Menu

Gościmy

Odwiedza nas 287  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

Gdy ją wśród głębokiego wzruszenia wszyscy żegnali, rzekli godne uwagi słowa: “Pamiętajcie o nas, gdziekolwiek będziecie." Przy tych słowach miałam widzenie, że ten chłopczyk uzdrowiony był owym dobrym łotrem, który na krzyżu rzekł do Jezusa: “Wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa!" Żona zbójcy, zamieszkała później przy ludziach, którzy osiedlili się naokoło ogrodu balsamowego.


Stąd szła dalej Święta Rodzina przez pustynię, a gdy zgubiła wszelki ślad, schodziły się różnego rodzaju zwierzęta, nawet wielkie jaszczurki ze skrzydłami i węże, które wskazywały im drogę.


Gdy później przez równinę piaskiem pokrytą nie mogli dalszej odbywać drogi, zobaczyłam nowy cud. Po obu stronach drogi wyrosły nagle róże jerychońskie z zakrzywionymi gałązkami, kwiatuszkami i z prostym korzeniem. Uradowani zbliżyli się do nich święci podróżni i spostrzegli, że na całej przestrzeni, jak daleko oko ludzkie sięgało, wszędzie takie same roślinki wyrastały. Widziałam, że Najświętszej Pannie objawionym było, iż ludność tej krainy w przyszłości róże te zbierać i dla swego utrzymania obcym podróżnym sprzedawać będzie. Okolica ta nazywała się jakoś Gaza czy Goze.


Widziałam, jak potem przyszła Święta Rodzina do miejscowości zwanej Lepe czy Lape. Widać tu wiele kanałów i rowów z wysokimi groblami. Święta Rodzina przeprawiła się tratwą przez jakąś wodę; Najświętsza Panna usiadła z Dzieciątkiem na kłodzie, a osiołka umieszczono w wielkim korycie. Dwóch szpetnych, opalonych, półnagich prawie ludzi, ze spłaszczonymi nosami i odwróconymi wargami, służyło im za przewoźników. Święta Rodzina przechodziła tylko obok odległych domów owej miejscowości. Mieszkańcy jej byli szorstcy i niemiłosierni, podróżni więc mijali ich, nie przemawiając do nich ani słowa. Zdaje mi się, że było to pierwsze pogańskie miasto Egiptu. Dziesięć dni zeszło im na przebycie kraju żydowskiego, a drugie dziesięć na podróż przez pustynię.


Następnie widziałam Świętą Rodzinę już na ziemi egipskiej, na zieleniejącej się równinie, służącej za pastwisko. Do drzew przywiązane były szerokimi wstążkami, na których znajdowały się jakieś figury czy litery, figurki bożków, podobne do owiniętych lalek lub ryb. Tu i ówdzie widać było ludzi krępych, otyłych, przychodzących i oddających cześć bożkom. Święta Rodzina udała się na spoczynek do szopy, w której stało bydło; to jednakże wyszło ono zaraz, robiąc im miejsce. Zapasy świętym podróżnym już się wyczerpały, nie posiadali ani chleba, ani wody, a Maryja miała zaledwie pokarm dla swego Dziecięcia. Nikt im nie przyszedł z pomocą. Tak więc, podczas swej ucieczki, poznali dobrze na sobie wszelką ludzką nędzę.


Wreszcie nadeszli pasterze w celu pojenia trzody, ale i ci nic nie byliby im dali do jedzenia, gdyby ich Józef o to nie poprosił. Otworzyli więc studnię i dali mu nieco wody.


Później zobaczyłam Świętą Rodzinę zmęczoną i znużoną w jakimś lasku. Na końcu lasu rósł wysoki i smukły daktyl, na którego czubku znajdowało się grono owoców. Maryja podeszła z Dzieciątkiem Jezus na rękach pod drzewo i modliła się, podnosząc Dziecię w górę; wtedy drzewo schyliło swój wierzchołek, jakby uklękło, tak że można było oberwać wszystkie owoce - i w tym położeniu pozostało. Maryja wiele owoców rozdzieliła pomiędzy nagie dzieci, które za nimi z pobliskiej nadbiegły osady.


Kwadrans drogi od tego drzewa stał niezwykle gruby daktyl, wielki jak dąb, w środku wydrążony. Święci podróżni znaleźli w nim schronienie przed nadciągającymi za nimi ludźmi. Wieczorem widziałam ich pomiędzy murami ruin, gdzie też znaleźli nocleg.

 

Pan Jezus Chrystus jest „wczoraj i dziś ten sam także na wieki”. Niezmierne też jest Jego pragnienie uzdrawiania nas, zarówno fizycznie, jak i duchowo. On pragnie codziennie wybawiać nas z grzechu, abyśmy mogli głębiej się z Nim zjednoczyć i zaznać radości życia w Jego rodzinie. Jeśli przyjdziemy do Niego z wiarą, Pan Bóg obdarzy nas swoją łaską i pomnoży naszą wiarę. Cuda są możliwe także w naszych czasach! Łaski Bożej nigdy nam nie zabraknie. Wystarczy po nią sięgnąć. Nie bójmy się ani nie wstydźmy przychodzić do Pana. On przyszedł na świat po to, by nas zbawić i przywrócić nam utraconą godność. Uczyńmy akt wiary, a On nas podźwignie.