Menu

Gościmy

Odwiedza nas 149  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

Józef pracował już to w domu, już to poza domem. Wyrabiał długie laski z okrągłymi główkami, małe, trójnogie stołeczki z rączką do chwytania i coś w rodzaju koszy; sporządzał wiele lekkich plecionek i sześcio- czy ośmiościenne lekkie wieżyczki, z cienkich a długich desek, w górze ostro się zwężające i kończące główką. W środku był otwór, tak że człowiek, jakby w strażnicy, mógł się wygodnie pomieścić. Zewnątrz znajdowały się tu i ówdzie schody, służące do wejścia na górę. Wieżyczki takie widać było w kilku miejscach przed świątyniami, jako i na płaskich dachach domów. Siedzieli w nich ludzie; były to więc zapewne strażnice lub budki do ochrony przed promieniami słońca.


Najświętsza Panna tkała dywany, a nadto zajęta była jakąś robotą, przy czym miała obok siebie laskę, zakończoną małą główką, nie wiem tylko, czy przędła, czy też co wyszywała. Często ludzie odwiedzali Maryję i Dzieciątko Jezus, które obok leżało na ziemi w jakiejś kołysce. Często widziałam kołyskę tę, podobną do czółenka, podniesioną i postawioną na podstawie, podobnej do tkackiej sztalugi. Żydów było tu mało, a chodzili tak nieśmiało, jakby nie mieli prawa tu przebywać.


Na północ od Heliopolis, między tymże miastem a Nilem, który w tym miejscu na wiele rozgałęzia się odnóg, leżał kraj Gozen, a w nim znajdowała się miejscowość, w której pomiędzy kanałami wielu mieszkało Żydów, zdziczałych wielce w swej religii. Wielu z pomiędzy tych żydów zapoznało się ze Świętą Rodziną. Maryja wykonywała im różnego rodzaju roboty kobiece, w zamian za to zaopatrywali Ją w chleb i inne środki do życia. Żydzi w kraju Gozen mieli swoją świątynię, którą porównywali z świątynią Salomona, była jednak ona w rzeczywistości całkiem odmienna.


Niedaleko swego mieszkania wystawił Józef modlitewnik, to jest mały domek, w którym Święta Rodzina zbierała się razem z mieszkającymi tu Żydami na modlitwę. Domek ten miał u góry lekką kopułę, którą mogli otwierać i wtedy znajdowali się pod gołym niebem. W środku tego domku stał biało i czerwono nakryty stół ofiarny, czyli ołtarz, na którym leżały zwoje. Kapłan czy też nauczyciel był już w bardzo podeszłym wieku. Mężczyźni i kobiety nie byli tu tak oddzieleni przy modlitwie, jak w kraju obiecanym; mężczyźni stali po jednej, a kobiety po drugiej stronie.


Święta Rodzina mieszkała nieco dłużej niż rok w Heliopolis; w tym czasie wiele ucierpiała od Egipcjan, którzy ją nienawidzili i prześladowali wskutek owych wywróconych bożków. Także Józef nie miał tu pod dostatkiem ciesielskiej roboty, gdyż ludzie tutejsi bardzo dobrze umieli budować. Krótko przed opuszczeniem Heliopolis dowiedziała się Najświętsza Panna przez anioła o wymordowaniu dzieci betlejemskich. Maryja i Józef zasmucili się bardzo na tę wiadomość, a Dzieciątko Jezus, które już miało półtora roku i umiało chodzić — płakało przez cały dzień.

 

Perspektywa zmiany może budzić radość, ale też niepokój, ponieważ nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłości. Czerpiemy więc pociechę z faktu, że nic nie jest ukryte przed naszym Stwórcą, który objawił się jako Emmanuel, Bóg z nami! On jest z nami w każdej chwili, nie tylko, gdy rodzi się coś nowego w naszym życiu, ale w każdym wieku i na każdym etapie.