modlitwie prosiłem Boga, aby mi w pracy błogosławił i pomagać raczył, więc sądzę, że są to Aniołowie, których mi w tym celu zsyła . Odtąd też i chlebodawca jeszcze bardziej go polubił.
Izydor umiał łączyć modlitwę z pracą, stając się wzorem dla chrześcijańskich rolników. Modlitwą uświęcał codzienne czynności. W modlitwie znajdował pokrzepienie i spokój. Z modlitwy czerpał siły do wspomagania bliźnich. Modlitwą zaczynał każdy dzień i każdą pracę. Po przebudzeniu, wczesnym rankiem, modlitwą wielbił Pana Boga i nucił pobożne pieśni.
Również sam św. Izydor oraz jego żona, bł. Maria Toribia (z Cabez), doświadczyli wielkiego dobrodziejstwa za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny, do której mieli wielką cześć. Żyli spokojnie i szczęśliwie. Pewnego dnia ich kilkuletni synek wpadł do głębokiej studni. Nieszczęśliwi rodzice widząc, że wszelka ludzka pomoc już na nic się przyda, ze łzami zaczęli wołać pomocy Matki Bożej. Nie zawiodła ich ufność w Jej opiekę. Woda w studni nagle sama się podniosła i wyrzuciła na wierzch dziecko żywe i zupełnie zdrowe, mimo że znajdowało się długi czas pod wodą i wszyscy byli pewni, że już nie żyje.
Pewnego dnia Izydor przechodził koło pasącego się pod lasem stada owiec swego pana. Z lasu wyskoczył ogromny wilk i na oczach wszystkich pasterzy porwał najpiękniejszego barana. Wszyscy słudzy pobiegli za nim, lecz nie mogli dogonić. Widząc to Izydor ukląkł i zaczął się modlić. W tej samej chwili wilk padł martwy wypuszczając z pyska żywego, bez żadnego zadraśnięcia barana.
Sława jego świętości i podobnych cudów tak się rozszerzała, że polecano się jego modlitwom w najcięższych wypadkach. Często doznawano cudownych jej skutków. Swoją głęboką wiarą Izydor dzielił się z bliźnimi. W pokorze czynił uczynki miłosierdzia względem innych. Pomagał potrzebującym nie oczekując w zamian zapłaty. Wierzył, że nagrodę otrzyma od Pana Boga. Kalekom dawał jałmużny. Godził zwaśnionych sąsiadów. Nikogo nie obrażał. Szanował prawa innych. Gdy dowiadywał się o nieszczęściu bliźniego, wspierał go, pocieszał i sam starał się naprawić szkodę. Zdarzało się, że przyodziewał nagich, a potrzebującemu oddał ostatni kawałek chleba. Gdy lud we wsi cierpiał z powodu suszy, Izydor uderzył laską w ziemię, a z tego miejsca wytrysnęło źródło wody.
Na jego przykładzie widać, że każda praca może dać człowiekowi dużo satysfakcji i być twórcza wtedy, kiedy jest wykonywana z miłością.
Żadna istota, w całym wszechświecie, nie ma prawa pozbawiać jakiejkolwiek innej istoty prawdziwej wolności, prawa do kochania i bycia kochanym, przywileju czczenia Pana Boga i służenia swoim braciom.
I dlatego by uniknąć wielu tych przykrych sytuacji jest bardzo ważna przyjaźń ze swoim Aniołem Stróżem, gdyż aniołowie działają wtedy tak, aby zrobić jak najlepszy możliwy użytek z kierunku, jaki wybraliśmy. Nie interweniują arbitralnie (zazwyczaj) w rutynowe sprawy ludzkiego życia. Gdy jednak otrzymają instrukcje od swych zwierzchników, aby zrobić coś niezwykłego, możemy być pewni, że opiekunowie ci znajdą odpowiednie środki dla wykonania tego zadania.
Raczej nie wkraczają na scenę spektaklu ludzkiego, za wyjątkiem sytuacji krytycznych i wtedy również zazwyczaj na bezpośredni rozkaz swych zwierzchników.
Bezpośrednimi przełożonymi aniołów stróżów są serafini będący jedną z niewielu grup osobowości wszechświata. Nie zajmują się oni w żadnej mierze rutynową administracją wszechświata, poświęcają się pracy związanej z życiem wiecznym istot stworzonych i pomagają w procesie wznoszenia się śmiertelników czasu i przestrzeni. Aniołowie nie mają ciał materialnych, jednak są to konkretne i niezależnie istniejące istoty; mają duchową naturę i pochodzą od ducha. Choć niewidzialne dla śmiertelników, widzą nas takimi, jakimi jesteśmy w ciele, bez pomocy przetworników czy urządzeń przystosowujących; intelektualnie rozumieją sposób życia ludzkiego i podzielają wszystkie ludzkie, niezmysłowe uczucia i nastroje.
Serafini działają jako nauczyciele ludzi, prowadząc kroki osobowości ludzkiej ścieżkami nowych i progresywnych doświadczeń. Przyjęcie przewodnictwa serafina rzadko oznacza łatwe życie. Jeśli zastosujemy się do tego przewodnictwa na pewno napotkamy, a jeśli mamy odwagę, przejdziemy, urwiste zbocza decyzji moralnych oraz rozwoju duchowego.
Łaskami słynący obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy w wadowickiej bazylice. Na wysokości głowy Maryi, po obu stronach ukazani są święci archaniołowie – Archanioł Gabriel (z prawej strony) niosący krzyż i cztery gwoździe oraz Archanioł Michał (z lewej strony), który jest Serafinem, trzymający włócznię, trzcinę z gąbką i naczynie z octem.
Istnieje kilka wspaniałych przedstawień aniołów serafinów. Między innymi w prezbiterium katedry normańskiej w Cefalù na Sycylii. Zostały wykonane w połowie XII wieku przez nieznanych mistrzów w technice mozaiki, pochodzących z Konstantynopola, i którzy dostosowali swój tradycyjny styl bizantyjski do struktury architektonicznej, która była pochodzenia północnoeuropejskiego. Prace zostały ukończone przed 1170 rokiem i są uważane za najlepsze bizantyjskie mozaiki we Włoszech.
Sklepienie chóru - krzyżowo sklepiony sufit przedstawia czterech dwuskrzydłowych cherubinów i czterech sześcioskrzydłych serafinów.
Nad wizerunkiem Chrystusa Pantokratora znajduje się zgromadzenie aniołów: dwóch oznaczonych serafinami, dwóch oznaczonych świętymi cherubinami i dwóch archaniołów, nieoznaczonych, ale rozpoznawalnych po aureolach i berłach.
Reprezentacja tych aniołów jest nieco zagmatwana. Berła, które są atrybutami archaniołów, są w rękach wszystkich innych postaci. Oczy, które pokrywają cherubinów, co nie jest rzadkością w sztuce chrześcijańskiej, są również pokazane na serafinach. W Księdze Ezechiela i w sztuce cherubin ma cztery skrzydła i twarze czterech stworzeń (człowiek, lew, wół, orzeł); ci cherubini mają sześć skrzydeł (jak serafini w Księdze Izajasza) i widzimy tylko twarz mężczyzny.
Aniołowie serafini machają kadzielnicami, aby błogosławić Pana Jezusa, a żar odpędza grzechy ziemskich ludzi, chociaż czasami wykonują również swój rytuał przed postacią Dziewicy Maryi. Aniołowie byli związani z teofaniami (objawieniami Pana Boga).
Jego skrzydła są pięknie polichromowane zawierające oczy pawia, symbolicznego zwierzęcia ze świata grecko-rzymskiego, godła bogini matki oficjalnego panteonu, Hery. Ten majestatyczny ptak o symbolice słonecznej, związany z kołem, zostanie przyjęty przez wczesne chrześcijaństwo, przez legendę o jego nieprzekupnym ciele, które przypisuje mu nieśmiertelność. Święty ogon chrześcijańskiego pawia pokazuje gwiaździste niebo.
Serafini mają twarze i dłonie podobne do ludzi, ale ich stopy mogą przypominać kopyta cieląt. Serafin został uznany za hybrydę kilku stworzeń, będącą wynikiem wizji proroka Ezechiela; który napisał również związek tych duchowych bytów z czterema zwierzętami, które zwykle mu towarzyszą, znanymi w świecie sztuki jako tetramorfy, w sztuce wczesnego średniowiecza: powiązanie symboli czterech Ewangelistów w jedną postać. Postaciom wskazanym w Księdze Ezechiela 1,10 przypisani zostali poszczególni ewangeliści: św. Mateusz, św. Marek, św. Łukasz, św. Jan.
Serafini zajmują najwyższe miejsce w anielskiej hierarchii.
Znajdują się najbliżej Boskiej chwały, chociaż tworzą najmniej liczną grupę.
Są najdoskonalszymi przyjaciółmi Pana Boga.
Serafini mają największą moc, wręcz pałają i płoną Bożą miłością. Żarem z ognia miłości napełniają inne grupy aniołów.
Są Boskim światłem i ciepłem. Posiadają silną anielską moc i emanują potężną, nieskończoną energią.
Będący ich symbolem ogień zwiastuje oczyszczenie, walkę z negatywnymi siłami, dodaje zapału i siły, rozprasza ciemność i nadaje blask duszy.
Wizerunki ikonograficzne serafinów to skrzydlate postaci o czerwonych, płomienistych sześciu skrzydłach.
Dwa skrzydła służą im do latania, kolejne dwa do okrywania twarzy i ostatnie dwa do osłaniania stóp. Odziani są w purpurowe, czerwone lub pomarańczowe szaty.
Cherubini i serafini to istoty anielskie, które odkrywają przed nami nadprzyrodzone moce Pana Boga.
Emanują przede wszystkim wiedzą na temat natury Pana Boga oraz przekazują informacje o tym, że miłość jest najważniejszą, istotną więzią, która łączy świat ziemski z niebiańskim.
Izajasz po raz pierwszy wspomniał o Serafinach:
6, 2-3 Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł; dwoma zakrywał swą twarz, dwoma okrywał swoje nogi, a dwoma latał. I wołał jeden do drugiego: «Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały».
Serafini strzegą nas; nie próbują wpłynąć na nas bezpośrednio, to my musimy wytyczyć swój własny kierunek.
Religia stoi ponad nauką, sztuką, filozofią, etyką i moralnością, ale nie jest od nich niezależna; są one wszystkie trwale połączone w ludzkim doświadczeniu, osobistym i społecznym. Religia jest najwyższym doświadczeniem śmiertelnej natury ludzkiej, ale ograniczony język sprawia, że nigdy nie będzie możliwe adekwatne opisanie przez teologię prawdziwego doświadczenia religijnego.
„Pójść za Panem Jezusem” oznacza podzielać osobiście jego religijną wiarę, jak również wejść w ducha życia Mistrza, ducha bezinteresownej służby dla człowieka. Jedną z ważniejszych rzeczy w życiu ludzkim jest poznanie tego, w co wierzył Pan Jezus, odkrycie jego ideałów i dążenie do osiągnięcia wzniosłego celu jego życia. Spośród całej ludzkiej wiedzy, najwyższą wartość posiada poznanie religijnego życia Pana Jezusa i tego, jak je przeżył.
Gdyby chrześcijaństwo zawierało więcej nauk Pana Jezusa, mogłoby znacznie lepiej pomóc współczesnemu człowiekowi w rozwiązywaniu jego nowych i coraz bardziej złożonych problemów.
Chrześcijaństwo cierpi na skutek trudnej sytuacji ponieważ w umysłach całego świata stało się częścią systemu społecznego, życia gospodarczego i standardów moralnych cywilizacji Zachodu, i tym samym chrześcijaństwo zdaje się mimowolnie popierać społeczeństwo obciążone winą tolerowania nauki bez idealizmu, polityki bez zasad, bogactwa bez pracy, przyjemności bez umiaru, wiedzy bez charakteru, władzy bez sumienia i przemysłu bez moralności.
Jednak nie ma żadnego usprawiedliwienia dla angażowania się Kościoła w działalność ekonomiczną i politykę; takie nieświęte przymierza są ohydną zdradą Mistrza. Prawdziwi miłośnicy prawdy nie prędko zapomną, że ten silny, zinstytucjonalizowany Kościół często ośmielał się dławić nowo zrodzoną wiarę i prześladować zwiastunów prawdy, którzy przypadkiem zjawili się w nieortodoksyjnych szatach.
Jest jednak również prawdą, że taki Kościół nie mógłby przetrwać gdyby nie było na świecie ludzi, którzy pragną takiego stylu czczenia. Wiele duchowo leniwych dusz pragnie antycznej i autorytatywnej religii, z obrzędami i uświęconymi tradycjami.
Zapamiętajmy na zawsze – Pan Bóg i człowiek potrzebują siebie nawzajem. Są sobie wzajemnie potrzebni dla ostatecznego i pełnego osiągnięcia wiecznego doświadczania osobowości w boskim przeznaczeniu wszechświatowego finalizmu. „Królestwo Boże jest w was” – to było prawdopodobnie najważniejsze oświadczenie jakie Pan Jezus kiedykolwiek powiedział, poza tym stwierdzeniem, że Ojciec jest żywym i kochającym duchem.
Chrześcijaństwo pozwoliło sobie zaniżyć swoje ideały pod naciskiem ludzkiej chciwości, szaleństw wojny i żądzy władzy, ale religia Pana Jezusa trwa jak nieskalane i niedoścignione duchowe wezwanie, przemawiające do tego co w człowieku najlepsze, aby się wzniosło ponad całe to dziedzictwo zwierzęcej ewolucji i poprzez łaskę osiągnęło moralne wyżyny prawdziwego, ludzkiego przeznaczenia.
Jednak przywódcy religijni robią wielki błąd, kiedy próbują wzywać współczesnego człowieka do duchowej walki przy dźwięku trąb średniowiecza. Religia musi się zaopatrzyć w nowe, aktualne slogany. Ani demokracja ani żadne inne polityczne panacea nie mogą zastąpić rozwoju duchowego. Fałszywa religia może stanowić ucieczkę od rzeczywistości, ale w swojej ewangelii Pan Jezus pokazał śmiertelnemu człowiekowi jak wkroczyć na drogę wiecznej rzeczywistości duchowego rozwoju.
Żadna osoba nigdy nie jest skazana na cierpienie z powodu istotnych ograniczeń duchowych, powstałych na skutek grzechu innej osoby. Grzech jest w pełni osobisty w odniesieniu do winy moralnej, czy konsekwencji duchowych, pomimo jego rozległych reperkusji w domenach administracyjnych, intelektualnych i społecznych. Każdy będzie indywidualnie odpowiedzialny za swoje czyny.
Najbardziej niebezpieczny dla chrześcijaństwa stan to powierzchowność. Prawdziwym duchowym tsunami dla naszej wiary, zbierającym najwięcej ofiar, jest letniość, przeciętność, nijakość. Człowiek myśli, że żyje z Bogiem, jest spokojny, zrelaksowany, zadowolony z siebie, a tak naprawdę żyje tam, gdzie Go nie ma.
Nie skupiajmy się wyłącznie na walce z wadami, ze słabościami, na wyszukiwaniu śladów zła i zagrożeń, ale zdobywajmy Królestwo Boże, budujmy Królestwo Miłości. Miejsce Kościoła nie jest w okopach, w których wypatruje on zagrożenia i cały czas przygotowuje się do obrony. Papież mówi coś zupełne innego. Mamy wychodzić do ludzi, wyjść na peryferie. Adhortacja Franciszka, Evangelium gaudium, to przesłanie o radości chrześcijaństwa, o radości głoszenia Ewangelii, z całą świadomością istnienia zła, między innymi mówi „Zapraszam każdego chrześcijanina, niezależnie od miejsca i sytuacji, w jakiej się znajduje, by odnowił dzisiaj swoje osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem, albo przynajmniej podjął decyzję gotowości spotkania się z Nim, szukania Go nieustannie każdego dnia. Nie ma racji, dla której ktoś mógłby uważać, że to zaproszenie nie jest skierowane do niego, ponieważ «nikt nie jest wyłączony z radości, jaką nam przynosi Pan». Kto zaryzykuje, by uczynić mały krok w kierunku Jezusa, tego Pan nie zawiedzie, przekona się, że On już na niego czekał z otwartymi ramionami”.
Kościół jednakże nie wypowiedział się dogmatycznie co do istoty szatana, tj. czy był on cherubinem czy serafinem.
Katechizm Kościoła Katolickiego mówi wyraźnie: „Kościół naucza, że był on najpierw dobrym aniołem stworzonym przez Boga” (KKK 391). W stanie, kiedy był aniołem światła (por. Iz 14, 12-15) tradycja nazywała go Jaśniejącym i niosącym światło”.
Upadłe anioły (tak samo jak anioły światłości) nie znają przyszłości, którą odkryć przed nimi może wyłącznie Pan Bóg. W Ewangelii wg św. Marka czytamy słowa Jezusa: „Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec” (Mk 13, 32).
Z drugiej strony, anioły ciemności pokusić się mogą o przewidzenie przyszłości na podstawie obserwacji. Demony z natury cechuje olbrzymia inteligencja, a będąc bacznymi obserwatorami ludzi i zdarzeń, są w stanie przewidzieć, co może nastąpić.
Potrafią do pewnego stopnia, z ograniczoną dokładnością, „przewidzieć” przyszłość, jednak nie dlatego, że objawione im zostało coś utajnionego przed innymi, lecz dlatego, że umieją obserwować i wyciągać wnioski, jak każdy inteligentny człowiek.
Diabeł wprowadził do naszego świata zainteresowanie cieszeniem się wszystkimi rzeczami, które oferuje nam życie, ale bez brania pod uwagę Źródła tego życia.
Prawdą jest, że widząc niesprawiedliwości, które są nieustannie popełniane wokół nas, wielu zaczyna wątpić, że naprawdę istnieje Pan Bóg, który nadal rządzi sprawami tego świata.
Nie ma wątpliwości, że szatan stał się silny w naszym świecie od momentu, gdy człowiek postanowił zgrzeszyć i w ten sposób przyłączył się do buntu przeciwko Bogu. Ale Bóg nigdy nie abdykował i nigdy nie abdykuje. On jest jedynym, który ma prawo do zajmowania tego tronu i jak pisze Księga Objawienia, ustanowi On swoje królestwo sprawiedliwości, kończąc w ten sposób szatana i wszystkich tych ludzi, którzy odmówili stłumienia swojej buntowniczej postawy i nie chcieli skorzystać z Jego oferty łaski.
Chociaż prawdą jest, że historia ludzkości może wydawać się wynikiem serii ludzkich decyzji, to jednak to, co Jan zobaczy w tym objawieniu, jest czymś zupełnie innym. Bóg, Stwórca i Pan wszechświata, nadal prowadzi historię do celu, który wyznaczył. Siedzi na swoim tronie w niebie, w najwyższym centrum dowodzenia, i stamtąd rządzi sprawami ziemi. Nie jesteśmy skazani na ślepy los stworzony przez niekontrolowane siły.
Boży rząd jest „przejrzysty”. Nie ma nic mrocznego, co człowiek mógłby w nim odkryć. Jednak nie wszystkich pociąga ta idea, ponieważ pierwszą rzeczą, którą zamierza zrobić, to wydobyć na światło dzienne nasze własne grzechy. Z tego powodu wielu ucieka i odwraca się, ponieważ nie chcą być upomniani.
Zbłądziliśmy, wybraliśmy złą i niebezpieczną ścieżkę. Niekoniecznie chodzi o grzechy takie jak morderstwo, gwałt czy kradzież, ale o grzech niechęci uznania słusznych praw, jakie Pan Bóg ma nad naszym życiem. A nasze życie nie będzie w stanie funkcjonować prawidłowo, dopóki nie pójdzie inną drogą, dla której Pan Bóg je zaplanował, to znaczy żyć zgodnie z Jego wolą.
Lucyfer jest upadłym i odsuniętym od rządów Władcą Satanii, zamieszkałych światów, którego częścią jest Ziemia. Rozmyślania o sobie są wyjątkowo zgubne, nawet dla podniosłych osobowości niebiańskiego świata. Powiedziano o Lucyferze: „Twoje serce było wyniosłe z powodu twojej piękności; zniweczyłeś swą mądrość z powodu swojej świetności”.
Na Ziemi niewiele słyszano o Lucyferze z tego powodu, że wyznaczył on swego pierwszego namiestnika, Szatana, do głoszenia jego idei na naszej planecie. Szatan związał się całkowicie z powstaniem Lucyfera. „Diabeł” to nikt inny jak Caligastia, zdetronizowany Książę Planetarny Ziemi. Kiedy Pan Jezus przebywał w ciele na Ziemi, Lucyfer, Szatan i Caligastia sprzymierzyli się, aby doprowadzić do upadku jego misję obdarzającą. Jednak mocno się zawiedli.
Jedną z przyczyn upadku Lucyfera był atak na powszechny plan nauczania wznoszących się śmiertelników. Lucyfer utrzymywał, że zbyt wiele czasu i energii poświęca się programowi tak dokładnego szkolenia wznoszących się śmiertelników w zasadach administracji wszechświata, w tych zasadach, które jak utrzymywał, były nieetyczne i wadliwe. Protestował przeciwko trwającemu epoki całe planowi przygotowania śmiertelników przestrzeni do jakiegoś nieznanego przeznaczenia.
Kwestionował i potępiał cały plan wznoszenia się śmiertelników, jako zarządzony przez Rajskich Synów Pana Boga i popierany przez Nieskończonego Ducha.
Z taką właśnie Deklaracją Wolności Lucyfer zaczął swą orgię ciemności i śmierci.
Bunt Lucyfera rozprzestrzenił się na cały system. Trzydziestu siedmiu Książąt Planetarnych przeszło, razem z większością swej światowej administracji, na stronę szefów buntu.
We wczesnych dniach buntu Lucyfera, Pan Jezus proponował zbawienie wszystkim buntownikom. Proponował wszystkim, którzy okazaliby dowody szczerej skruchy, przebaczenie i przywrócenie do pewnej formy służby we wszechświecie, po osiągnięciu przez niego kompletnej, wszechświatowej władzy. Żaden przywódca nie przyjął tej miłosiernej propozycji. Tym niemniej tysiące aniołów i niższych klas istot niebiańskich zaakceptowało miłosierdzie i zostało zrehabilitowanych w czasie zmartwychwstania Pana Jezusa, dwa tysiące lat temu. W międzyczasie istoty te zostały przeniesione do świata Ojca.
Nie ma większego błędu ponad to oszukiwanie samego siebie, które wiedzie inteligentne istoty do prób wykorzystania władzy nad innymi istotami, dla pozbawienia tych osób ich naturalnych wolności. Złota zasada ludzkiej uczciwości sprzeciwia się głośno wszelkim takim oszustwom, nieuczciwościom, samolubstwom i nieprawościom. Jedyna prawdziwa i autentyczna wolność porównywalna jest z rządami miłości i ze służbą miłosierdzia.
Jeśli tak naprawdę wygląda piekło to zdecydowanie powinniśmy przemyśleć swoje życie postępowanie. Wizja zawarta w tym nieuznawanym za kanoniczny element Biblii apokryfie może przerazić nawet największych zatwardziałych grzeszników. Nikt nie chce cierpieć w ten sposób w nieskończoność!
Język, jakim posłużył się Pan Jezus Chrystus był niezwykle mocny i miał na celu przestrzec ludzkość przed złym postepowaniem i grzechami. Inaczej czeka nas smutny koniec!
Według Zbawiciela ci, którzy szkalują imię Pana Boga i go znieważają zostaną powieszeni za języki i będą tak trwać na wieczność! Inni, którzy czynią bliźnim źle i im celowo szkodzą będą gotować się we własnej krwi. Ludzie, którzy popełnili grzech zabójstwa lub usunęli ciążę będą taplać się we własnych odchodach! To niesamowicie przerażająca wizja!
Jest również całkowitą fikcją w swych twierdzeniach, że taki „diabeł” może wpływać na normalny, ludzki umysł. Nie może gnębić śmiertelników, ani też zmusić jakąkolwiek normalną jednostkę do czynienia czegokolwiek wbrew jej ludzkiej woli. Wolna wola człowieka jest w sprawach ludzkich ostateczną;
Osobiście bardzo dziękuję swojemu Aniołowi Stróżowi i Zwierzchnościom za jego opiekę i prowadzenie przez życie. Bardzo miłą będzie dla mnie chwilą, gdy już mój Anioł Stróż nie pojawi się tylko na chwilę, lecz w czasie wznoszenia będę mógł już być w bezpośrednim kontakcie.
Ten poniższy fragment rozdziału „Anioły” chciałbym zadedykować dla swojego Anioła Stróża. Wielka wdzięczność dla Pana Boga za stworzenie aniołów i przysłanie ku pomocy każdemu człowiekowi. Trzeba tylko umieć się wsłuchać w głos anioła i jemu zaufać, o szczegółach nie będę pisał ale naprawdę warto i nie są to słowa gołosłowne.
Zanim Pan Bóg stworzył materialny wszechświat i pierwszych ludzi, powołał do istnienia inteligentne stworzenia, które znacznie nas przewyższają. Są od nas potężniejsze i podobnie jak Pan Bóg, żyją w sferze, do której nie mamy dostępu i której nie możemy zobaczyć. Biblia nazywa te istoty „duchami” oraz „aniołami”.
Nie wiemy o wszystkim, co aniołowie robią obecnie. Jednak z Księgi tej wynika, że są zaangażowani w pomaganie szczerym osobom, żeby poznały Pana Boga (Objawienie 14:6, 7).
14:6
I widziałem innego anioła, lecącego przez środek nieba, który miał ewangelię wieczną, aby ją zwiastować mieszkańcom ziemi i wszystkim narodom, i plemionom, i językom, i ludom, który mówił donośnym głosem:
14:7
Bójcie się Boga i oddajcie mu chwałę, gdyż nadeszła godzina sądu jego, i oddajcie pokłon temu, który stworzył niebo i ziemię, i morze, i źródła wód.
Ponieważ aniołowie są niewidzialnymi duchami, zatem pozwolił im Pan Bóg nieraz przybierać postać ciała ludzkiego, a wtedy już ludzie mogli sami widzieć aniołów, rozmawiać i chodzić z nimi. Dodają tu jednak, że ta postać ludzka, w której się aniołowie pokazywali, nie należy do natury ludzkiej, ale była tylko pozorna i przybrana na ten czas, w którym aniołowie mieli z ludźmi obcować w widoczny sposób.
Również hołd i wielki ukłon składam Najświętszej Maryi Pannie, bo jest nie tylko naszą Królową ale również Królową Aniołów pomimo, że aniołowie są istotami duchowymi, których natura jest o wiele doskonalsza od natury ludzkiej. Królowanie Maryi należy do tajemnicy wywyższenia Matki Pana Jezusa.
W ten sposób mamy, razem z aniołami, jedną i tę samą Królową. W ten sposób świat aniołów, przez Królową staje się nam jeszcze bliższy.
Królowanie Maryi oznacza, że może Ona posyłać anioły do naszego życia. My jesteśmy jeszcze pielgrzymami, którzy na drodze do Ojca napotykają różne, realne niebezpieczeństwa. Dlatego potrzebujemy pomocy. W naszej wędrówce możemy liczyć na wstawiennictwo Maryi i pomoc aniołów.
Chciałbym powyższe rozważania udokumentować ilustracjami z widzeń świątobliwej ANNY KATARZYNY EMMERICH zawartej w zapiskach Klemensa Brentano „Żywot i bolesna męka Pana naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Matki Jego Marii wraz z tajemnicami Starego Przymierza".
W menu witryny jest tytuł Epopeja Przymierza, gdzie cały tekst z zapisków Klemensa Brentano zapisany według widzeń świątobliwej ANNY KATARZYNY EMMERICH zobrazowany jest przez walory filatelistyczne czy medale. Nie jest to jeszcze praca skończona, ale warto zapoznać się z widzeniami mistyczki, bardzo przybliży to obraz całego dzieła stworzenia świata i gdzie zmierzamy.
Poniższy medal, również chciałbym zadedykować swojemu Aniołowi, „… a bez Niego nic się nie stało, co się stało”. Ten fragment odnosi się co prawda do podstawowego przekonania w chrześcijaństwie, że Pan Jezus, nazywany Słowem, jest nieodłącznym elementem stworzenia wszechświata. Podkreśla, że wszystko, co istnieje, zostało stworzone przez Niego, co uwydatnia Jego boską naturę i autorytet. Ale dzięku wielkiej determinacji i zdolności do podejmowania konkretnych, stanowczych decyzji spowodowanych mocnym wewnętrznym przekonaniem i siłą woli, ze „z niego coś będzie” mój Przyjaciel Aniol Stróż zapewne wyrwał mnie z rąk diabła.
Pięknie wytłoczony medal przedstawia anioła stróża, symbolizującego ochronę, wiarę i nadzieję.
Werset z Psalmu 91,11 przedstawiony na rewersie medalu mówi: „Bóg strzeże swoich wybranych przez aniołów, by nie dopuścić ich do upadku”
W tym fragmencie psalmista mówi o obietnicy Pana Boga, który chroni swoich wiernych. Pewność, że Pan Bóg rozkaże swoim aniołom, aby nas strzegli, jest potężnym przypomnieniem Jego nieustannej opieki i czujności. Aniołowie, jako posłańcy Pana Boga, są przedstawiani jako boscy obrońcy, którzy mają za zadanie czuwać nad nami we wszystkich naszych działaniach. Ta ochrona nie ogranicza się tylko do bezpieczeństwa fizycznego, ale obejmuje również dobrostan duchowy i emocjonalny.
Obraz aniołów strzegących nas podkreśla intymny i osobisty charakter opieki Pana Boga. Sugeruje, że Pan Bóg aktywnie uczestniczy w naszym życiu, zapewniając prowadzenie i ochronę przez swoich niebiańskich sług. Ten fragment często jest postrzegany jako źródło pocieszenia, szczególnie w czasach niepewności czy niebezpieczeństwa, ponieważ zapewnia wiernych, że nie są sami. Obecność Pana Boga zawsze jest z nimi, oferując tarczę przed szkodą i światło w ich drodze.
Zaufanie w obietnicę Pana Boga pozwala wiernym znaleźć pokój i pewność, wiedząc, że są pod czujnym okiem kochającego i ochronnego Stwórcy. Ten fragment zaprasza chrześcijan do pogłębienia swojej wiary i polegania na niezachwianym wsparciu Pana Boga w każdej sytuacji.